Polska nie zamierza sprzedawać Możejek


Rafineria w Możejkach, fot. orlenlietuva.lt
Polska nie ma zamiaru pozbywać się swojej największej inwestycji na Litwie - rafinerii w Możejkach. Poinformował o tym wicepremier polskiego rządu Mateusz Morawiecki podczas jednodniowego pobytu w Wilnie. Spotkał się on z premierem Litwy Algirdasem Butkevičiusem oraz przedstawicielami największej polskiej firmy działającej na litewskim rynku - Orlen-Lietuva.

Podczas wizyty w Wilnie Mateusz Morawiecki powiedział, że obecny rząd "raczej" nie zamierza sprzedać rafinerii w Możejkach. "Jest kwestia rury z Możejek do Kłajpedy, po to, żeby (...) sprzedawać przetworzoną benzynę na świat w łatwiejszy sposób niż koleją" - zaznaczył.

"Myślę, że jest szansa na nowe otwarcie, zwłaszcza, że trzeba wykorzystać korzystniejsze relacje cenowe w zakresie kosztów ropy naftowej i to, że nasze rafinerie, czyli Płock i Możejki, mają lepsze relacje cenowe niż parę lat temu" - dodał.

W 2006 r. PKN Orlen kupił od Jukosu 53,7 proc. akcji spółki Mažeikių Nafta. Obecnie płocki koncern ma 100 proc. akcji litewskiej rafinerii, która w 2009 r. zmieniła nazwę na Orlen Lietuva. To jedyna rafineria w krajach bałtyckich i największy podmiot działający na Litwie.

Od początku jednak Polacy mają problem z litewską rafinerią. Po tym, gdy rosyjski Transnieft w związku z awarią rurociągu Przyjaźń - Północ, zawiesił przesyłanie surowca, Orlen zmuszony został do korzystania z kolei. Początkowo wykorzystywany był szlak na Łotwę. Jednak w 2008 roku po stronie litewskiej został zdemontowany19-kilometrowy odcinek torów do granicy z Łotwą. Do dzisiaj nie został on odbudowany. Orlen Lietuva zmuszona jest więc korzystać z usług Kolei Litewskich, które żądają od polskiej spółki za przewóz ropy czy też swoich produktów około 30 proc. więcej niż konkurenci.

Kierownictwo polskiej spółki nieraz sygnalizowało problem rentowności rafinerii w Możejkach. Niejednokrotnie też pojawiały się pogłoski o tym, że Polacy zamierzają ją sprzedać.

Na podstawie: biznes.pl