Žygimantas Pavilionis: myślę, że prezydent Biden poprze członkostwo Ukrainy w NATO


Fot. pixabay
Jestem dobrej myśli co do szans przekonania prezydenta Bidena do poparcia członkostwa Ukrainy w NATO - powiedział PAP Žygimantas Pavilionis, szef komisji spraw zagranicznych litewskiego Sejmu. Jak dodał, większość pracy w sprawie stworzenia koalicji zwolenników akcesji Ukrainy została już wykonana. W dniach 11-12 lipca przywódcy państw NATO zgromadzą się na szczycie w Wilnie. Ukraina liczy, że otrzyma zaproszenie przystąpienia do Sojuszu.


Žygimantas
Pavilionis, były ambasador Litwy w USA, przewodniczył delegacji jego odpowiedników z Polski, Danii, Estonii i Wielkiej Brytanii, którzy w Waszyngtonie lobbowali za akcesją Ukrainy do NATO. Jak stwierdził w rozmowie z PAP, mimo dotychczasowego wstrzemięźliwego stanowiska prezydenta Bidena, jest dobrej myśli, jeśli chodzi o uzyskanie poparcia USA w tej sprawie.

"Myślę, że sprawy się ruszają i zmiana jest w toku. Myślę, że należy docenić to, że Biden jest ostrożny. Demokraci prowadzą trochę politykę „przewodzenia z tyłu”. My już wykonaliśmy większość pracy, by zbudować jedność jeśli chodzi o konkretną drogę do członkostwa Ukrainy w NATO. Teraz wystarczy tylko, by prezydent USA do nas dołączył i to poparł" - powiedział polityk.

Skontrastował przy tym podejście byłego prezydenta George'a W. Busha, który w 2008 r. w Bukareszcie uporczywie dążył do zaoferowania członkostwa Ukrainie w NATO, wbrew obiekcjom państw Europy Zachodniej. Efektem był kompromis i oświadczenie mówiące, że Ukraina i Gruzja zostaną w nieokreślonej przyszłości członkami Sojuszu. Ale zdaniem Pavilionisa, ponieważ Sojusz nie miał wówczas rzeczywistego zamiaru realizować tej obietnicy, stworzyło to "szare strefy bezpieczeństwa" w Europie, które wykorzystał Putin.

"Ówczesne przywództwo Busha było dobrze motywowane, ale doprowadziło do konfliktu z europejskimi członkami i podważenia jedności. Dlatego ostrożne podejście Bidena ma sens. Ale nadszedł czas, by wdrożyć postanowienia z Bukaresztu i dać Ukrainie jasną ścieżkę do NATO" - powiedział poseł. Przypomina, że Waszyngton wcześniej wielokrotnie podczas wojny mówił początkowo "nie" (np. w sprawie dostarczenia czołgów, czy F-16), by ostatecznie pod presją sojuszników dojść do "tak".

"Niestety, ta zwłoka często kosztowała życie Ukraińców" - konstatuje.

Z kolei "New York Times" doniósł, że lobbing m.in. Polski i państw bałtyckich może przynieść pewne rezultaty. Jak podał dziennik, USA i Niemcy są w mniejszości w Sojuszu jeśli chodzi o tę kwestię, zaś sekretarz stanu USA Antony Blinken miał stwierdzić w wewnętrznych memorandach, że USA mogą zostać "zmuszone" poprzeć bardziej konkretne zapisy dotyczące przyszłości Ukrainy w NATO podczas lipcowego szczytu w Wilnie.

Pavilionis porównuje obecną debatę do tej, która poprzedzała akcesję Litwy, Łotwy i Estonii do NATO. Jak przypomina, również wówczas były w Waszyngtonie wątpliwości, ale ostatecznie USA zgodziły się na przyjęcie państw bałtyckich. Sugeruje przy tym, że pod względem militarnym Ukraina jest dla Sojuszu korzyścią, nie obciążeniem.

"Kiedy wstępowaliśmy do NATO, byliśmy słabo bronieni, nie mieliśmy na swoim terytorium żadnych wojsk, a mimo to Putin nie odważył się nas zaatakować. Ukraina jest dostarczycielem bezpieczeństwa, nie biorcą, co pokazuje obecnie na froncie" - mówi polityk.

Na podstawie: PAP