Dzieci to lubią: Dziecko w podróży


Fot. wilnoteka
Zbliża się czas weekendowych i wakacyjnych wyjazdów. Planujemy wspaniałe wakacje nad morzem lub w górach, marzy nam się wyjazd za granicę. Niestety na upragnione miejsce wypoczynku trzeba się jeszcze dostać. Najczęściej oznacza to wiele godzin w samochodzie, autobusie lub pociągu. Dorosły znosi to cierpliwie, widząc już oczyma wyobraźni siebie na hamaku. Sprawa wygląda o wiele gorzej, gdy na urlop wybieramy się z dziećmi. Ten, kto choć raz miał „przyjemność” podróżować z kilkulatkiem, wie, co oznacza magiczne pytanie, które słyszymy z jego ust już kilka minut po wyjeździe: „Daleko jeszcze”? Zwykle jest ono początkiem trwającego do końca podróży uczucia znudzenia i świetnym powodem do marudzenia. Z myślą o wystawionych na ciężką próbę rodzicach przygotowałam kilka pomysłów na zabawy i gry, w które warto się przed wyjazdem zaopatrzyć.
Gdy podróżujemy z kilkumiesięcznym niemowlęciem, możemy mówić o szczęściu, bo zapewne, nakarmione i przewinięte, większą część czasu po prostu prześpi. W krótkich momentach aktywności możemy mu zaproponować:

• "Paluszkowy teatrzyk", czyli pacynki na palce opowiadające, dokąd jedziemy. Bohaterami opowieści mogą być nasze dzieci, a tematem wszystko to, co już się zdarzyło lub zaraz zdarzy. Ograniczeniem jest tylko nasza wyobraźnia. Zamiast pacynek opowiadać mogą też wybrane zabawki.
• CD/DVD z ulubionymi piosenkami - bez względu na nasz stopień umuzykalnienia (czy też jego brak!) dziecko na pewno ucieszy wspólne śpiewanie.
• "Kto robi..." - pytamy malca kto robi: miau, hau, chrum, etc., po czym mu odpowiadamy. Dziecko bawią śmieszne dźwięki, jakie wydajemy, a przy okazji uczy się odgłosów zwierząt.
• "Nie ma - jest!" - przykrywamy malca pieluszką i go szukamy. Jak znajdziemy wołamy "a kuku" - można też pod pieluszkę chować siebie lub ulubione zabawki.
• Chrupki lub inne „co nieco” do wyjmowania i wyjadania z pudełka.
• "W której ręce" - chowamy coś w dłoni, jeśli będzie to jadalne, to przy okazji "załatwimy" drugie śniadanie.
• Zabawka w pięć minut - mała butelka po wodzie mineralnej (plastikowa, przezroczysta) albo po małej coli (ta czerwona etykieta!) a w niej kamyki, piasek, kawałki kolorowych słomek po napojach. Uwaga - jeśli dziecko umie samo odkręcić korek, trzeba pilnować, by zawartości nie wzięło do buzi!
• Wszelkie zabawy ruchowe typu mówienie wierszyków z pokazywaniem: "Sroczka kaszkę warzyła", "Patataj, pojedziemy w cudny kraj", etc. (patrz: Rymowanki polskie). 

Gdy z punktu A do punktu B musimy przetransportować kilkulatka, sprawa się nieco komplikuje. A prawdziwe kłopoty pojawiają się, gdy dzieci jest dwoje lub troje. Tu trzeba mieć prawdziwy plan ratunkowy:

• "Kto pierwszy zobaczy" - tu wymyślamy: samochód, krowę, kościół, bociana, etc.
• "Kto znajdzie kolor" - szukacie za oknem rzeczy określonego koloru, np. czerwonego czy niebieskiego.
• "Wyrazy i literki": kto zna więcej wyrazów na "a", "b"...
• "Gdzie jest litera" - znajdźcie wybraną literę na billboardzie, znaku lub szyldzie czy gazecie. Przeczytajcie całe słowo. Teraz kolej na następną literę (jak będziecie często i długo jeździć, to ani się obejrzycie, jak maluch nauczy się czytać!). 
• "Gdzie jesteśmy" - dziecko zamyka oczy i ma zgadnąć, co zobaczy, jak je otworzy: wieś, las, znak drogowy.
• "Literowe domino" - mama mówi wyraz, dziecko musi wymyślić wyraz zaczynający się na jego ostatnią literę, potem kolej na dalszych pasażerów - starszakom można powierzyć rolę kronikarza domina, czyli spisywania tego co wymyślimy.
• "Prawda czy fałsz" - rodzice mówią "Autobusy latają?", a dziecko odgaduje, wołając "tak" lub "nie". Jeśli powierzycie wymyślanie maluchowi, zaskoczy was swoją pomysłowością.
• "Kamień, papier, nożyczki" - gra do pokazywania dłońmi: nożyczki (2 palce w V) tną papier (otwarta dłoń), ale tępią się na kamieniu (dłoń w pięść), papier owija kamień, ale przegrywa z nożyczkami, kamień wygrywa z nożyczkami, przegrywa z papierem.
• Zaszywamy buzię (imitujemy zaszywanie) i nie można się odzywać, ale dzieci oczywiście robią miny i mają świetną zabawę. Po odezwaniu się zaczynamy od nowa, aż do znudzenia.
• "Co tam jest" - do nieprzezroczystej reklamówki wkładamy np. znalezioną na postoju szyszkę czy zabawkę, a dziecko odgaduje co jest wewnątrz.
• Pozwól dziecku przestudiować trasę podróży. Za każdym razem, gdy zapyta: "Daleko jeszcze?", pozwól mu samodzielnie sprawdzić to na mapie. Możesz zrobić wcześniej ksero z odpowiedniej strony w atlasie lub wydrukować trasę z Internetu - wtedy dziecko może zaznaczać przejechaną drogę pisakiem lub kredką na swojej własnej mapie.
• Narysujcie mapę podróży ze wszystkimi ważniejszymi punktami orientacyjnymi - miasteczkami, tunelami, mostami. Taka mapa będzie dla malucha jeszcze bardziej czytelna. Jeszcze lepszym pomysłem jest pozwolić dziecku samemu rysować mapę w trakcie jazdy. Kiedy bez marudzenia docieracie do kolejnego „miejsca specjalnego”,  dziecko otrzymuje bonus podróżny: coś do jedzenia albo drobiazg do zabawy.
• Warto mieć pod ręką kredki i kartki - dziecko może rysować to, co właśnie zobaczyło za oknem, będą to jego własne "zdjęcia" z wyjazdu.
• Jeżeli, pomimo wydatków związanych z wyjazdem, dysponujecie jeszcze funduszami, to watro pomyśleć o edukacyjnych grach z serii Smart Games,  a po zmroku przydadzą się audiobooki z ulubionymi bohaterami dzieci.

Życzę udanej podróży! (mimo wszystko…)