Koroniarze i wilniuki


Tym dwóm społecznościom nie zawsze udaje się porozumieć i nawzajem zrozumieć. Jest tego wiele przyczyn.
Najpierw warto się zastanowić nad przyczyną najbardziej prozaiczną, czyli pieniędzmi. Nie jest tajemnicą, że bez dotacji z Polski wiele organizacji i stowarzyszeń pewnie by na Litwie nie istniało, wiele innych przedsięwzięć, w tym medialnych, byłoby niemożliwych. Oczywiście, nie jest to żadną łaską ze strony Polski, ale jej moralnym obowiązkiem, a nawet leży w dobrze pojętym interesie. Faktem jednak jest, że pieniądze te pochodzą z podatków „koroniarzy”, i oni o tym wiedzą. W związku z tym często nie są w stanie zaakceptować tego, co widzą, jeśli zadadzą sobie trud głębszego poznania społeczności wilniuków. To, co obserwują, jest dla nich niepojęte. Masowe odbieranie mediów rosyjskich i uważanie ich za główne źródło informacji i rozrywki. Poglądy polityczne często takie jak w Polsce na obrzeżach polityki, poglądy jak „komuchów”, „oszołomów”, „moherów”. A już najbardziej nie mogą zrozumieć bezproblemowego godzenia wielkiego przywiązania do katolicyzmu (i to raczej w postaci „moherowej” niż „liberalnej”) z tęsknotą za ZSRR.

Zastraszający brak wiedzy o historii Polski i jej współczesności. To wszystko prowadzi wielu „koroniarzy” do konkluzji, że ich pieniądze idą na nie wiadomo co. Z drugiej strony trudno się spodziewać po wilniukach, że będą tańczyć jak im zagra orkiestra opłacana przez Polskę. Jeśli wilniucy dostrzegają takie oczekiwania, reagują nerwowo, wysyłając „koroniarzy”, razem z ich pieniędzmi, do Polski. Każdy ma swoją dumę i honor, które trudno jest kupić.

Jest to efekt historycznych doświadczeń. Wilniucy przywykli po prostu do zamieszkiwania w kraju, gdzie Polacy nie są nacją dominującą. Kiedyś było to ZSRR, teraz Litwa. Nauczyli się cichego robienia swego. Identyfikowania się z polskością przy założeniu, że jakieś tam państwowe dokumenty nie mają żadnego znaczenia. Potęguje to naturalny odruch normalnego życia bez komplikowania go sobie samemu. A niestety, zdarza się, że posiadanie Karty Polaka może to życie skomplikować. Wyrabianie nowych dokumentów też jest urzędniczą mitręgą oraz trochę kosztuje. Dochodzą do wniosku, że od tego bardziej Polakami nie będą. Taka postawa bywa wykorzystywana przez radykalne organizacje antypolskie do udowodnienia swoich tez. Jest też w postawie wilniuków podświadoma kalkulacja polityczna. To, że dana osoba będzie miała kłopoty, nie spowoduje przecież stanowczej reakcji Polski. Zresztą podobnie jest, gdy cała społeczność jest traktowana niezgodnie ze standardami europejskimi. W ułanów z szablami przybywających na odsiecz z Korony nikt na Litwie nie wierzy. I słusznie. W tym przekonaniu umacnia wilniuków postawa polskich polityków ciągle traktujących Litwę jako swego dobrego partnera. Wilniucy mogą zatem odczuwać, że ich sprawy są traktowane jako drugorzędne, a czasem wręcz składane na ołtarzu dobrosąsiedzkich stosunków. Bo niby jak inaczej mają sobie wytłumaczyć mamienie Polski od 20 lat tymi samymi obietnicami, które Polska przyjmuje za dobrą monetę? Choć ostatnio ta tendencja zaczyna powoli się zmieniać na lepsze. Naturalne wobec tego jest, że polska społeczność na Litwie wybiera drogę biernego trwania. Kibicując, rzecz jasna, działaniom tych, którzy ich sytuację próbują zmienić, ale bez specjalnego osobistego zaangażowania. Może z wyjątkiem wyborów, kiedy bez zagłębiania się w meandry polityki tradycyjnie głosuje się na swoich. Dochodzi do tego jeszcze spuścizna mentalna po ZSRR, która nie mogła pozostać bez wpływu. Wilniucy nauczyli się po prostu, że „z wlasti szutki plochyje”.

