Polskie tiry na Litwie


Fot. forsal.pl
Polskie ładunki skierowane do Rosji trafiają na Litwę, gdzie są przeładowywane do litewskich tirów i jadą dalej. Jedynie tak polskie firmy mogą dostarczać towary mające trafić do rosyjskiego odbiorcy lub jeszcze dalej, tranzytem przez Federację Rosyjską. Nie wiadomo kiedy skończy się blokada polskich przewoźników na rosyjskiej granicy. Straty są już liczone w setkach milionów złotych.
Od 15 stycznia nie ma porozumienia w sprawie liczby pozwoleń na wjazd dla polskich tirów do Rosji. Odprawy odbywały się kilka dni, pobierano jedynie karę w wysokości około 120 złotych. Wreszcie szlabany dla tirów z polskimi rejestracjami poszły w dół i wymiana handlowa z Rosją stanęła. Porzucone polskie ciężarówki, które nie mogły z Rosji wyjechać, wypełniły przygraniczne parkingi.  

Przewoźnicy, którzy nie mogli do Rosji wjechać, znaleźli tymczasowe, miejmy nadzieję, rozwiązanie i podjęli współpracę z firmami litewskimi. Dla tych ostatnich to bardzo korzystna sytuacja, tym bardziej że Rosja dla Litwy zdecydowanie podniosła liczbę pozwoleń na wjazd tirów w 2011 roku.  

  Urzędnicy w Polsce rozkładają ręce i tłumaczą, że nie mogli się zgodzić na proponowaną przez Rosjan obniżkę pozwoleń na wjazd o jedną czwartą w stosunku do roku ubiegłego. Wszak zdecydowana większość polskiego eksportu do Rosji odbywa się właśnie tirami, więc o liczbę pozwoleń na wjazd trzeba walczyć. Na razie sytuacja jest bardzo niekorzystna dla polskich przewoźników i firm. Z powodu trudności w dostarczeniu zamówionych towarów straty są już liczone na kwotę grubo ponad 100 milionów złotych.  

Na podstawie: dziennik.pl, inf. wł.