Obchody rocznicy tragedii smoleńskiej na Litwie
Beata Bużyńska, 11 kwietnia 2011, 10:08
Kościół św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty, fot. wilnoteka.lt
Koncert ”In memoriam” w wileńskim akademickim kościele św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty w niedzielę wieczorem zakończył litewskie uroczystości upamiętniające pierwszą rocznicę tragedii smoleńskiej. Koncert, podczas którego wystąpił Chór Państwowy ”Vilnius” i recytowano wiersze Czesława Miłosza, odbył się z inicjatywy ministra spraw zagranicznych kraju Audroniusa Ažubalisa.
”Prezydent Kaczyński był wielkim przyjacielem Litwy. Bardzo często odwiedzał nasz kraj. Spotykaliśmy się też za granicą” - wspominał w rozmowie z dziennikarzami przed koncertem były prezydent Valdas Adamkus. W jego ocenie odbudowanie stosunków polsko-litewskich, które zostały ukształtowane za czasów prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Kaczyńskiego, a ostatnio się ochłodziły, zajmie niejeden rok. Adamkus zaznaczył, że problemy, które się zaostrzyły, związane z polską mniejszością narodową, ”nie zrodziły się dziś czy wczoraj”. ”Istniały one przez dziesięciolecia, a nam być może zabrakło determinacji, by je rozstrzygnąć” - powiedział Adamkus.
W niedzielę w kościołach Wileńszczyzny modlono się w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej i zbrodni katyńskiej. Z inicjatywy Ambasady RP w Wilnie w wileńskim kościele pw. św. Rafała odprawiono mszę świętą, w której wzięli udział litewscy politycy, korpus dyplomatyczny, społeczność polska na Litwie. Uroczyste akademie poświęcone 71. rocznicy zbrodni katyńskiej i pierwszej rocznicy tragedii smoleńskiej odbyły się też pod koniec ubiegłego tygodnia w polskich szkołach na Litwie.
Szerzej o obchodach rocznicy tragedii smoleńskiej w relacji wideo.
Na podstawie: Radio "Znad Wilii", inf.wł.
Komentarze
#1 M II Mazur, przeczytajcie to:
M II Mazur, przeczytajcie to: ABY KLIKA TUSKASZENKI SIE BALA: Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na "zdradę o świcie" i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu "niezastąpionych". Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo". Dziś, po roku od ich napisania, powtórzę te same słowa - nie możemy być razem. Nie możemy, bo to co nas podzieliło trwa nadal i przybrało postać granicy nieprzekraczalnej. Zebrało kolejne ofiary i czyha na następne.Tragedia smoleńska nie rozbiła nas na "dwie Polski", nie przecięła linią "politycznych podziałów". Obnażyła to tylko, co ukrywano przez dziesięciolecia i odsłoniła prawdę, której bano się wykrzyczeć. Nie nazwę rodakami tych, którzy na niej zbudowali władzę, którzy z niej drwili i jednali się z katem. Nie nazwę rodakami siewców nienawiści i fałszerzy pamięci.Są tylko bękartami w granicach mojej ojczyzny. Apatrydami i ludźmi bez ziemi.Nie możemy być razem, bo nie wolno zapomnieć, że doprowadzili nas pod mur, za którym nie ma drogi. Dzieląc nas nienawiścią do ludzi prawych, drwiąc z naszych wartości i z naszych marzeń. Postawili nas pod murem obojętności na zło, przyzwolenia na rządy miernot i kanalii, wymagając zgody dla rzeczy niegodnych i fałszywych.Na kłamstwie o 10 kwietnia, na rezygnacji z dochodzenia prawdy zbudowali swoje dzisiejsze pozycje. Śmierć mojego Prezydenta, ofiary życia dziesiątków Polaków - pozwoliły im utrzymać władzę i zachować marne przywileje. Groby smoleńskich ofiar są miara ich "politycznego sukcesu", a ich język nienawiści,- to język śmierci.Nawet, gdy zginął mój Prezydent żądali od nas milczenia, wezwali do "pojednania" i narodowej amnezji. Zniewolenie każąc nazywać "pragmatyzmem", kłamstwo - "polityką pojednania", a zdradę - "racją stanu". W obronie zafajdanych życiorysów narzucają nam semantyczne oszustwo i żądają odstąpienia od prawa do żałoby. Chcą dialektyki, w której prawa oprawcy mierzy się zdolnością do deptania grobów ofiar.Mamy jedną broń w walce z "bezkształtem" dławiącym Polskę. Z totalnym zafałszowaniem, - które ofiary czyni winnymi, a łotrów usprawiedliwia. Tą bronią jest moc słowa, nazywania rzeczy po imieniu, bez światłocieni i zabójczych kompromisów. Walka z potworem pozbawionym wymiarów, to walka z cieniem. Trzeba uczynić go widocznym, nazwać prawdziwym imieniem, dotknąć i powalić w bezpośredniej bitwie. Inaczej - "udusimy się bezkształtem" i staniemy mu podobni.Dziś boją się. Tak straszliwie, że chcieliby zabić pamięć o ofiarach, zabić tych, którzy pozostali i tych, którzy będą pamiętać. Wysyłają przeciwko nam policje i tchórzy bez mundurów, straszą głosem medialnych opryczników i grożą prowokacją.Boją się tak, jak może bać się tylko oprawca."Mimo nakazu milczenia, totalnego zakłamania, fałszowania faktów, wymazywania z historii wydarzeń, cenzury, fizycznego i psychicznego przymusu i całej łżepropagandy (...) Las Birnam idzie, choć odgłos jego marszu jest niedosłyszalny. Idzie w przyszłość (...) Gdyby ten, kto zabija, był zawsze zwycięzcą i nie musiał zdawać sprawy ze zbrodni ani za nią płacić, świat byłby niedorzeczny" -pisał Włodzimierz Odojewski w "Milczący, niepokonani. Opowieść katyńska".Wiedzą, że bać się powinni. Zbrodnia wymaga kary, a ten świat rządzi się prawem skutku i przyczyny. Choćby dziś zatkali nam usta, zdławili cenzurą i otoczyli szpiclami - las smoleński przyjdzie po nich. Za kilka miesięcy bądź kilka lat. Dopadnie ich za życia lub w godzinę śmierci. Nie będzie miał względu na stanowisko ani szatę. Po równo zażąda zapłaty - od prezydenta, premiera, biskupa.Tylko tego od nich oczekuję. By się bali.