Jeszcze inną sprawą są kontakty osobiste. Zdarza się, że „koroniarze” w kontaktach osobistych próbują leczyć swoje kompleksy. Wreszcie są na Wschodzie, gdzie ich wiedza, zasobność i ogłada są dużo większe niż miejscowych. Mają się za tych z „Zachodu”, czyli lepszych. Zapominając i lecząc przykrości, jakich sami doznawali, jadąc za chlebem do Hamburga czy Amsterdamu. Trudno się zatem spodziewać, aby taka postawa była z sympatią odbierana przez wilniuków. Choć może i często znajduje to rzeczywiste odbicie w portfelach, wiedzy czy oczytaniu.

Pamiętać należy, że mniejszość polska na Litwie poniosła ogromne straty wśród swoich elit. Mordy w czasie wojny. Wywózki po wojnie. Emigracja do Polski. Współczesna polska mniejszość to głównie ludność chłopska lub jej potomkowie w pierwszym pokoleniu. Nowa elita dopiero się tworzy, a jest to proces i trudny, i wymagający czasu. W każdym razie obraz, z jakim jedzie na Litwę wielu „koroniarzy”, nie jest prawdziwy. Ubogie drewniane chaty, samochód jako luksus czy Internet jako obiekt marzeń to już przeszłość. Konfrontacja z rzeczywistością czasem pozbawia tego miłego poczucia wyższości jednych i wzmacnia poczucie własnej wartości drugich. No i dochodzi do nieporozumień. Zdarzają się także nieporozumienia językowe. Wiele słów używanych przez „koroniarzy” jest zwyczajnie nierozumianych, szczególnie tych potocznych typu „Odbiło ci?” lub „Ale jazda!”. Zwroty wilniuków zaś, w rodzaju „Poruchaj maszynę”, budzą u „koroniarzy” niekłamaną wesołość.

Wszystko to wynika z niewiedzy. W Polsce mało kto zna rzeczywistą sytuację Polaków na Litwie. Z perspektywy Litwy Polska jest „za granicą”. Może i bliską, ale często jakoś tak bardziej swojsko czują się w Moskwie niż w Warszawie. W Moskwie ich język, mentalność czy upodobania są odbierane zupełnie naturalnie. W Warszawie są „ruskimi”. Na Litwie natomiast „koroniarze” są odbierani jako ci, którzy nic nie rozumieją i nie mają pojęcia o sytuacji. Traktowani są zatem grzecznie, wysłuchiwani, ale lekceważeni, bo „co oni tam wiedzą”.

Nie ma innej drogi, aby przezwyciężyć te nieporozumienia, jak właśnie zacieśnianie kontaktów. Teraz, w dobie otwartych granic, nie ma ku temu specjalnych przeszkód. Warto jednak podchodzić do siebie z szacunkiem i wyrozumiałością. „Koroniarz”, jadąc na Litwę, musi wiedzieć, że nie jedzie pod Białystok. Wilniuk, jadąc do Warszawy, musi zdawać sobie sprawę, że to nie jest Niemenczyn czy Soleczniki, gdzie „sami swoi”, czyli „tacy jak ja”. Mimo wszystko idzie ku lepszemu. Kontakty są coraz częstsze. Paradoksalnie pomógł w tym kryzys zmuszający wilniuków do ruszenia w Polskę po zakupy. A tam przekonali się, że „dobre, bo polskie”. W Polsce sytuacja mniejszości polskiej na Litwie też zaczyna coraz częściej funkcjonować w ogólnokrajowej świadomości.

Wierzę, że nieporozumienia będą zanikać. Mało kogo w Polsce dziwi już fakt, że aby odwiedzić rodaka w Niemczech czy Anglii, trzeba najpierw zadzwonić. Obowiązkowo. A jak jest zaproszenie „na kawkę”, to …będzie kawka i ciasteczka. A nie schabowy z kapustą i wódeczka. Zrozumiemy się i my. To pewne. Trzeba tylko czasu i dobrej woli.

