Bitwa pod Grunwaldem: 1:0 Žalgiris Wilno - Lech Poznań
Edyta Maksymowicz, 2 sierpnia 2013, 06:10
Piłkarze Lecha Poznań, wicemistrzowie Polski, nie poradzili sobie na boisku w Wilnie i przegrali z wynikiem 0:1 z tegorocznym liderem litewskiej ekstraklasy, Žalgirisem Wilno. W ocenie polskich fachowców piłkarze Lecha zagrali bez polotu, pomysłu i momentami kompromitująco w obronie. Wprawdzie straty do odrobienia nie są duże, ale w takiej dyspozycji Lech może mieć poważne kłopoty z awansem do następnej rundy. Rewanż - 8 sierpnia - na boisku w Poznaniu.
Mariusz Rumak, trener Lecha:
"Pierwsza połowa się skończyła, przegrywamy 1:0 i jako komentarz do tego meczu niech posłuży fakt, że ciężko jest wygrać, jeśli nie wykorzystuje się sytuacji bramkowych. Przeciwnik stworzył ich mniej, ale jedną wykorzystał. Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. Wiedziałem, czego się spodziewać po Žalgirisie, bo z kontry stwarzali zagrożenie, podobnie ze stałych fragmentów gry. Pewnie gdybyśmy jedną z nich wykorzystali, ocena meczu mogłaby być inna. Nie jestem zadowolony z naszej gry. Szczególnie pierwsza połowa w naszym wykonaniu była niemrawa, źle zagraliśmy taktycznie. Powinniśmy grać skrzydłami, gdzie jest więcej miejsca, a znów gramy środkiem. Moją rolą jest to zmienić. Nie potrafię powiedzieć, dlaczego tak gramy, ale też nie chcę zrzucać winy na piłkarzy. Wygrywamy i przegrywamy razem".
Marek Zub (trener Žalgirisu):
"Jestem przede wszystkim zadowolony, że ten mecz zakończył się szczęśliwie dla mnie, piłkarzy i klubu. Spodziewaliśmy się po nim wiele i na szczęście udało się nam wygrać. Oczywiście dzisiaj wszystko dla nas jest wspaniałe, ale czeka nas jeszcze drugi mecz (8 sierpnia w Poznaniu - dop.red.). Cieszę się, że zachowaliśmy chłodną głowę, bo było w kilku momentach groźnie. Zagraliśmy tak jak chcieliśmy. Zależało nam na walce i tę dzisiaj widzieliśmy na boisku. Popełnialiśmy mało błędów i udało się wygrać. Pod koniec meczu opadliśmy z sił, bo Lech długo utrzymywał się przy piłce i musieliśmy sporo biegać. Wygraliśmy nie z powodu taktyki, bo oba zespoły wiedziały, czego się po sobie spodziewać. Dzisiaj o rezultacie zadecydowało wielkie zaangażowanie i ambicja. Lech ma cały czas takie same szanse na awans jak my, bo czeka nas jeszcze mecz wyjazdowy. To będzie niezwykle interesujące spotkanie. Spodziewam się pełnego stadionu i tego, że to będzie wielki dzień dla mnie i zawodników".
Ogromne emocje wywoływały zachowania kibiców. Litwini wieszczyli burdy i zamieszki. W stan gotowości postawione były wszystkie siły policyjne i ...dziennikarskie. Kamery i aparaty w większości zwrócone były nie w stronę piłkarzy czy boiska, lecz wymierzone w kibiców. Ci jednak zachowali się w miarę spokojnie. W miarę, bo jednak doszło do kilku drobnych incydentów. Jednym z nich był incydent pod Ostrą Bramą i próba rękoczynów. Krewkich kibiców szybko jednak przywołano do porządku. Jeszcze później, podczas przemarszu kibiców, grupy fanów Žalgirisu i Lecha obrzucały się puszkami i butelkami. Jednemu z przypadkowych przechodniów zabrano symbole Żalgirisu, które nieszczęśnik trzymał w ręku. Tuż przed spotkaniem, kiedy sympatycy Kolejorza śpiewali polski hymn, kibice Žalgirisu gwizdali.
Na trybunach było jednak w miarę spokojnie, na boisku... również. Lechici bezskutecznie próbowali narzucić swój styl gry, ale Litwini grali niezwykle zdyscyplinowanie i mądrze w obronie. Sami próbowali wyprowadzać kontrataki, lecz czynili to niezwykle chaotycznie. W ostatnim kwadransie piłkarze Žalgirisu zdecydowanie zaatakowali, a defensywa Kolejorza popełniała błąd za błędem. Pierwsze ostrzeżenie nastąpiło w 35. minucie, kiedy to Rytis Leliuga z bliska trafił do siatki. Na szczęście dla Lechii piłkarz gospodarzy był na pozycji spalonej. Chwilę później Krzysztof Kotorowski nie bez kłopotów obronił mocne uderzenie Kamila Bilińskiego. Piłka odbiła się jeszcze od Manuela Arboledy i niewiele brakowało, by Kolumbijczyk zaliczył samobójcze trafienie. Tuż przed końcem pierwszej połowy poznaniacy mogli objąć prowadzenie. Vojo Ubiparip po centrze Tomasza Kędziory uderzył głową, ale piłka przeszła tuż obok słupka. Gol padł dla lidera litewskiej ekstraklasy - w 43. minucie, po dośrodkowaniu z prawej strony boiska, Mantas Kuklys musnął piłkę głową, a z interwencją spóźnił się Kotorowski.
