„Eagle Guardian” trafi do kosza?


Dmitrij Rogozin, fot. serbian.ruvr.ru
„Eagle Guardian” („Orzeł Opiekun”) to tajny plan obrony Polski i państw bałtyckich przez sojuszników z NATO. Przed kim? Rosja nie ma wątpliwości, że chodzi o nią i przez swego ambasadora przy Sojuszu, Dmitrija Rogozina, żąda, by NATO oficjalnie potwierdziło jego istnienie oraz uznało za „błąd”. Reakcję Rosji wywołały publikacje tajnych amerykańskich materiałów na portalu WikiLeaks, które opisują „Eagle Guardian”. Równocześnie Rosjanie przyznają, że nie są zaskoczeni i śledzili wcześniejsze przecieki na ten temat. Nowe publikacje portalu WikiLeaks, którego założyciel został wczoraj aresztowany w Wielkiej Brytanii, rzucają też wiele światła na kwestie obronności Europy Wschodniej w czasie ostatnich kilkunastu miesięcy. Sytuacja miała się dynamicznie zmieniać po konflikcie zbrojnym między Rosją a Gruzją oraz po ćwiczeniach wojsk rosyjskich wymierzonych w kraje bałtyckie i Polskę.
Przed rokiem 2010 sojusznicze zobowiązania NATO wobec Polski, Litwy, Łotwy i Estonii pozostawały niesprecyzowane. Zaczęło się to zmieniać po przypisywanych Rosji cyberatakach na Estonię w 2007 roku, wojnie w Gruzji w 2008 roku oraz ubiegłorocznych manewrach, podczas których Rosjanie mieli symulować inwazję na kraje bałtyckie i atak nuklearny na Polskę.

Przy poparciu USA i Niemiec w kwaterze głównej NATO powstał na początku bieżącego roku pierwszy od czasów zimnej wojny scenariusz działań wojennych – dodajmy: obronnych – potencjalnie wymierzonych w siły rosyjskie. Plan o kryptonimie „Eagle Guardian” zakłada udział w nim dziewięciu dywizji wystawionych przez USA, Wielką Brytanię, Niemcy i Polskę. Niemieckie i polskie porty zostały wyznaczone do przyjęcia morskich sił szturmowych oraz brytyjskich i amerykańskich okrętów wojennych. Od stycznia plany te miały być dopracowywane, tak by w przyszłym roku NATO mogło przeprowadzić już na Bałtyku pierwsze ćwiczenia.

Z tajnych depesz ambasad amerykańskich, opublikowanych na portalu WikiLeaks, wynika również, że w ciągu całego 2009 roku Polska odczuwała zagrożenie ze strony Rosji oraz domagała się od sojuszników zwiększenia jej potencjału obronnego. Po tym, jak upadły plany budowy elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce, Warszawa chciała dostać wyrzutnie rakiet Patriot. Okazało się jednak, że są one nieuzbrojone i mogą służyć jedynie celom szkoleniowym. Ówczesny ambasador USA w Polsce Victor Ashe relacjonował, że wiceminister obrony Stanisław Komorowski denerwował się, iż Amerykanie mogli równie dobrze dostarczyć Polsce ”rośliny doniczkowe”. Z innej depeszy wynika, że Polacy nalegali również na stałe rozmieszczenie w Polsce amerykańskich sił do zadań specjalnych.

Plany te, po wyjściu na jaw, wywołały stanowczą reakcję Moskwy. Rosja zażąda odstąpienia NATO od planu obrony państw bałtyckich. Obecnie – po wizycie prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa w Warszawie – „temperatura odczuwalna” stosunków polsko-rosyjskich jest dużo wyższa. Pozwala to przypuszczać, że „Eagle Guardian” rzeczywiście może trafić do kosza. O ile przez cały rok 2009 obawa przed Rosją zajmowała centralne miejsce w polityce zagranicznej Polski i była dużo wyraźniejsza niż przyznawali publicznie polscy przywódcy, o tyle rok 2010 upłynął pod znakiem zmian politycznych wywołanych katastrofą lotniczą pod Smoleńskiem. Pod względem politycznym potrzeba planów sojuszniczej obrony krajów bałtyckich wydaje się teraz w Warszawie znacznie mniej paląca.

Na podstawie: PAP, BNS, inf.wł.