Samoloty szkodzą klimatowi


Fot. pixabay.com
Pozostawiane przez samoloty smugi kondensacyjne przyczyniają się do globalnego ocieplenia bardziej niż emitowany podczas lotu dwutlenek węgla – informuje pismo „Atmospheric Chemistry and Physics”. Naukowcy z niemieckiego Instytutu Fizyki Atmosferycznej szacują, że do 2050 roku efekt ocieplenia niezwiązanego z emisją CO² wzrośnie trzy razy. Z kolei amerykańscy naukowcy udowodnili, że oddziaływanie idzie także w przeciwną stronę: ocieplenie zakłóca komunikację lotniczą.
Transport lotniczy jest obecnie odpowiedzialny za około 5 proc. globalnego ocieplenia, ale jego udział wzrośnie. Nie podejmuje się żadnych znaczących działań zapobiegawczych, zaś prowadzone dyskusje koncentrują się niemal wyłącznie na emisji CO² związanej z lotami – zauważają autorzy analiz. Wszystkie samoloty, które spalają paliwo, pozostawiają ślady spalin i sadzy. Na dużych wysokościach para wodna skrapla się na cząstkach sadzy i zamarza, tworząc chmurę pierzastą, która może utrzymywać się przez sekundy lub nawet przez kilka godzin w zależności od temperatury i wilgotności.

Chmury mogą powodować zarówno efekt chłodzenia, jak i ocieplenia. Niskie chmury, dzięki stosunkowo gęsto rozmieszczonym kroplom wody, za dnia silnie odbijają promieniowanie słoneczne. Nocą natomiast przyczyniają się do efektu cieplarnianego, ponieważ para wodna to silny gaz cieplarniany. Jednak w sumie ich obecność schładza powierzchnię Ziemi. Natomiast chmury wysokie – jak chmury pierzaste i smugi kondensacyjne, zbudowane z mocno rozproszonych kryształków lodu, słabiej odbijają światło słoneczne, za to blokują ucieczkę promieniowania podczerwonego w kosmos. Dlatego ich obecność w ostatecznym rozrachunku ogrzewa powierzchnię Ziemi.

Niewielkim plusem związanym ze smugami kondensacyjnymi jest to, że zużywają one obecną na dużych wysokościach wodę, co ogranicza powstawanie naturalnych chmur cirrus – chmur wysokich. Zmniejsza to ogólny efekt ocieplenia spowodowany smugami o jedną piątą.

Amerykańscy naukowcy udowodnili tymczasem, że oddziaływanie idzie także w przeciwną stronę: ocieplenie zakłóca komunikację lotniczą. Po przeprowadzeniu badań stwierdzili, że w przyszłości trudno będzie wystartować niektórym samolotom ze względu na to, że wyższe temperatury powodują rozrzedzenie powietrza. Utrzymująca się nawet na obecnym poziomie emisja gazów cieplarnianych do roku 2080 spowoduje, że rekordowe temperatury na lotniskach wzrosną o 4 do 8° C. Oznacza to, że około 10 do 30 proc. samolotów z kompletem pasażerów w takich okolicznościach musiałoby albo pozbyć się części paliwa, pasażerów lub ładunku, albo że załoga samolotu musiałaby czekać na spadek temperatury, by móc wystartować.

Do 2100 roku eksperci spodziewają się wzrostu temperatury na całym świecie o 2 do 4° C. Naukowcy sugerują, by jak najszybciej stworzyć koncepcje nowych technologii w projektowaniu samolotów i wydłużyć pasy startowe.

Na podstawie: pap.pl, dw.com