Koroniarze i wilniuki
Tomasz Samsel, 11 maja 2010, 12:30

Tym dwóm społecznościom nie zawsze udaje się porozumieć i nawzajem zrozumieć. Jest tego wiele przyczyn.
Zastraszający brak wiedzy o historii Polski i jej współczesności. To wszystko prowadzi wielu „koroniarzy” do konkluzji, że ich pieniądze idą na nie wiadomo co. Z drugiej strony trudno się spodziewać po wilniukach, że będą tańczyć jak im zagra orkiestra opłacana przez Polskę. Jeśli wilniucy dostrzegają takie oczekiwania, reagują nerwowo, wysyłając „koroniarzy”, razem z ich pieniędzmi, do Polski. Każdy ma swoją dumę i honor, które trudno jest kupić.
Jest to efekt historycznych doświadczeń. Wilniucy przywykli po prostu do zamieszkiwania w kraju, gdzie Polacy nie są nacją dominującą. Kiedyś było to ZSRR, teraz Litwa. Nauczyli się cichego robienia swego. Identyfikowania się z polskością przy założeniu, że jakieś tam państwowe dokumenty nie mają żadnego znaczenia. Potęguje to naturalny odruch normalnego życia bez komplikowania go sobie samemu. A niestety, zdarza się, że posiadanie Karty Polaka może to życie skomplikować. Wyrabianie nowych dokumentów też jest urzędniczą mitręgą oraz trochę kosztuje. Dochodzą do wniosku, że od tego bardziej Polakami nie będą. Taka postawa bywa wykorzystywana przez radykalne organizacje antypolskie do udowodnienia swoich tez. Jest też w postawie wilniuków podświadoma kalkulacja polityczna. To, że dana osoba będzie miała kłopoty, nie spowoduje przecież stanowczej reakcji Polski. Zresztą podobnie jest, gdy cała społeczność jest traktowana niezgodnie ze standardami europejskimi. W ułanów z szablami przybywających na odsiecz z Korony nikt na Litwie nie wierzy. I słusznie. W tym przekonaniu umacnia wilniuków postawa polskich polityków ciągle traktujących Litwę jako swego dobrego partnera. Wilniucy mogą zatem odczuwać, że ich sprawy są traktowane jako drugorzędne, a czasem wręcz składane na ołtarzu dobrosąsiedzkich stosunków. Bo niby jak inaczej mają sobie wytłumaczyć mamienie Polski od 20 lat tymi samymi obietnicami, które Polska przyjmuje za dobrą monetę? Choć ostatnio ta tendencja zaczyna powoli się zmieniać na lepsze. Naturalne wobec tego jest, że polska społeczność na Litwie wybiera drogę biernego trwania. Kibicując, rzecz jasna, działaniom tych, którzy ich sytuację próbują zmienić, ale bez specjalnego osobistego zaangażowania. Może z wyjątkiem wyborów, kiedy bez zagłębiania się w meandry polityki tradycyjnie głosuje się na swoich. Dochodzi do tego jeszcze spuścizna mentalna po ZSRR, która nie mogła pozostać bez wpływu. Wilniucy nauczyli się po prostu, że „z wlasti szutki plochyje”.
Jeszcze inną sprawą są kontakty osobiste. Zdarza się, że „koroniarze” w kontaktach osobistych próbują leczyć swoje kompleksy. Wreszcie są na Wschodzie, gdzie ich wiedza, zasobność i ogłada są dużo większe niż miejscowych. Mają się za tych z „Zachodu”, czyli lepszych. Zapominając i lecząc przykrości, jakich sami doznawali, jadąc za chlebem do Hamburga czy Amsterdamu. Trudno się zatem spodziewać, aby taka postawa była z sympatią odbierana przez wilniuków. Choć może i często znajduje to rzeczywiste odbicie w portfelach, wiedzy czy oczytaniu.