Komentarze

#1 Niby najgorsza "Warszawka",

Niby najgorsza "Warszawka", ale największym jadem pluje Galicja. Ahaha. ;-P

#2 Zgadzam się z Pawłem, że

Zgadzam się z Pawłem, że najwięksi szpanerzy to tzw. "Warszawka" . Lubią pokazywać swoją pseudo wyższość i to bez względu na to, czy pojadą do Koszalina, Wilna, Lublina, czy Krakowa. I faktycznie najlepiej takiego od razu ochrzanić. My z Galicji nie cierpimy takich.
Pamiętajmy, że choć faktem jest, ze my Polacy lubimy się różnić poglądami, to Polskę, Ojczyznę mamy jedną!
Na koniec chcę wszystkim złożyć serdeczne życzenia noworoczne, dużo zdrowia, pomyślności i błogosławieństwa Bożego!

#3 bnm

bnm

#4 dziekuje, pawle, za otuche i

dziekuje, pawle, za otuche i optymizm! wesolych swiat! :)

#5 Ja też jestem ,,Koroniarzem"

Ja też jestem ,,Koroniarzem" i co z tego. Dla mnie Polacy na Litwie to są TACY SAMI Polacy jak w Polsce. Polak to Polak. Radzę jeździć na południe Polski. Ludzie z tzw. ,,Warszawki" czyli Warszawy lubią szpanować kim to Oni nie są bo mieszkają w ,,Stolycy" (gwara warszawska). W Polsce jest tak, że My się naigrywamy dosyć często z Polaków z różnych województw, to są takie pojedynki słowne między Nami. Np. Ci co mieszkają na Górnym Śląsku to są ,,Hanysy" bo mówią gwarą śląską. Np. nie mówią słowa ,,tak" tylko ,,ja" (z jęz. niemieckiego). Ci co mieszkają na Podlasiu to są ,,Poleszucy" bo ,,zaciągają" po rosyjsku. Kaszubi też mają swoją ,,gwarę" i wąchają tabakę przez nos. Górale - to samo, własna gwara. Opolszczyzna - po niemiecku jeszcze bardziej. Na tych z Krakowa mówimy ,,Centusie" bo są skąpi. Ci z Gór Świętokrzyskich to kłusownicy, trzymają w ukryciu charty i polują nimi na zające i sarny(serio !). W każdym województwie jest ,,wesoło".Ale to nie jest ,,wojna" domowa tylko taka zabawa. Dlatego jak ,,Koroniarz" przyjeżdża do Was na Litwę to pamiętajcie, że On wcale nie jest jakiś tam lepszy od Was, a jak ,,szpanuje" to go opieprzcie. Dziwi mnie tylko dlaczego Polacy na Litwie nie oglądają TV Polonia i po jaką cholerę jeżdżą do Rosji jak są w strefie Schengen. Jeździć do Polski często, objechać dookoła cały kraj i nie słuchać szpanerów z ,,Warszawki". Też mi Warszawa stolica Polski - Wiecie, że Zamek Królewski i całe Stare Miasto to nie oryginały tylko kopie odbudowane po II wojnie bo były zniszczone przez Niemców. I to jeszcze odbudowane za dolary Polaków z USA ! Kraków to jest prawdziwa stolica Polski !

#6 Słusznie prawi anonim - znany

Słusznie prawi anonim - znany w pewnych kręgach jako "bobrowniczy". Ja także ostrzegam przed kontaktami ze mną. Przesłuchanie ze świeceniem żarówą po oczach to minimum konsekwencji. Czy twórcom Wilnoteki dalej nie zbraknie odwagi? :))))

#7 Ostrożnie z tym

Ostrożnie z tym tomaszem

Twórcom Wilnoteki radzę być ostrożnymi z tym tomaszem, przez którego możecie się nabawić niepotrzebnych kłopotów z otoczeniem normalnym jak też mundurowym.
Biznes koszulowy w Polsce mu się spalił to te
raz na Litwie szuka każdej dziury do wepchania swego...