Wydawało się, że po przerwie wicemistrzowie Polski będą dyktować warunki gry, tymczasem to zawodnicy Žalgirisu poczuli się znacznie pewniej. W pierwszym kwadransie gospodarze momentami zamykali Lecha na ich własnej połowie, jednak nie potrafili niezłych sytuacji zamienić na kolejne bramki. Im bliżej było końca spotkania, tym więcej do powiedzenia mieli podopieczni Mariusza Rumaka. Ale z tej przewagi niewiele wynikało - poznaniacy nie stworzyli sobie żadnej bramkowej okazji.
Polscy kibice nie kryli niezadowolenia, jeszcze kilkanaście minut po meczu rozmawiali o tym z piłkarzami i trenerem Rumakiem. Na szczęście na tym się skończyło.
Rewanż - 8 sierpnia - w Poznaniu.
Bramki: 1:0 Mantas Kuklys (43). Żółte kartki: Georgas Freidgeimas (Žalgiris); Tomasz Kędziora, Kasper Hamalainen, Marcin Kamiński, Kebba Ceesay (Lech)
Žalgiris: Armantas Vitkauskas - Andro Svrljuga (50. Paulius Janusauskas), Andrius Skerla, Luka Perić, Egidijus Vaitkunas - Mantas Kuklys, Arturas Żulpa, Paweł Komołow (77. Andrius Velicka) - Vaidotas Silenas, Kamil Biliński, Rytis Leliuga (46. Georgas Freidgeimas)
Lech: Krzysztof Kotorowski - Kebba Ceesay, Marcin Kamiński, Manuel Arboleda, Tomasz Kędziora - Szymon Pawłowski (61. Gergo Lovrencsics), Łukasz Trałka, Kasper Hamalainen, Szymon Drewniak, Vojo Ubiparip (87. Dariusz Formella) - Łukasz Teodorczyk (70. Bartosz Ślusarski)
Sędzia: Vlado Glodjovic (Serbia)
Widzów: około 5,5 tys.
Na podstawie: PAP, inf.wł.
Zdjęcia i montaż: Paweł Dąbrowski
Współpraca: Westa Baranowska
Komentarze
#1 Przy czym tu Grunwald.
Przy czym tu Grunwald.
#2 Potulni, skromni i grzeczni
Potulni, skromni i grzeczni kibice "Lecha" odspiewali hymn Polski przed Ostra Brama, a nastepnie z haslami "Wilno nasze" i "Jestesmy u siebie" przemaszerowali na stadion.
Rzeczywiscie, wrecz idealne zachowanie sie przyjezdnych kiboli!
A potem turysci z Polski sie dziwia, "Dlaczego nas Litwini nie lubia?" Moga podziekowac za te "niemilosc" "idealnemu" zachowaniu sie prywitywnych kiboli!
Ci, co nie widzieli relacji z innych mediow, po przeczytaniu artykulow Wilnoteki beda mieli wrazenie, ze kibice zachowali sie wrecz wzorowo, zas wladze litewskie sa niedobre, bo nie chcialy pozwolic na przyjazd wiekszej liczby kibicow.
Warto poogladac inne media:
http://sportas.delfi.lt/futbolas/lech-fanai-vilniuje-pykti-liejo-spjuvia...
#3 do Simona ale to nie kibice
do Simona
ale to nie kibice Lecha podjudzali nienawisc, tylko litewskie media. Jakbys sie czula, gdyby od chwili przestąpienia progow Litwy kazdy Ci wmawial, ze jestes bandyta, rozrabiaka i mordobojca. Ostatnio nie slychac bylo o kibicach Lecha niczego zlego, a tutaj czuc bylo podjudzanie i nakrecenia spirali niecheci. Nikt juz nie mowil, ze wtedy byli kibice Legii, dziś to kibice Lecha. Drobny szczegól. Jednym slowem - eskalowanie konfliktu na sile. To dobrze, że do niczego nie doszlo, bo moglo. Bo bardzo na tym wszystkim zalezalo.
#4 Jakim prawem litewskie władze
Jakim prawem litewskie władze mogą zakazywać komuś przyjazdu na mecz. To nie są zachcianki, a ustalenia FIFY. Kombinowanie z biletami już było eskalacją konfliktu.
Zamiast manipulacji przy sprzedaży biletów władze musiały podjąć środki bezpieczeństwa, co zresztą uczyniono. Manifestacyjnie, wszędzie sygnały, alarmy. Po co?
Ale że się zabrania kibicom przyjazdu, to tylko wypada na niekorzyść litewskiej piłki nożnej. Tu i tak stadiony są zawsze puste, a poziom piłki jest Pożal się Boże. Na poziomie szkoły średniej. Wygrana Żalgirisu była po trochu przypadkowa (choć i zasłużona). Ogólnie Lech Poznań jest dużo lepszym zespołem.
Powoływanie się na delfi jest złym pomysłem. To jeden z bardziej polakożerczych portali i właśnie on podkręca atmosferę niechęci. Tak jak i w tym przypadku.
#5 Żalgiris to po litewsku
Żalgiris to po litewsku Grunwald, jakby kto nie wiedział