Pamiętać należy, że mniejszość polska na Litwie poniosła ogromne straty wśród swoich elit. Mordy w czasie wojny. Wywózki po wojnie. Emigracja do Polski. Współczesna polska mniejszość to głównie ludność chłopska lub jej potomkowie w pierwszym pokoleniu. Nowa elita dopiero się tworzy, a jest to proces i trudny, i wymagający czasu. W każdym razie obraz, z jakim jedzie na Litwę wielu „koroniarzy”, nie jest prawdziwy. Ubogie drewniane chaty, samochód jako luksus czy Internet jako obiekt marzeń to już przeszłość. Konfrontacja z rzeczywistością czasem pozbawia tego miłego poczucia wyższości jednych i wzmacnia poczucie własnej wartości drugich. No i dochodzi do nieporozumień. Zdarzają się także nieporozumienia językowe. Wiele słów używanych przez „koroniarzy” jest zwyczajnie nierozumianych, szczególnie tych potocznych typu „Odbiło ci?” lub „Ale jazda!”. Zwroty wilniuków zaś, w rodzaju „Poruchaj maszynę”, budzą u „koroniarzy” niekłamaną wesołość.
Wszystko to wynika z niewiedzy. W Polsce mało kto zna rzeczywistą sytuację Polaków na Litwie. Z perspektywy Litwy Polska jest „za granicą”. Może i bliską, ale często jakoś tak bardziej swojsko czują się w Moskwie niż w Warszawie. W Moskwie ich język, mentalność czy upodobania są odbierane zupełnie naturalnie. W Warszawie są „ruskimi”. Na Litwie natomiast „koroniarze” są odbierani jako ci, którzy nic nie rozumieją i nie mają pojęcia o sytuacji. Traktowani są zatem grzecznie, wysłuchiwani, ale lekceważeni, bo „co oni tam wiedzą”.
Nie ma innej drogi, aby przezwyciężyć te nieporozumienia, jak właśnie zacieśnianie kontaktów. Teraz, w dobie otwartych granic, nie ma ku temu specjalnych przeszkód. Warto jednak podchodzić do siebie z szacunkiem i wyrozumiałością. „Koroniarz”, jadąc na Litwę, musi wiedzieć, że nie jedzie pod Białystok. Wilniuk, jadąc do Warszawy, musi zdawać sobie sprawę, że to nie jest Niemenczyn czy Soleczniki, gdzie „sami swoi”, czyli „tacy jak ja”. Mimo wszystko idzie ku lepszemu. Kontakty są coraz częstsze. Paradoksalnie pomógł w tym kryzys zmuszający wilniuków do ruszenia w Polskę po zakupy. A tam przekonali się, że „dobre, bo polskie”. W Polsce sytuacja mniejszości polskiej na Litwie też zaczyna coraz częściej funkcjonować w ogólnokrajowej świadomości.
Wierzę, że nieporozumienia będą zanikać. Mało kogo w Polsce dziwi już fakt, że aby odwiedzić rodaka w Niemczech czy Anglii, trzeba najpierw zadzwonić. Obowiązkowo. A jak jest zaproszenie „na kawkę”, to …będzie kawka i ciasteczka. A nie schabowy z kapustą i wódeczka. Zrozumiemy się i my. To pewne. Trzeba tylko czasu i dobrej woli.
Komentarze
#1 Niby najgorsza "Warszawka",
Niby najgorsza "Warszawka", ale największym jadem pluje Galicja. Ahaha. ;-P
#2 Zgadzam się z Pawłem, że
Zgadzam się z Pawłem, że najwięksi szpanerzy to tzw. "Warszawka" . Lubią pokazywać swoją pseudo wyższość i to bez względu na to, czy pojadą do Koszalina, Wilna, Lublina, czy Krakowa. I faktycznie najlepiej takiego od razu ochrzanić. My z Galicji nie cierpimy takich.
Pamiętajmy, że choć faktem jest, ze my Polacy lubimy się różnić poglądami, to Polskę, Ojczyznę mamy jedną!
Na koniec chcę wszystkim złożyć serdeczne życzenia noworoczne, dużo zdrowia, pomyślności i błogosławieństwa Bożego!