#8 do Janek: Zgadzam się można.

do Janek: Zgadzam się można. I nie tylko wirtualnie.
tomasz

#9 Można być i koroniarzem, i

Można być i koroniarzem, i Wilniukiem. Na razie, co prawda, wirtualnie, ale chyba warto spróbować. Otóż istnieje taka gra internetowa, eRepublik. Prosta jak konstrukcja cepa do młucenia siana, ale daje dużo możliwości, w tym polityki:

http://tnij.org/g3j7

Janek

#10 do alex: No i o to chodziło.

do alex: No i o to chodziło. Może faktycznie ostatni fragment niepotrzebny. Chdoziło mi pokazanie że można się zrozumieć. Pozdrawiam. :) do anonim 21: Co do finansowania to nie masz racji. Są niestety takie głosy. Co do języka to absolutnie sie nie zgadzam. Język budzi kontrowersje i to duże. Z pojęciem "koroniarze" faktycznie zetknąłem się tylko na Litwie ale go sobie nie wymyśliłem.I bardzo dobrze że jest odrębność i niech sobie będzie. Chodzi o to że są nieporozumienia a czasem wręcz kłótnie. Nigdzie nie napisałem że te różnice są jak "niebo i ziemia". ps. Proszę się zalogować lub podpisać będzie łatwiej.

#11 i jeszcze dokończę, że

i jeszcze dokończę, że różnice są, co jest normalne, ale nie do tego stopnia, żeby Polacy w RP i RL byli jak niebo i ziemia, czy też na odwrót... aż tak skomplikowane to nie jest...

#12 Nie do końca tak jest. Ani

Nie do końca tak jest. Ani nikt się w RP nie oburza z powodu dofinansowania mniejszości polskiej zagranicą, bo sprawa nie jest powszechnie znana, ani odmiana języka nie budzi kontrowersji. Mogę jedynie stwierdzić, że pierwszy kontakt bywa naiwny, a kolejne są zupełnie normalne.

Poza tym pojęcie "koroniarze" nie jest znane, bo zostało wymyślone na pewien użytek wewnętrzny...

A odrębność była, jest i będzie, czy to się komu podoba czy nie... Nie wiem nawet, czy jest tu o czym dyskutować...

#13 A mi sie text spodobal. Czy

A mi sie text spodobal. Czy autor nas rozumie? Najwazniejsze ze sie stara zrozumiec. Poza tym ja ten tekst odebralem jako probe przedstawienia "koroniarskiego" punktu widzenia, w tym takze stereotypow takiego punktu widzenia. I pod tym wzgledem bardzo mi sie tekst spodobal. No i w dodatku skladnie napisany (tylko ostatni akapit bym wywalil, pozostawiajac tylko pierwsze zdanie - troche to takie bez ladu i skladu, "ciasteczka", "schabowy").

pzdr serdecznie

alex

#14 do ben: Zgadzam się.

do ben: Zgadzam się. Informuję też że w naszym dialogu nie znalazłem nawet cienia dążenia do kłótni z twojej strony. Co nie o każdym można powiedzieć. Choćby anonim nr 16. Jakieś bzdurne insynuacje bez znajomości sytuacji. Bo akurat na Wileńszczyźnie czuję się coraz bardziej u siebie. Nawet mam na to "kwity". I co z tego? Ano nic z tego. :)))
Tomasz

do Wilnoteki: Znowu jest coś nie tak z wpisywaniem komentarzy jak się zaloguję. Wtedy nie chcą wchodzić. Chyba już wiem o co chodzi. Nie mogę jednocześnie być zalogowany na dwóch komputerach. Jak zmieniam kompa to z tamtego muszę się wylogować żeby na następnym nie mieć problemów. Czy tak?

