Polska i Litwa - małżeństwo po rozwodzie


Europejski Głos ostatnio często mówi (pisze) o Litwie..., fot. www.europeanvoice.com/
Polsko-litewskie waśnie zadziwiają nawet europejskich obserwatorów – ukazujący się w Brukseli "European Voice" w symptomatycznym dziale „Wi(l)der Europe” pisze o „narcyzmie małego bałtyckiego poróżnienia”. „Mogli zostać najlepszymi przyjaciółmi, to dlaczego stosunki między Polakami a Litwinami są dziś „najgorsze w Europie”?
Na zdrowy rozsądek Litwa i Polska, które łączą wielowiekowe więzi kulturalne i historyczne, mogłyby być najlepszymi przyjaciółkami, oba kraje mają w zasadzie te same kłopoty (sąsiedzi) i z tego samego powodu (gorzkie doświadczenie). Mają wszelkie warunki ku temu, by wspierać się nawzajem, tymczasem, jak mówią polskie źródła dyplomatyczne, stosunki z Litwą są „najgorsze w Europie”.

Minister spraw zagranicznych Polski Radek Sikorski nie odwiedzi Litwy, dopóki nie pozwoli ona członkom polskiej mniejszości na używanie litery ”w” (oraz ć, ł, ń, ś, ź) w oficjalnych dokumentach jak paszporty. ”European Voice” podkreśla, że Polska pozwala mniejszości litewskiej na używanie diakrytycznych znaków, a przedstawiciele białoruskiej i ukraińskiej mniejszości mają nawet prawo do dodatkowego zapisu swych nazwisk w paszportach cyrylicą.

Inny przejaw konfliktu: Polska blokuje udział Litwy we francusko-niemiecko-polskiej Weimarskiej Grupie Bojowej. „Postronnych obserwatorów ta sytuacja zadziwia. Plany obrony NATO zobowiązują polskich żołnierzy nadstawiać własne życie, broniąc Litwy w przypadku napaści (teoretycznej) Rosji. Oba kraje potrzebują siebie w bardzo wielu dziedzinach, od bezpieczeństwa energetycznego, po elektrownię jądrową, budowę dróg i kolei”.

Dlaczego więc nastrój w stosunkach jest taki zły? ”Polacy twierdzą, że Litwini to nacjonaliści, a Litwini mówią, że Polacy to aroganci - oraz (jak mówią niektórzy) podtrzymują kłótnię sztucznie, po to by stworzyć pretekst do zdrady: sprzedaży Rosji rafinerii w Możejkach, największego litewskiego ośrodka przemysłowego Litwy” - twierdzi ”European Voice” należący do „The Economist Group”.

Tygodnik twierdzi, że Polacy są wściekli z powodu sposobu traktowania przez władze litewskie Możejek, których właścicielem jest PKN Orlen. Litwa niejednokrotnie obiecała pomóc Polakom, ale wycofywała się z tych zamiarów, czym uraziła Polskę (i niektórych znaczących Polaków). „Uważają, że kupili rafinerię, by pomóc Litwie uniezależnić się od Rosji. Teraz żałują”. Tymczasem Litwini uważają, że polski koncern jest niezmiernie władczy, zachłanny i niewdzięczny.

„Tę sytuację najłatwiej zrozumieć, wyobrażając sobie parę po latach małżeństwa, które się rozpadło, gdy oboje trafili do więzienia za granicą. Po wyjściu na wolność byli małżonkowie zaliczyli krótką, ale burzliwą kłótnię, po której nastąpiło ochłodzenie stosunków, gdy oboje ignorowali siebie nawzajem. Następnie znowóż trafili do więzienia, z którego ostatecznie się uwolnili i obecnie pozostają sąsiadami” – tłumaczy europejczykom specjalista od „Wi(l)der Europe”.

Z powodu doznanych wstrząsów oba kraje stały się bardzo wrażliwe i różnie oceniają te same wydarzenia: jedna strona (Polska) ciepło wspomina 550 lat „małżeństwa”, podczas gdy druga (Litwa) twierdzi, że związek nie był uczciwy i coraz bardziej ją dusił. Polsko-litewskie państwo przyćmiło byłą sławę Wielkiego Księstwa Litewskiego i ostatecznie doprowadziło do polonizacji i prawie całkowitego zaniku litewskiej kultury narodowej.

Na pierwszy rzut oka argumenty obu stron wydają się mało znaczące, jednak głębiej się zastanawiając, wyglądają poważnie. „3,5-milionowa Litwa do dziś bardzo się obawia wpływów kulturowych i językowych dziesięciokrotnie większej Polski”. Jak pisze tygodnik, na Litwie wielu podejrzewa, że Polacy głęboko w sercach współczesną Litwę traktują nie jako normalne państwo, a odseparowaną prowincję, której mieszkańcy używają śmiesznego i niby starożytnego języka, który tak naprawdę w dużym stopniu ukształtował się dopiero w XIX w.

„W okresie międzywojennym Polska przymusowo szerzyła polskość na „okupowanej” Wileńszczyźnie”(...) Zgoda na używanie „polskiego” alfabetu i dwujęzycznych nazwy ulic dla Litwy byłaby krokiem niezwykle bolesnym, a gdyby jeszcze została wymuszona przez Polskę, oznaczałaby poddanie się nieznośnemu molestowaniu” – broni stanowiska Litwy brukselski tygodnik. Polakom te argumenty wydają się nieistotne, paranoiczne i gmatwające całą sprawę, ich zdaniem w nowoczesnej Europie ludziom musi przysługiwać prawo pisania swoich nazwisk według własnego uznania.

„Czytając o tych problemach może się przypomnieć inny bezsensowny i niezrozumiały spór – o nazwę Macedonia. Przyjaciele Polski i Litwy wierzą, że te nieporozumienia nie staną się równie szkodliwe, jednak politycy obu krajów nie podsycają tak optymistycznej nadziei” - podsumowuje "European Voice".

Komentarze

#1 Można zrozumieć zdziwienie

Można zrozumieć zdziwienie Europejczyków ,że Litwa i Polska nie korzysta z dobrych perspektyw oraz możliwości współpracy w EU i wejścia na drogę pojednania i rozwoju gospodarczego.Nie chcą jednak zauważyć że litewscy Polacy traktowani są jako obywatele 4 kategorii i poddawani wynarodowieniu, upokarzani fałszowaniem wspólnej historii i ograniczani w prawach obywatelskich, będąc autochtoniczną ludnością na tym terenie. (4 kategoria bo gradacja jest następująca : Litwini, Rosjanie, Żydzi , Polacy)

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.