#3 bnm
bnm
#4 dziekuje, pawle, za otuche i
dziekuje, pawle, za otuche i optymizm! wesolych swiat! :)
#5 Ja też jestem ,,Koroniarzem"
Ja też jestem ,,Koroniarzem" i co z tego. Dla mnie Polacy na Litwie to są TACY SAMI Polacy jak w Polsce. Polak to Polak. Radzę jeździć na południe Polski. Ludzie z tzw. ,,Warszawki" czyli Warszawy lubią szpanować kim to Oni nie są bo mieszkają w ,,Stolycy" (gwara warszawska). W Polsce jest tak, że My się naigrywamy dosyć często z Polaków z różnych województw, to są takie pojedynki słowne między Nami. Np. Ci co mieszkają na Górnym Śląsku to są ,,Hanysy" bo mówią gwarą śląską. Np. nie mówią słowa ,,tak" tylko ,,ja" (z jęz. niemieckiego). Ci co mieszkają na Podlasiu to są ,,Poleszucy" bo ,,zaciągają" po rosyjsku. Kaszubi też mają swoją ,,gwarę" i wąchają tabakę przez nos. Górale - to samo, własna gwara. Opolszczyzna - po niemiecku jeszcze bardziej. Na tych z Krakowa mówimy ,,Centusie" bo są skąpi. Ci z Gór Świętokrzyskich to kłusownicy, trzymają w ukryciu charty i polują nimi na zające i sarny(serio !). W każdym województwie jest ,,wesoło".Ale to nie jest ,,wojna" domowa tylko taka zabawa. Dlatego jak ,,Koroniarz" przyjeżdża do Was na Litwę to pamiętajcie, że On wcale nie jest jakiś tam lepszy od Was, a jak ,,szpanuje" to go opieprzcie. Dziwi mnie tylko dlaczego Polacy na Litwie nie oglądają TV Polonia i po jaką cholerę jeżdżą do Rosji jak są w strefie Schengen. Jeździć do Polski często, objechać dookoła cały kraj i nie słuchać szpanerów z ,,Warszawki". Też mi Warszawa stolica Polski - Wiecie, że Zamek Królewski i całe Stare Miasto to nie oryginały tylko kopie odbudowane po II wojnie bo były zniszczone przez Niemców. I to jeszcze odbudowane za dolary Polaków z USA ! Kraków to jest prawdziwa stolica Polski !
#6 Słusznie prawi anonim - znany
#7 Ostrożnie z tym
Ostrożnie z tym tomaszem
Twórcom Wilnoteki radzę być ostrożnymi z tym tomaszem, przez którego możecie się nabawić niepotrzebnych kłopotów z otoczeniem normalnym jak też mundurowym.
Biznes koszulowy w Polsce mu się spalił to te
raz na Litwie szuka każdej dziury do wepchania swego...
#8 do Janek: Zgadzam się można.
do Janek: Zgadzam się można. I nie tylko wirtualnie.
tomasz
#9 Można być i koroniarzem, i
Można być i koroniarzem, i Wilniukiem. Na razie, co prawda, wirtualnie, ale chyba warto spróbować. Otóż istnieje taka gra internetowa, eRepublik. Prosta jak konstrukcja cepa do młucenia siana, ale daje dużo możliwości, w tym polityki:
http://tnij.org/g3j7
Janek
#10 do alex: No i o to chodziło.
#11 i jeszcze dokończę, że
i jeszcze dokończę, że różnice są, co jest normalne, ale nie do tego stopnia, żeby Polacy w RP i RL byli jak niebo i ziemia, czy też na odwrót... aż tak skomplikowane to nie jest...
#12 Nie do końca tak jest. Ani
Nie do końca tak jest. Ani nikt się w RP nie oburza z powodu dofinansowania mniejszości polskiej zagranicą, bo sprawa nie jest powszechnie znana, ani odmiana języka nie budzi kontrowersji. Mogę jedynie stwierdzić, że pierwszy kontakt bywa naiwny, a kolejne są zupełnie normalne.
Poza tym pojęcie "koroniarze" nie jest znane, bo zostało wymyślone na pewien użytek wewnętrzny...
A odrębność była, jest i będzie, czy to się komu podoba czy nie... Nie wiem nawet, czy jest tu o czym dyskutować...
#13 A mi sie text spodobal. Czy
A mi sie text spodobal. Czy autor nas rozumie? Najwazniejsze ze sie stara zrozumiec. Poza tym ja ten tekst odebralem jako probe przedstawienia "koroniarskiego" punktu widzenia, w tym takze stereotypow takiego punktu widzenia. I pod tym wzgledem bardzo mi sie tekst spodobal. No i w dodatku skladnie napisany (tylko ostatni akapit bym wywalil, pozostawiajac tylko pierwsze zdanie - troche to takie bez ladu i skladu, "ciasteczka", "schabowy").
pzdr serdecznie
alex
#14 do ben: Zgadzam się.
do ben: Zgadzam się. Informuję też że w naszym dialogu nie znalazłem nawet cienia dążenia do kłótni z twojej strony. Co nie o każdym można powiedzieć. Choćby anonim nr 16. Jakieś bzdurne insynuacje bez znajomości sytuacji. Bo akurat na Wileńszczyźnie czuję się coraz bardziej u siebie. Nawet mam na to "kwity". I co z tego? Ano nic z tego. :)))
Tomasz
do Wilnoteki: Znowu jest coś nie tak z wpisywaniem komentarzy jak się zaloguję. Wtedy nie chcą wchodzić. Chyba już wiem o co chodzi. Nie mogę jednocześnie być zalogowany na dwóch komputerach. Jak zmieniam kompa to z tamtego muszę się wylogować żeby na następnym nie mieć problemów. Czy tak?