#15 do tomasza Owszem, ciężko

do tomasza Owszem, ciężko jest poruszać się po rzeczywistości bez przyjęcia jakiegokolwiek stereotypu, a twierdzenie, że się stereotypami nie myśli, może zakrawać raczej na pozę, niż na poważne stanowisko. Nie znaczy to wcale, że próba modyfikacji przyjętego schematu, nie pozwola na świeższe i właściwsze niż do tej pory postrzeganie i zarazem odkrywanie „tego, co jest”. Przeciwnie! Jest jak najbardziej wskazana metoda, zwłaszcza teraz, kiedy większość ludzi ma skończone odpowiedzi na wszystko. Wystarczy poczytać to forum. do anonimów ze wszystkich stron świata: Żeby uprzedzić wasze potencjalne głosy, chciałbym zauważyć, że ja nie mam takowych gotowych odpowiedzi w zanadrzu, dlatego między innymi zabieram głos w tak "niejednoznacznej" sprawie, wcale nie szukając pretekstu do kłótni z autorem, przeciwnie - punktów zbieżnych.

#16 Do Anonima Bogdana ze

Do Anonima Bogdana ze Świdnicy. A kto tu ma żal, że mu się potoczyło życie jak potoczyło? Przeciwnie! Nie urodziłbym się wcale! Tym samym moje obywatelstwo sowieckie czy litewskie nie wchodziłoby w grę. Co do repatriantów, czyli "dobrowolnych": a niby po co do Korony jechali, skoro nie musieli i dlaczego tak ochoczo, w przeciwieństwie do "deportowanych" tak ochoczo w większości służyli "władzy ludowej". Czy "deportowani" mają żal o to, że ich deportowano? Tak, ale do "koroniarzy", którzy się "dzielnie" Wileńszczyzny wyparli! I jeszcze jedno p. Bogdanie, proszę uważniej czytać. Nigdzie nie napisałem o sobie "polak z przymusu", ale "koroniarz z przymusu". Wiem, że skupienie się na nieco dłuższym tekście niż dwa zdania wymaga wysiłku, ale proszę spróbować, to nie boli! :)

#17 Ja swojej wizyty na

Ja swojej wizyty na Wileńsczyżnie zapowiadać nie muszę bo jadę do siebie.Felietonista zapewne zawsze musi uprzedzać o swej wizycie bo przecież jezd z zachodu.Warszawa to magiczne słowo dla niego.

#18 Drogi benie jako polak z

Drogi benie jako polak z przymusu nie masz racji w tym że ci co wyjechali w ramach pseudo repatryiacji na ziemie pozyskane liczyli na jaką kolwiek nobilitację.Żalu nie miej ze Twoje życie potoczyło się tak jak się potoczyło gdyż w przeciwnym razie byłbyś prze jakąć częsć swojego zycia obywatelem ZSRR a teraz Litwy.Co do felietonu Pana Tomasza to nie wiem czemu on ma służyć -opowiadanie iście ze szkoły podstawowej na temat "Oni nie myslą tak jak MY a MY nie mówimu tak jak ONI" I cóż w tym takiego dziwnego.Można by spytać dlaczego Górale myślą po swojemu i po swojemu mówią lub dlaczego Ślązacy mówią -Jo nie polok Ja Ślązok.
Co do poszerzania choryzontów i poznawania innosci to jak najbardziej bo dzieki tej inności wogóle posuwamy się do przodu.Z poważaniem Bogdan ze Świdnicy Śląskiej.

#19 Weźmy choćby anonima 12. Nie

Weźmy choćby anonima 12. Nie dość że nic nie zrozumiał z tekstu to jeszcze jest kolejnym który pisze że się nie zgadza PONIEWAŻ. :)))))))))))))) Polaków z małej litery (sic).

#20 do ben: Ciekawe jest to co

do ben: Ciekawe jest to co piszesz i masz sporo racji. Nie wiem dlaczego przypomniało mi się pojęcie "prowincjonalny". Pewnie dlatego że to też jest jakieś tam pojęcie stereotypowe. Czasem używane w zwuglaryzownej formie jako "wieśniak". Nie wiem jak ty ale ja nie rozumiem tego tak jak większość, w dosłownym znaczeniu. Czyli ktoś ze wsi. Spotkałem w wielkich miastach i stolicach ludzi którzy doskonale wpisują się w pojęcie "wieśniak". I odwrotnie. Na wsiach ludzi którzy wcale pod to nie podpadają. Zgadzam się że trzeba robić wszystko aby zaszłości przestały straszyć. Nie da się tego jednak zrobić bez szczerej rozmowy której mi brakowało. Szkoda że spotka się ona często z ledwie maskowaną agresją. Wzajemnie. :)

#21 Felietonista wogóle nie

Felietonista wogóle nie rozumie specyfiki terenów Wileńszczyzny jak równiez mentalnosci polaków tam zamieszkujących.No ale jak moze znać ją z poziomu Warszawy.Dla Warszawiaka kazdy na wschód od Wisły to ruski.

