Ekspert: Putin może się zdecydować na kolejną „zwycięską wojenkę”, by poprawić notowania


Fot. pixabay
Prezydent Rosji Władimir Putin może się zdecydować na następna „zwycięską wojenkę”, podobną do aneksji Krymu, po to, by ratować swoje notowania i odwrócić uwagę Rosjan od problemów – ostrzega amerykański analityk Leon Aron. Według niego hybrydowa operacja mogłaby objąć jeden z krajów bałtyckich – członków NATO.





Politolog Leon Aron, zajmujący się Rosją, podkreśla, że potencjalnych celów do takiej operacji nie brakuje i wylicza pięć krajów, „oczywistych kandydatów” – Gruzję, Mołdawię i Ukrainę, w których wystarczy rozmrozić „zamrożone” konflikty, a także Białoruś i Kazachstan. Jednak zdaniem Arona, tych pięć potencjalnych wojen nie dorasta do ambicji Putina czy jego samozwańczej misji „odbudowy i odwetu”.

„Takie wymogi spełniłoby szybkie i zwycięskie uderzenie we wschodnią flankę NATO, w Estonię, Łotwę lub Litwę” – pisze Aron, autor biografii prezydenta Rosji Borysa Jelcyna, na łamach portalu Politico. W ocenie politologa mogłaby to być operacja „hybrydowa”, podobna do krymskiej, przeprowadzona w regionach, gdzie duży odsetek ludności stanowią Rosjanie.

Zdaniem Arona, dyrektora studiów rosyjskich w American Enterprise Institute, konserwatywnym think tanku, taki ruch z punktu widzenia Władimira Putina nie tylko rozwiązałby jego bieżące problemy ze spadającym poparciem i problemami wewnątrz kraju, lecz także usatysfakcjonował jego pragnienie „odzyskania dawnej chwały i zemsty za upadek ukochanej sowieckiej ojczyzny”.

Aron przypomina historię rządów Putina od objęcia funkcji premiera w 1999 r., w której kolejne inicjowane przez Moskwę konflikty zbrojne przynosiły mu niebywały wzrost notowań – druga wojna z Czeczenią w 1999 r., konflikt z Gruzją w 2008 r., aneksja Krymu w 2014 r.

„Człowiek ma tendencję do powtarzania tego, co jest skuteczne. Będąc w sytuacji, która jest politycznie i gospodarczo trudniejsza niż w latach 2012-2013, Putin może sięgnąć po to, co dobrze działało w przeszłości – krótkie zwycięskie wojenki” – rozważa Aron.

Przypomina, że po aneksji Krymu poparcie dla Putina wzrosło z ponad 60 do ponad 80 proc., a problemy wewnętrzne, które w latach 2012-2013 prowadziły do kryzysu politycznego, na kilka lat odeszły na dalszy plan.

„W siódmą rocznicę krymskiego anszlusu powtarza się wiele czynników, które doprowadziły do inwazji na Ukrainę” – zauważa politolog, podkreślając, że przygotowanie planu na ewentualne ryzyko powtórki powinno być obecnie jednym z priorytetów administracji Joe Bidena.

Aron przywołuje opinię generała Johna Nicholsona, byłego dowódcy wojsk USA i NATO w Afganistanie, że Pakt potrzebowałby 90 dni, by dyslokować w krajach bałtyckich siły konwencjonalne większe niż te, którymi dysponuje Rosja, a także twierdzi, że zarówno Bruksela, jak i Moskwa wiedzą, że „w krótkim okresie kraje bałtyckie są nie do obronienia”.

Podkreśla, że z samego NATO płynęły w ostatnim czasie głosy powątpiewające w Artykuł 5., a Putin zapewne również jest podobnego zdania. Ponadto, jak podkreśla, „najważniejszą przewagą Putina nad demokracjami jest to, że one ponad wszystko chcą pokoju, a on – potrzebuje zwycięstwa”.

Na podstawie: PAP