#15 do tomasza Owszem, ciężko
#16 Do Anonima Bogdana ze
#17 Ja swojej wizyty na
Ja swojej wizyty na Wileńsczyżnie zapowiadać nie muszę bo jadę do siebie.Felietonista zapewne zawsze musi uprzedzać o swej wizycie bo przecież jezd z zachodu.Warszawa to magiczne słowo dla niego.
#18 Drogi benie jako polak z
Drogi benie jako polak z przymusu nie masz racji w tym że ci co wyjechali w ramach pseudo repatryiacji na ziemie pozyskane liczyli na jaką kolwiek nobilitację.Żalu nie miej ze Twoje życie potoczyło się tak jak się potoczyło gdyż w przeciwnym razie byłbyś prze jakąć częsć swojego zycia obywatelem ZSRR a teraz Litwy.Co do felietonu Pana Tomasza to nie wiem czemu on ma służyć -opowiadanie iście ze szkoły podstawowej na temat "Oni nie myslą tak jak MY a MY nie mówimu tak jak ONI" I cóż w tym takiego dziwnego.Można by spytać dlaczego Górale myślą po swojemu i po swojemu mówią lub dlaczego Ślązacy mówią -Jo nie polok Ja Ślązok.
Co do poszerzania choryzontów i poznawania innosci to jak najbardziej bo dzieki tej inności wogóle posuwamy się do przodu.Z poważaniem Bogdan ze Świdnicy Śląskiej.
#19 Weźmy choćby anonima 12. Nie
#20 do ben: Ciekawe jest to co
#21 Felietonista wogóle nie
Felietonista wogóle nie rozumie specyfiki terenów Wileńszczyzny jak równiez mentalnosci polaków tam zamieszkujących.No ale jak moze znać ją z poziomu Warszawy.Dla Warszawiaka kazdy na wschód od Wisły to ruski.
#22 do tomasz: Niewątpliwie
#23 do ben: Dodam tylko że jednak
#24 Koroniarz z przymusu Podobnie
#25 Koroniarz z
Koroniarz z przymusu
Witam!
Jestem tzw. "koroniarzem" z przymusu, ponieważ należę do potomków "wilniuków" (nie "wilnian" - bo ten rzeczywiście odnosi się do mieszkańców Wilna, a nie do mieszkańców Wileńszczyzny) deportowanych, czyli tych, których trzeba było poprzez więzienia i zsyłki a później na chama wyrzucić z ojcowizny. Nie mam więc nic wspólnego z repatriantami dobrowolnymi, dla których osiedlenie się w "nowej" Polsce niosło nadzieję na nobilitację. Co do "wilniuków", którzy pozostali, część z nich i to "budowała Kraj Rad", część liczyła na "Bożą Opatrzność", która przepędzi bolszewika, część uznała, że jakoś to będzie, część zaś starała się z różnych przyczyn o to, by zapomniano o nich raz na zawsze. Dziś potomkowie "wilniuków" rodzonych przed wojną decydować powinni i chyba decydują o obliczu Polonii na Litwie. Czy są jednolici w poglądach? Oczywiście, że nie. Podobnie jak "wilniucy" w Koronie i jak rdzenni "koroniarze". Nie dziwią mnie więc słowa Tomasza, że "wszystko to wynika z niewiedzy. W Polsce mało kto zna rzeczywistą sytuację Polaków na Litwie. Z perspektywy Litwy Polska jest „za granicą”. Może i bliską, ale często jakoś tak bardziej swojsko czują się w Moskwie niż w Warszawie. W Moskwie ich język, mentalność czy upodobania są odbierane zupełnie naturalnie"
Na koniec dodam: Tam gdzie dwóch Polaków ("koroniarzy", "wilniuków", etc.) , tak trzy rózne postawy światopoglądowe.
