230 lat temu rozpoczęła się Insurekcja Kościuszkowska
„Jeżeli rok 1772 pozbawił Polskę dostępu do morza, przez co podciął jej siłę rozwoju, ale poza tym okaleczył jej członki zewnętrzne, to rok 1793 pozostawił z niej już tylko krwawiący tułów z głową i sercem, całkiem do życia niezdolny” – pisał w „Dziejach Polski nowożytnej” Władysław Konopczyński. Jak dodawał, II rozbiór był faktycznym końcem Rzeczypospolitej, jako niepodległego bytu. Już pod koniec 1792 roku, a więc jeszcze przed kontrolowanym przez wojska rosyjskie sejmem rozbiorowym w Grodnie, prasa w rewolucyjnym Paryżu donosiła o przygotowaniach do „rewolucji” zmierzającej do uwolnienia Rzeczypospolitej spod okupacji rosyjskiej.
Ośrodki konspiracji tworzyły się na emigracji, garnizonach niemal całkowicie likwidowanego przez Rosjan wojska oraz w okupowanych miastach. Te ostatnie stanowiły nieznany wcześniej fenomen – brali w nich udział zarówno przedstawiciele szlachty i mieszczaństwa. Jednym z najbardziej radykalnych był warszawski szewc, przyszły przywódca powstania w Warszawie Jan Kiliński. Stopniowo na przywódcę przyszłego zrywu wyrastał jeden z dowódców wojsk broniących Konstytucji 3 maja, bohater amerykańskiej wojny o niepodległość Tadeusz Kościuszko.
Przyszły naczelnik zaczął opracowywać koncepcję powstania narodowego w 1793 r. w Dreźnie, po ogłoszeniu drugiego rozbioru Polski. Uznał jednak, że siły powstańcze nie są jeszcze gotowe i z rozpoczęciem walk trzeba poczekać. „Kościuszko był jednym z czołowych przedstawicieli stronnictwa, które opowiadało się za opóźnieniem wybuchu powstania. Chodziło nie tyle o przeczekanie Katarzyny II, bo nikt nie mógł wiedzieć jak długo potrwa jej panowanie i jakie poglądy będzie miał jej następca, ale raczej o jak najlepsze przygotowanie się do walki powstańczej” – podkreśla w rozmowie z PAP Michał Bąk, współautor wystawy o Kościuszce, historyk z Muzeum Historii Polski. We wrześniu 1793 r. Kościuszko przybył do Krakowa, gdzie spotkał się z członkami tamtejszego sprzysiężenia. Wówczas wygłosił credo przyszłego zrywu: „Za samą szlachtę bić się nie będę, chcę wolności całego narodu i dla niej tylko wystawię me życie”.
W marcu 1794 r. Kościuszko, wraz z przywódcami sprzysiężenia w Dreźnie, podjęli decyzję o przyspieszeniu zrywu. Władze rosyjskie były na tropie wielu sprzysiężeń niepodległościowych i dążyły do przyspieszenia redukcji armii. 12 marca 1794 r. z Ostrołęki na południe kraju ruszył ze swoją brygadą kawalerii generał Antoni Madaliński. Po drodze walczył z Prusakami i Rosjanami. Na rozkaz ambasadora Osipa Igelströma oddziały rosyjskie w Krakowie opuściły miasto, aby zatrzymać Madalińskiego. W Krakowie pozostały tylko oddziały polskie, które towarzyszyły Kościuszce w jego słynnej przysiędze. Przyszły naczelnik wjechał do Krakowa 23 marca.
Następnego dnia, 24 marca 1794 roku, około godziny 10:00 Kościuszko pojawił się na rynku. W ciszy i skupieniu tłum ludzi wysłuchał przysięgi Naczelnika, który stojąc przed czworobokiem żołnierzy, z uniesioną do góry szablą, mówił narodowi: „Ja, Tadeusz Kościuszko, przysięgam w obliczu Boga całemu Narodowi Polskiemu, iż powierzonej mi władzy na niczyj prywatny ucisk nie użyję, lecz jedynie jej dla obrony całości granic, odzyskania samodzielności Narodu i ugruntowania powszechnej wolności używać będę. Tak mi Panie Boże dopomóż i niewinna Męka Syna Twego”.