#22 do tomasz: Niewątpliwie

do tomasz: Niewątpliwie powrót do normalności po "wiekopomnych" eksperymentach bywa trudny i niestety bolesny, ot choćby z uwagi na pewne nawyczki, jakimi się nasiąka w sytuacji, gdy przez wiele lat zadaniem szkoły, literatury, prasy, radia i telewizji było wykreowanie w ludziach „jedynie słusznego” światopoglądu i urobienia w nich bezwolnej akceptacji tego, co partii – przewodniczce służyło. Pozostaje więc robić wszystko, by koszmarek demoludowy przestał, o ile nie nas, to przynajmniej nasze dzieci straszyć. Osobiście widzę w tym momencie jedyną przeszkodę w nas samych - Polakach. Chcemy być z jednej strony "Chrystusem narodów" (postawa mesjanistyczna i nacjonalistyczna), z drugiej zaś uważamy, że skoro jesteśmy tacy szczególni, to należą nam się jakieś względy (postawa zarówno wielkopańska jak i roszczeniowa). Sami się więc czynimy śmiesznymi, sami się też wzajemnie ośmieszamy. Wiele mi się nie podoba z tego, co się dzieje w LR (mam na myśli różne zakusy władz względem mniejszości) , ale nie podobają mi się też próby ujednolicania "wilniuków", "koroniarzy", etc. tylko i wyłacznie w oparciu o stereotypy: "wilniuki" - bida z nyndzą, "koroniarze" - pany . Istnieje wszak wiele wyznaczników, dzięki którym możemy grupować ludzi bez względu na to, czy mieszkają na Litwie, Rusi, czy Koronie. O ile to grupowanie czemukolwiek służy. Pozdrawiam! :)

#23 do ben: Dodam tylko że jednak

do ben: Dodam tylko że jednak pewne uogólnienia (które zawsze dla kogoś będą krzywdzące) wysnuć można,

#24 Koroniarz z przymusu Podobnie

Koroniarz z przymusu Podobnie jak Tomasz, nie lubię anonimów, dlatego publikuję jeszcze raz swój tekst pod swoim nickiem z Kuriera Wileńskiego Jestem tzw. "koroniarzem" z przymusu, ponieważ należę do potomków "wilniuków" (nie "wilnian" - bo ten rzeczywiście odnosi się do mieszkańców Wilna, a nie do mieszkańców Wileńszczyzny) deportowanych, czyli tych, których trzeba było poprzez więzienia i zsyłki a później na chama wyrzucić z ojcowizny. Nie mam więc nic wspólnego z repatriantami dobrowolnymi, dla których osiedlenie się w "nowej" Polsce niosło nadzieję na nobilitację. Co do "wilniuków", którzy pozostali, część z nich i to "budowała Kraj Rad", część liczyła na "Bożą Opatrzność", która przepędzi bolszewika, część uznała, że jakoś to będzie, część zaś starała się z różnych przyczyn o to, by zapomniano o nich raz na zawsze. Dziś potomkowie "wilniuków" rodzonych przed wojną decydować powinni i chyba decydują o obliczu Polonii na Litwie. Czy są jednolici w poglądach? Oczywiście, że nie. Podobnie jak "wilniucy" w Koronie i jak rdzenni "koroniarze". Nie dziwią mnie więc słowa Tomasza, że "wszystko to wynika z niewiedzy. W Polsce mało kto zna rzeczywistą sytuację Polaków na Litwie. Z perspektywy Litwy Polska jest „za granicą”. Może i bliską, ale często jakoś tak bardziej swojsko czują się w Moskwie niż w Warszawie. W Moskwie ich język, mentalność czy upodobania są odbierane zupełnie naturalnie" Na koniec dodam: Tam gdzie dwóch Polaków ("koroniarzy", "wilniuków", etc.) , tak trzy rózne postawy światopoglądowe.