#26 do aloes: To ja dziękuję za
#27 problem wzajemnego
problem wzajemnego zrozumienia tzw. koroniarzy i mieszkancow wilenszczyzny jest juz, mozna powiedziec, odwieczny i bedzie istnial dalej, bo wynika z odrebnosci historycznej i kulturowej tej ziemi, skutkiem czego dalej beda sie zdarzaly wszelakie nieporozumienia miedzy nami
autor tekstu zyczy sobie, by nieporozumienia znikaly, ja mowie: a niech beda, bo jak moi dziadkowie na korone patrzyli z dystansem, tak i ja na tzw. korone patrze, mam ten dystans od urodzenia, jest moj i sie go pozbywac nie zamierzam
ten dystans, mimo ewentualnych nieporozumien, nie przeszkadza ani nam, ani tzw koroniarzom prowadzic nasze polskie jednak rozmowy, chociazby na temat roznic miedzy nami; autorowi felietonu chcialbym podziekowac za jego proby zrozumienia mieszkancow wilenszczyzny i wynikajace z tego refleksje
a moich wilensko-podwilenskich rodakow namawialbym do tego, by nie byli tak przewrazliwieni na swoim punkcie i przyznali autorowi przynajmniej czesciowa racje; no bo racje ma np. gdy pisze o zatrwazajacej ilosci oszolomow i mocherow na wilenszczyznie (co gorsza, dodam, oszolomow i mocherow czesto - mam wrazenie, czesciej, niz w tzw. koronie - spotyka sie wsrod ludzi mlodych)
zreszta prosze wejsc na strone tygodnika wilenszczyzny i zobaczyc, jaki dziennik wydawany w tzw. koronie ma tam baner reklamowy na pierwszym miejscu; kto sie leni tam wejsc, temu podpowiem: nasz dziennik!
na koniec zglaszam zdecydowany protest przeciwko nazywaniu mieszkancow wilna wilniukami; to, ze organizatorzy zjazdu wilniukow nie poszli w pore po rozum do glowy i niejako te nazwe zatwierdzili, nie znaczy, ze jest dobra i ze sie na nia zgadzaja wilnianie dzisiejsi i ci, ktorzy po wojnie stali sie warszawianami czy krakowianami, prosze mi wierzyc, razi ich nazywanie wilnian wilniukami tak samo, jak mnie... szczegolnie, kiedy mowi tak lub pisze koroniarz:)
aloes
#28 do Anonim4. Zatem uważasz że
#29 Głos Tomasza cenny, ciekawy,
Głos Tomasza cenny, ciekawy, ale czy do końca prawdziwy?
Wydaje się,że jeszcze musi trochę wody upłynąć w Wiśle, zanim Tomasz zrozumie rodaków z nad Wilii.
Proponowałbym troszkę więcej pokory w ocenianiu poglądów innych ludzi i pohamowania w obzywaniu Polaków na Litwie epitetami typu: komuchów”, „oszołomów”, „moherów”
#30 do anonim1: A tak konkretnie
do anonim1: A tak konkretnie to czego nie rozumiem?
ps. Proszę się zalogować lub podpisać bedzie łatwiej.
do anonim2: No nie wiem czy z pozycji koroniarzy. Nie wiem czy koroniarze są zachwyceni np tym: "Zdarza się, że „koroniarze” w kontaktach osobistych próbują leczyć swoje kompleksy. Wreszcie są na Wschodzie, gdzie ich wiedza, zasobność i ogłada są dużo większe niż miejscowych."
A co do dostawania to baaaaaardzo bym polemizował.Nie tylko znoszone ubrania. Zresztą tak jak napisałem to nie jest żadną łaską tylko: "moralnym obowiązkiem, a nawet leży w dobrze pojętym interesie."
ps. Proszę się zalogować lub podpisać będzie łatwiej.
Tomasz
do Wilnoteki: Zgłaszam problem techniczny. Zalogować mogę się bez problemu natomiast tekstu jako zologowany wstawić nie mogę.
#31 artykul z pozycji
artykul z pozycji koroniarzy.
Dostalismy pare razy dary : znoszone ubrania, ludzie, czy jestesmy tak bidni? Tacy ubodzy krewni?
#32 Autor artykulu po raz kolejny
Autor artykulu po raz kolejny przekonal mnie, ze koroniarze nas nie rozumieja, tak jak autor mimo, ze niby dziala na Litwie od dluzszego czasu, to tak naprawde nie rozumie wilenszczyzny i mentalnosci jej mieszkancow