Tłum wiwatował na cześć Naczelnika, wojsko prezentowało broń, zabrzmiał Dzwon Zygmunta. „Miasto szalało z radości, ludzie wiwatowali, nie brakowało takich, którzy przypinali sobie francuskie trójkolorowe kokardy – symbol wolności” – opisuje nastrój uroczystości prof. Maria Bogucka w „Dziejach Polski do 1795 r.”
Jak zauważał W. Konopczyński, tworzona w pierwszych dniach Powstania Kościuszkowskiego administracja publiczna przypominała tę, którą Kościuszko znał z kolonii brytyjskich w Ameryce walczących o niepodległość. W podobnym duchu były utrzymane przepisy dotyczące powszechnego poboru do wojska i wprowadzenia podatku dochodowego na potrzeby wojska. „Zaczęło się inaczej niż pod Barem i przygotowanie spiskowe było lepsze, i duch publiczny w okaleczonej, umęczonej a pracą myśli rozbudzonej Polsce nierównie dzielniejszy” – zauważał Konopczyński.
Dla wybuchu powstania w Warszawie i na Litwie kluczowa okazał się wygrana bitwa pod Racławicami. Pozbawiona strategicznego znaczenia bitwa ukształtowała także legendę Kościuszki. „Zabrać mi, chłopcy, te armaty! Bóg i Ojczyzna! Naprzód wiara” – miał zakrzyknąć Kościuszko prowadząc atak kosynierów na rosyjskie armaty.
Kilka tygodni później Kościuszko spełnił nadzieje chłopów walczących pod Racławicami. 7 maja w obozie pod Połańcem ogłosił Uniwersał, który regulował całość stosunków między chłopami a szlachtą. Uniwersał połaniecki zakładał zniesienie poddaństwa osobistego chłopów, ich nieusuwalność z gospodarstw, zakaz odbierania gruntów przez szlachtę, ograniczał także pańszczyznę i inne powinności chłopów wobec właścicieli ziemskich. Wielu historyków ocenia Uniwersał jako najważniejszy element dorobku Insurekcji. „Chociaż Kościuszko poniósł klęskę, wskazał drogę walki o wolność poprzez zbiorowy wysiłek całego narodu i to stało się jego testamentem politycznym. Tę kościuszkowską myśl ideowo-polityczną podejmą Polacy podrywając się co pokolenie do walki o odbudowę państwa” - pisał Andrzej Zahorski w książce „Trzy powstania narodowe”.
Nieco w cieniu bitew Insurekcji pozostaje obrona Warszawy przed wojskami pruskimi i rosyjskimi latem 1794 r. „Jego największym zwycięstwem nie są Racławice, ale obrona Warszawy między lipcem a wrześniem 1794 r. przed dwoma armiami – pruską i rosyjską. Ta pierwsza była dowodzona przez samego króla. Obie były doskonale wyszkolone i wyposażone w sprzęt oblężniczy. Sam Kościuszko nakreślił plany obrony miasta i osobiście dowodził jego obroną” – podkreślał w rozmowie z PAP historyk Wojciech Kalwat.
O upadku powstania przesądziła klęska pod Maciejowicami 10 października 1794 r. oraz dostanie się Kościuszki do rosyjskiej niewoli. „Niewola Naczelnika pozbawiła Oba Narody powszechnie uznawanego autorytetu, niczym nie zastąpionej siły moralnej” – pisał Paweł Jasienica na ostatnich stronach słynnych „Dziejów agonii”. Ponurym końcem Powstania była rzeź Pragi i wyjazd króla do Grodna pod rosyjską eskortą.
Podsumowując historyczne znaczenie pierwszego powstania narodowego, angażującego wszystkie warstwy społeczne, Władysław Konopczyński napisał: „W samej śmierci poczęło się tu nowe życie. Ocknął się naród i począł, że nie zginął”.
Na podstawie: PAP