A. Lipiński: Musimy rozmawiać z Litwinami
Walenty Wojniłło, 7 lutego 2014, 10:59
Podczas spotkania z litewskimi posłami, którym rozpoczęła swą wizytę na Litwie delegacja Prawa i Sprawiedliwości, wiceprezes tej partii, Adam Lipiński, nie krył zdumienia i zirytowania tzw. sprawą Daszkiewicza. Grzywna za nieusunięcie polskich tabliczek, do tego w astronomicznej jak na litewskie warunki wysokości 12 tysięcy euro, zdaniem polskiego posła jest niezrozumiała i w Polsce, i w Europie. Litewscy posłowie rozkładali ręce: Żyjemy w państwie prawa i niezależnych sądów... A że właśnie posłowie stanowią to prawo? Jak widać na przykładzie ustawy o mniejszościach narodowych, nie jest łatwo. Czy łatwiej będzie zaakceptować fakt, że kary wymierzane litewskim Polakom będą płacić ich rodacy z Polski? Z tym dylematem etyki politycznej (a jak twierdzą litewscy dziennikarze, także podatkowej) Litwa dopiero będzie musiała się zmierzyć. Wszak 30 tysięcy złotych, którymi PiS postanowił wesprzeć ukaranego za polskie tabliczki Bolesława Daszkiewicza, trafi jednak do litewskiego budżetu...
Pretensje polskiego kolegi próbował łagodzić Gediminas Kirkilas, współprzewodniczący polsko-litewskiego Zgromadzenia Poselskiego, stosując sprawdzoną, ale ostatnio niezbyt sprawdzającą się w kontaktach z polskimi politykami, metodę "spokojnie panowie, robimy co się da i już jesteśmy u celu, jeszcze miesiąc, jeszcze dwa i załatwimy te problemy". Wiceprzewodniczący Komisji ds. Łączności z Polakami za Granicą Sejmu RP tłumaczył kolegom-Litwinom, że w Polsce państwo otacza opieką mniejszości narodowe, a już całkiem niewyobrażalna jest sytuacja, gdy przedstawiciel rządu (w Polsce jest nim wojewoda, na Litwie administracje okręgów zlikwidowano) zaskarża do sądu przedstawiciela władzy lokalnej (należącego do partii, która ten rząd współtworzy!), by został ukarany za to, co i tak wykracza poza jego kompetencje. Litewscy posłowie nic nie powiedzieli, co sądzą o tym, że koledzy z Polski wspierają finansowo litewskiego urzędnika, który został ukarany przez litewski sąd. Zawsze to jakiś zastrzyk finansowy dla litewskiego budżetu... Chcecie promować język polski na ulicach - płaćcie, promocja kosztuje...
Adam Lipiński gościł na Wileńszczyźnie niespełna rok temu. Wówczas miał okazję lepiej poznać sytuację mieszkających na Litwie rodaków. Teraz - mógł ocenić "postęp" w rozwiązywaniu problemów, o których mówi się od lat.
Gościa z Polski zaskoczyła słaba znajomość wśród kolegów na Litwie polskich realiów w zakresie praw mniejszości. Litewscy posłowie, twardo trzymający się pozycji, że z Polską można rozmawiać tylko o tzw. "parytetach" (jak Bóg Kubie, tak Kuba Bogu, litewscy Polacy mogą mieć tylko tyle, ile polscy Litwini), bez większego zachwytu słuchali o innojęzycznych napisach na prywatnych posesjach. Tym bardziej że na tym spotkaniu (jak i na Wileńszczyźnie) Litwini byli w mniejszości - dominowali posłowie AWPL, których Adam Lipiński nie musiał przekonywać. Po spotkaniu przyznał jednak, że z kolegami Litwinami należy rozmawiać i posłowie z Polski powinni częściej to robić, bo zaległości na tym "froncie" są olbrzymie. A przecież od bez mała 25 lat politycy z Wilna i Warszawy to właśnie robią, że rozmawiają i jakoś niewiele z tych rozmów wynika...
Jak widać (i słychać) relacje polsko-litewskie wciąż pozostają przestrzenią "mityczną", gdzie kolejne mity tylko się na siebie nawarstwiają - do litewskich mitów o zagrożeniu polonizacją (tak było, ale przed kilkuset laty) dochodzą polskie mity o powszechnej znajomości języka polskiego wśród Litwinów (tak było, ale przed kilkudziesięciu laty) oraz o rzeszach polskich turystów w Wilnie (tak było, ale kilkanaście lat temu, zanim w Polsce nie powstał kolejny mit, że "na Litwie biją Polaków").
