Stałam się głosem
Ewa Wołkanowska, 25 stycznia 2011, 16:21
Uczestniczki warsztatów, fot. E. Wołkanowska
„Mano vainikas, Judabra, Sunkiai pelnytas, Judabra, Šilaly rinktas, Judabra, Trakely pintas, Judabra. Šalau kojalas, Judabra. Pučiau runkelas, Judabra...”. Najprawdopodobniej większość osób, nawet znających język litewski, nie potrafiłaby przetłumaczyć tej starej pieśni, a tym bardziej jej zaśpiewać. Jest to sutartinė – tradycyjna litewska pieśń polifoniczna. W Warszawie chyba po raz pierwszy odbyły się warsztaty, na których uczono śpiewania sutartinės. Zorganizowała je firma Szumi Mi.
„Muzyka litewska jest dziwna, egzotyczna, choć powinna być dla Polaków bliska” - stwierdziła Emilia, która urodziła się na Litwie, ale przez lata mieszkała na Białorusi. Jej ojciec jest Litwinem, więc przyjechała na warsztaty, by poznać swoje korzenie.
Według niektórych badaczy, sutartinės są pieśniami pogańskimi. Nie dziwi to o tyle, że w ogóle w folklorze zwykło się doszukiwać reliktów dawnych kultów. Te archaiczne pieśni zostały w listopadzie ubiegłego roku wpisane na listę światowego niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. To podkreśla ich unikalny charakter.
„Takiego sposobu śpiewania wcześniej nie słyszałam. Dźwięki zdają się do siebie nie pasować, melodia nie jest klasyczna. Trudno śpiewa się sutartinės, bo jest w nich zupełnie inna harmonia. Dobrze mi z tą trudnością” - powiedziała Monika, absolwentka malarstwa, zajmująca się fotografią artystyczną. „Nie rozumiem, co śpiewam, ale koncentruję się na głosie, wsłuchuję się w muzykę. To w ogóle jest niesamowite: jestem tu, stoję, wydaję głos i czuję, że istnieję. Śpiewając sutartinės, staję się głosem” - dodała.