Tragiczne skutki rajdowej pasji


Robert Kubica, fot. kubicomania.eu
W niedzielę o 8.35 w miejscowości San Lorenzo di Testico (Liguria), prawie 5 km po starcie, na pierwszym odcinku specjalnym rajdu Ronde di Andora, pędząca z dużą szybkością Skoda Fabia S2000 Roberta Kubicy wyskoczyła do góry na wyboju spowodowanym przez korzeń drzewa. Na mokrym asfalcie samochód obrócił się, wpadł w poślizg, nadział się na szynę bariery, a potem uderzył w ścianę kościółka. Tak mówią świadkowie. Nikt nie filmował tego fragmentu trasy. Kubicę przetransportowano do szpitala z podejrzeniem kilku złamań i poważną kontuzją prawej dłoni.
Po siedmiogodzinnej niedzielnej operacji w klinice w Pietra Ligure polski kierowca Formuły 1 do poniedziałkowego poranku utrzymywany był w stanie sztucznej śpiączki. Kubica został wprowadzony w stan śpiączki przed operacją jego prawej dłoni - na początku lekarze zakładali amputację, ale w trakcie siedmiogodzinnej operacji rękę udało się uratować.

Profesor Rosello mówił o sukcesie, ale o przyszłości z umiarkowanym optymizmem. Ocenił, że rehabilitacja może potrwać rok i stwierdził, że na razie jest zbyt wcześnie, by szacować, czy Kubica odzyska pełną sprawność ręki, a tym bardziej prognozować, czy i kiedy wróci do sportu.

Pierwszej pomocy na miejscu wypadku udzieliła kolejna jadąca w rajdzie załoga, Mauro Moreno i Corrado Bonato. Według ich relacji Kubica był zakleszczony w rozbitym samochodzie, a stalowa bariera uszkodziła mu prawy nadgarstek.

Pilot Kubicy, Jakub Gerber (jeżdżący ostatnio z Leszkiem Kuzajem), nie odniósł poważniejszych obrażeń i o własnych siłach wydostał się z wraku. „Jestem OK. Patrzyłem na notatki i nie zauważyłem momentu, w którym samochodem zarzuciło. Dopiero w chwili uderzenia zobaczyłem, że Robert trzymał się za rękę i po chwili stracił przytomność“ - powiedział parę godzin po wypadku.

Robert Kubica wystartował w lokalnym włoskim rajdzie w przerwie między pierwszymi sesjami testowymi przed nadchodzącym sezonem Formuły 1, sprawdzając po raz pierwszy czteronapędową Skodę Fabię S2000.

Kierowca z Krakowa nie kryje swojej pasji do rajdów. Jego poprzedni pracodawca w Formule 1, zespół BMW Sauber, nie wyrażał zgody na starty na odcinkach specjalnych. Nowi szefowie w Renault nie stawiali już przeszkód i w ciągu ostatniego roku Kubica wystartował w ponad dziesięciu rajdach różnej rangi - od regionalnych włoskich imprez w rodzaju Ronde di Andora po zaliczany do mistrzostw Europy Rajd Antibes, w którym zajął doskonałą trzecią pozycję.

„Jestem kierowcą Formuły 1, a w rajdach startuję dla zabawy” - podkreślał kilkakrotnie Kubica. Podchodził jednak bardzo poważnie do jazdy rajdówką, zawsze poświęcał wiele uwagi treningom i przygotowaniu samochodu. Dało się odczuć, że łączy swoją przyszłość z tą dyscypliną sportu i po zakończeniu startów w Formule 1 chętnie poświęciłby się rajdom w pełnym wymiarze.

Kierowcy Formuły 1 na ogół unikają uprawiania dyscyplin, które niosą ze sobą jakiekolwiek ryzyko. Wyjątkiem był Kimi Raikkonen, który jeszcze za czasów startów w Ferrari rozpoczął karierę rajdowca i teraz, po zakończeniu przygody z F1, rywalizuje na trasach rajdowych. Obecny mistrz świata F1 Sebastian Vettel także planował rajdowe starty, ale sprzeciwił się temu zespół Red Bulla w obawie przed ryzykiem związanym z pokonywaniem odcinków specjalnych.

Jednakże kontuzję można odnieść nie tylko w samochodzie rajdowym: Australijczyk Mark Webber w ciągu kilkunastu miesięcy dwukrotnie odniósł obrażenia w wypadkach na rowerze górskim. Najpierw złamał nogę na Tasmanii i opuścił część testów przed sezonem 2009, a w ubiegłym roku, kiedy do końca rywalizacji w F1 pozostawało jeszcze kilka wyścigów, złamał obojczyk i zataił kontuzję przed swoim zespołem. Startował nadal, ale kilka słabszych występów pozbawiło go szans na walkę o tytuł mistrzowski.

Osiem lat temu Kubica odniósł kontuzję w wypadku drogowym, kiedy podróżował jako pasażer. Poważne złamanie prawego ramienia zdaniem polskich lekarzy miało na zawsze zamknąć mu drogę do uprawiania sportu wyczynowego. Przeszedł operację we Włoszech, gdzie zgruchotaną kość skręcono kilkunastoma tytanowymi śrubami i sztabą normalnie używaną do spajania kości udowej.  

Sześć tygodni po kraksie i skręceniu pogruchotanej kości Kubica zasiadł w samochodzie wyścigowym i w pierwszym starcie w Formule 3 odniósł zwycięstwo. Pozostaje mieć nadzieję, że podobnie szczęśliwy koniec będzie miała jego niedzielna rajdowa przygoda.

Włoskie media obszernie informowały o wypadku. Kubica jest we Włoszech popularny, bo tu się ścigał i tu mieszkał. Mówi świetnie po włosku i żadna transmisja z wyścigów F1 (jeśli chodzi o popularność, ze względu na Ferrari ustępują jedynie piłce nożnej), nie może się obyć bez wywiadu z Polakiem. Informacje o wypadku natychmiast trafiły do dzienników radia i telewizji. Zakotłowało się w Internecie. Informacjom towarzyszą setki wzruszających, pełnych obaw, współczucia i sympatii wpisów włoskich kibiców: „Robert, trzymaj się!“, „Robert, modlimy się za ciebie“, „Jesteśmy z tobą“. Wieczorem do szpitala przyjechał przyjaciel Kubicy Hiszpan Fernando Alonso.

Sezon Formuły 1 zaczyna się 13 marca wyścigiem w Bahrajnie. Jest mało prawdopodobne, by Kubica w tym roku wrócił na tor.

Na podstawie: rzeczpospolita.pl

Komentarze

#1 Nim się obejrzymy Robert

Nim się obejrzymy Robert Kubica będzie się ścigał! Da radę, na pewno. Trzymam kciuki ja i cały jego rodzinny Kraków!

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.