Nastolatki czytają: "Syn złodziejki"


Okładka książki "Syn złodziejki", fot. wyd-literatura.com.pl
"Patrzę na odbicie w wystawowej szybie i zastanawiam się, kim jest chłopak, który bezczelnie się na mnie gapi. Nosi dżinsy, bluzę z kapturem. Ma jasne włosy z grzywką opadającą na czoło. Nigdy nie pił, nigdy nie brał prochów, nawet nie próbował. Naprawdę! I nie dlatego, że jest grzecznym chłopcem. Po prostu te rzeczy go nie kręcą. Woli trzeźwo patrzeć na świat. Nigdy niczego nie ukradł. Słowo! A mimo to funkcjonuje w samym sercu przestępczego świata. Kiedyś całkiem nieźle się uczył, ale od jakiegoś czasu nie robi nic, nawet nie chodzi do szkoły i nikogo to nie rusza. Za kilka dni kończy piętnaście lat. Wiem o nim tyle, bo to ja" - Hieronim Wróbelek - bohater i narrator najnowszej książki Grażyny Bąkiewicz "Syn złodziejki”.
Matka Hieronima jest szefową łódzkiej mafii, ojciec - też złodziej - zginął jeszcze przed jego narodzinami, a on sam, od lat tuła się po domach dziecka i rodzinach zastępczych. Właśnie uciekł od jednej z nich, by swoje piętnaste urodziny spędzić z matką. To prezent, który sam sobie obiecał. Od chwili, kiedy pojawia się w rodzinnej Łodzi, czytelnicy zostają świadkami niezwykłych, nieraz absurdalnych, często tajemniczych i niebezpiecznych sytuacji. Zaczyna się od "niewinnego żartu", który polega na uprowadzeniu przez Hieronima tira z kradzionym towarem i odstawieniu go pod biuro rzeczy znalezionych! Okazuje się, że Hieronim dawno nie był w Łodzi i nie ma pojęcia o pewnych przetasowaniach w światku przestępczym. "Żart" będzie miał nieoczekiwane skutki...

Fabuła opowieści pełna jest ciekawostek z życia łódzkiej mafii, tajemnic z dawnych lat, niebezpiecznych momentów i nieco nierealnych zbiegów okoliczności. Jednak "Syna złodziejki" czyta się błyskawicznie, bo Grażyna Bąkiewicz ma prawdziwy dar opowiadania historii, kreślenia ciekawych bohaterów i wywoływania emocji. Kradzieże i mafijne porachunki są w książce tłem dla trudnych relacji matki z synem oraz skomplikowanego procesu dojrzewania głównego bohatera. A Hieronima, mimo jego wad, po prostu nie da się nie lubić.

Impulsem do napisania książki była prawdziwa historia pewnej kradzieży z 1966 roku. Autorka przypomina ją na swojej stronie internetowej: "Bogatemu biznesmenowi z Detroit skradziono wtedy kilka cennych obrazów. Każdy z nich wart był 200 tys. dolarów. Trudno odtworzyć ich losy, w każdym razie zawędrowały do Europy, a gdy ćwierć wieku później natrafiono na ich ślad, ich wartość była już dziesięciokrotnie wyższa. Akcja odzyskania obrazów przeprowadzona przez FBI nadaje się na film sensacyjny, tyle że jej zakończenie to jedna wielka komedia. Otóż panowie agenci wrzucili obrazy do bagażnika, a w drodze na lotnisko zatrzymali się na stacji benzynowej. Niefrasobliwie zostawili samochód na parkingu i poszli napić się kawy. Chyba się domyślacie, że gdy wrócili, samochodu już nie było. Zniknął bez śladu. Wyparował jak kamfora razem z bezcennymi obrazami. Tutaj zaczyna się polski wątek tej historii. Nie jest chyba dla nikogo tajemnicą, że polscy złodzieje poczynają sobie od lat dość swobodnie w krajach całej Europy. Specjalizują się szczególnie w samochodach. A w bagażnikach takich samochodów można czasami znaleźć coś niezwykłego. I to jest właśnie początek opisanej przeze mnie historii". Warto ja poznać!

"Syn złodziejki"
Autor: Grażyna Bąkiewicz
Wiek: 14+
Wydawnictwo Literatura