#25 Koroniarz z

Koroniarz z przymusu
Witam!
Jestem tzw. "koroniarzem" z przymusu, ponieważ należę do potomków "wilniuków" (nie "wilnian" - bo ten rzeczywiście odnosi się do mieszkańców Wilna, a nie do mieszkańców Wileńszczyzny) deportowanych, czyli tych, których trzeba było poprzez więzienia i zsyłki a później na chama wyrzucić z ojcowizny. Nie mam więc nic wspólnego z repatriantami dobrowolnymi, dla których osiedlenie się w "nowej" Polsce niosło nadzieję na nobilitację. Co do "wilniuków", którzy pozostali, część z nich i to "budowała Kraj Rad", część liczyła na "Bożą Opatrzność", która przepędzi bolszewika, część uznała, że jakoś to będzie, część zaś starała się z różnych przyczyn o to, by zapomniano o nich raz na zawsze. Dziś potomkowie "wilniuków" rodzonych przed wojną decydować powinni i chyba decydują o obliczu Polonii na Litwie. Czy są jednolici w poglądach? Oczywiście, że nie. Podobnie jak "wilniucy" w Koronie i jak rdzenni "koroniarze". Nie dziwią mnie więc słowa Tomasza, że "wszystko to wynika z niewiedzy. W Polsce mało kto zna rzeczywistą sytuację Polaków na Litwie. Z perspektywy Litwy Polska jest „za granicą”. Może i bliską, ale często jakoś tak bardziej swojsko czują się w Moskwie niż w Warszawie. W Moskwie ich język, mentalność czy upodobania są odbierane zupełnie naturalnie"
Na koniec dodam: Tam gdzie dwóch Polaków ("koroniarzy", "wilniuków", etc.) , tak trzy rózne postawy światopoglądowe.

#26 do aloes: To ja dziękuję za

do aloes: To ja dziękuję za pierwszy merytoryczny głos. W pierwszej części to i rozumiemy się i trochę nie. Faktycznie chciałbym żeby nieporozumienia znikały. Prawdą jednak jest że wynikają one z różnorodności. A zanikania (unifikacji) specyfiki kulturowej obu społeczności, bym nie chciał. Chodzi mi o unikanie zbyt jaskrawych i niepotrzebnych nieporozumień przy zachowaniu lokalnej specyfiki. A to jest możliwe (przynajmniej w jakimś stopniu) tylko przy wzajemnym zrozumieniu. To zresztą mną kierowało przy pisaniu tego tekstu.Szukanie wzajemnego zrozumienia, przyczyn zachowań takich a nie innych, specyfiki lokalnej itd. Dlatego też podałem na końcu te przykłady kontaktów Polaków z Polski z tymi mieszkającymi na tzw. "zachodzie". Tam jednak o porozumienie łatwiej choć też bywają nieporozumienia. Z tego że prowadzimy jednak polsko-polskie rozmowy wypada się tylko cieszyć. Rozumiem twój protest przeciwko określeniu akurat ciebie "winiukiem". Muszę powiedzieć że mnie określenie "koroniarz" też nie zachwyca. Chodziło mi jednak o celowe posłużenie się pewnymi stereotypowymi określeniami. A to co piszesz właśnie świetnie wpisuje się w mój tekst. Przeciętny "koroniarz" który ma jakieś pojęcie że na Litwie mieszkają Polacy, takiego określenia użyje i nawet będzie zdziwiony że może się ona nie podobać wilnianinowi czy solczaninowi.

#27 problem wzajemnego

problem wzajemnego zrozumienia tzw. koroniarzy i mieszkancow wilenszczyzny jest juz, mozna powiedziec, odwieczny i bedzie istnial dalej, bo wynika z odrebnosci historycznej i kulturowej tej ziemi, skutkiem czego dalej beda sie zdarzaly wszelakie nieporozumienia miedzy nami

autor tekstu zyczy sobie, by nieporozumienia znikaly, ja mowie: a niech beda, bo jak moi dziadkowie na korone patrzyli z dystansem, tak i ja na tzw. korone patrze, mam ten dystans od urodzenia, jest moj i sie go pozbywac nie zamierzam