Pozostaje z cichą zazdrością patrzeć na Rosjan, którzy dwadzieścia lat temu, "podwinąwszy ogon", jak mawiała moja babcia, uchodzili z Litwy (i Polski!) jako znienawidzeni okupanci, a dziś powracają triumfalnie jako ukochani goście i najlepsi turyści, co to portfela w głąb kieszeni nie wciskają. Nagle się okazuje, że wszyscy nie tylko znają rosyjski, ale i chętnie się nim posługują, ba - jeżeli mają braki w tym zakresie, szybko je nadrabiają i napisy po rosyjsku nie rażą już ani w Wilnie, ani w Gdańsku, ni w Zakopanem. W rejonie solecznickim rosyjskie tabliczki także zostałyby przyjęte, może nawet z większym aplauzem niż polskie. Nieprzypadkowo lider AWPL Waldemar Tomaszewski zaszczycił swą obecnością obchody kolejnej rocznicy "wyzwolenia" Memla (lit. Kłajpeda) przez Armię Czerwoną, ale już nie musiał przyjeżdżać na obchody następnej rocznicy spalenia wsi Koniuchy przez partyzantów sowieckich. Wiadomo, że litewscy Rosjanie czy też osoby z rodzin mieszanych, ale ze słowiańską "dominantą tożsamości", są naturalnym sojusznikiem w walce o prawa mniejszości i ważnym elementem elektoratu AWPL, że właśnie Sojusz Rosjan, jako strategiczny partner, zapewnia polskiej partii te niewielkie punkty procentowe na miarę sukcesu w wyborach sejmowych czy europarlamentarnych, ale...
Zdjęcia: Jan Wierbiel
Montaż: Tomasz Karazo
Komentarze
#1 Poseł Lipiński się dziwi, że
Poseł Lipiński się dziwi, że władze litewskie prowadzą politykę wymierzoną przeciwko polskiej mniejszości, chociaż w Polsce wiadomo o tym od 25 lat. Do niedawna władze polskie starały się zachować ten fakt w tajemnicy, choć ostatnio nawet się o tym półgłosem przebąkuje, tyle że nadal nikt nie ośmiela się nazywać rzecz po imieniu. O tym wszystkim wie poseł Lipiński, który w dodatku odświeżał swoje wiadomości niespełna rok wcześniej na miejscu, w Wilnie. Jeżeli mimo to w dalszym ciągu się "dziwi", to daje tym do zrozumienia. że nie zamierza w tej sprawie nic zrobić prócz zachęcania do rozmów. Czyli w koło Macieju.
Zapraszając posłów PiS do Wilna poseł Narkiewicz dał się uwieść buńczucznej retoryce polityków tej partii o obronie Polaków i polskości w kraju i za granicą.
#2 Żeby na polu stosunków
Żeby na polu stosunków polsko-litewskich, a tym samym i w polityce w stosunku do polskiej mniejszości na Litwie cokolwiek się zmieniło trzeba by zacząć od gruntownej rewizji polskiej polityki wschodniej, poczynając od podstaw - od martwo urodzonej, a wiecznie żywej nad Wisłą doktryny Giedroycia vel Gedraitisa.
#3 Tylko autonomia zapewni
Tylko autonomia zapewni Polakom pełnię należnych im praw. Takie są realia, innej drogi po prostu nie ma. Nie warto się oszukiwać.
#4 z litwinami nie da się
z litwinami nie da się ''dogadać"
oni sami między sobą nie mogą ''dogadać się" a co mówić o mniejszościach narodowych i "wiecznych wrogach" - polakach
to taki naród - przez wieki taki był i taki narazie zostanie...
narazie... ponieważ populacja tego narodu wygina i nie za górami ten dzień, kiedy trafią do ''czerwonej księgi" chroniącej oddzielne gatunki populacji żywych stworów na kuli ziemskiej.
#5 Mamy 20 rocznicę traktatu
Mamy 20 rocznicę traktatu polsko litewskiego, czas zapytać stronę litewską dlaczego go nie przestrzega!
Artykuł15
-powstrzymają się od jakichkolwiek działań mogących doprowadzić do asymilacji członków mniejszości narodowej wbrew ich woli oraz zgodnie ze standardami międzynarodowym i powstrzymają się od działań, które prowadziłyby do zmian narodowościowyc h na obszarach zamieszkałych przez mniejszości narodowe(JAK TO SIĘ MA DO PROCEDERU PRZENOSZENIA ZIEMI NA LITWIE, NAWET LANDSBERGIS TO ZROBIŁ)
Artykuł 14
-swobodnego posługiwania się językiem mniejszości narodowej w życiu prywatnym i publicznie(JAK TO SIĘ MA DO KAR ZA DWUJĘZYCZNE TABLICE NA WILEŃSZCZYŹNIE)
-używania swych imion i nazwisk w brzmieniu języka mniejszości narodowej(DO TEJ PORY NIE WOLNO NA LITWIE UŻYWAĆ W DOKUMENTACH)
#6 liczą się tylko konkrety.-
liczą się tylko konkrety.- Albo pełnia praw dla nadwilejskich Polaków(włącznie z pełnoprawnym językiem lokalnym w Wilnie i na Wileńszczyżnie) , albo autonomia dla Polaków. Wszystko inne będzie tylko oszustwem..
#7 Rozmawiać - o czym? Czy mają
Rozmawiać - o czym? Czy mają przestrzegać podpisanych zobowiązań? A może ja mam rozmawiać ze sprzedawcą w sklepie, czy mam zapłacić za towar? Pan Lipiński też to negocjuje?
#8 Do #4 "to taki naród - przez
Do #4
"to taki naród - przez wieki taki był"
"Naród" lietuvski liczy sobie około 130 lat, o żadnych "wiekach" nie ma mowy. Tworzą go w lwiej części potomkowie byłych Polaków lub po prostu polscy renegaci.
#9 Radosław Sikorski został