ten dystans, mimo ewentualnych nieporozumien, nie przeszkadza ani nam, ani tzw koroniarzom prowadzic nasze polskie jednak rozmowy, chociazby na temat roznic miedzy nami; autorowi felietonu chcialbym podziekowac za jego proby zrozumienia mieszkancow wilenszczyzny i wynikajace z tego refleksje

a moich wilensko-podwilenskich rodakow namawialbym do tego, by nie byli tak przewrazliwieni na swoim punkcie i przyznali autorowi przynajmniej czesciowa racje; no bo racje ma np. gdy pisze o zatrwazajacej ilosci oszolomow i mocherow na wilenszczyznie (co gorsza, dodam, oszolomow i mocherow czesto - mam wrazenie, czesciej, niz w tzw. koronie - spotyka sie wsrod ludzi mlodych)

zreszta prosze wejsc na strone tygodnika wilenszczyzny i zobaczyc, jaki dziennik wydawany w tzw. koronie ma tam baner reklamowy na pierwszym miejscu; kto sie leni tam wejsc, temu podpowiem: nasz dziennik!

na koniec zglaszam zdecydowany protest przeciwko nazywaniu mieszkancow wilna wilniukami; to, ze organizatorzy zjazdu wilniukow nie poszli w pore po rozum do glowy i niejako te nazwe zatwierdzili, nie znaczy, ze jest dobra i ze sie na nia zgadzaja wilnianie dzisiejsi i ci, ktorzy po wojnie stali sie warszawianami czy krakowianami, prosze mi wierzyc, razi ich nazywanie wilnian wilniukami tak samo, jak mnie... szczegolnie, kiedy mowi tak lub pisze koroniarz:)

aloes

#28 do Anonim4. Zatem uważasz że

do Anonim4. Zatem uważasz że jakie są dominujące poglądy polityczne wśród społeczności polskiej na Litwie? I po raz drugi zadaję to samo pytanie. Czego nie rozumiem? Kolejny głos który się nie zgadza bo....nie. ps. Proszę się zalogować lub podpisać będzie łatwiej.

#29 Głos Tomasza cenny, ciekawy,

Głos Tomasza cenny, ciekawy, ale czy do końca prawdziwy?
Wydaje się,że jeszcze musi trochę wody upłynąć w Wiśle, zanim Tomasz zrozumie rodaków z nad Wilii.
Proponowałbym troszkę więcej pokory w ocenianiu poglądów innych ludzi i pohamowania w obzywaniu Polaków na Litwie epitetami typu: komuchów”, „oszołomów”, „moherów”

#30 do anonim1: A tak konkretnie

do anonim1: A tak konkretnie to czego nie rozumiem?
ps. Proszę się zalogować lub podpisać bedzie łatwiej.

do anonim2: No nie wiem czy z pozycji koroniarzy. Nie wiem czy koroniarze są zachwyceni np tym: "Zdarza się, że „koroniarze” w kontaktach osobistych próbują leczyć swoje kompleksy. Wreszcie są na Wschodzie, gdzie ich wiedza, zasobność i ogłada są dużo większe niż miejscowych."
A co do dostawania to baaaaaardzo bym polemizował.Nie tylko znoszone ubrania. Zresztą tak jak napisałem to nie jest żadną łaską tylko: "moralnym obowiązkiem, a nawet leży w dobrze pojętym interesie."
ps. Proszę się zalogować lub podpisać będzie łatwiej.

Tomasz

do Wilnoteki: Zgłaszam problem techniczny. Zalogować mogę się bez problemu natomiast tekstu jako zologowany wstawić nie mogę.

#31 artykul z pozycji

artykul z pozycji koroniarzy.
Dostalismy pare razy dary : znoszone ubrania, ludzie, czy jestesmy tak bidni? Tacy ubodzy krewni?

#32 Autor artykulu po raz kolejny

Autor artykulu po raz kolejny przekonal mnie, ze koroniarze nas nie rozumieja, tak jak autor mimo, ze niby dziala na Litwie od dluzszego czasu, to tak naprawde nie rozumie wilenszczyzny i mentalnosci jej mieszkancow

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.