Wybory w Turcji: może być potrzebna druga tura


Fot. tvn24.pl
W Turcji odbyły się w niedzielę, 14 maja, wybory prezydenckie i parlamentarne. Głównymi kandydatami są obecny prezydent Recep Tayyip Erdogan oraz popierany przez większość tureckiej opozycji Kemal Kilicdaroglu. Po przeliczeniu 92 procent oddanych głosów poparcie dla Erdogana wyniosło 49,5 procent, ale wyprzedza on Kilicdaroglu, który uzyskał 45 procent - poinformował przewodniczący tureckiej Wysokiej Komisji Wyborczej. Taki wynik oznacza, że potrzebna będzie druga tura.

W wyścigu o fotel prezydenta mierzyli się: obecny konserwatywny lider państwa Recep Tayyip Erdogan, wspierany przez większość opozycji przywódca centrolewicowej Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) Kemal Kilicdaroglu oraz Sinan Ognan.

49,5 proc. poparcia w wyborach prezydenckich w Turcji uzyskał obecny szef państwa Recep Tayyip Erdogan; jego konkurent – wspierany przez większość opozycji Kemal Kilicdaroglu - uzyskał 45 proc. głosów - poinformował w nocy z niedzieli na poniedziałek Ahmet Yener, przewodniczący tureckiej Wysokiej Komisji Wyborczej (YSK). Zliczono 92 procent oddanych głosów.

Sinan Ognan, według wcześniejszych doniesień agencji Anatolia, otrzymał 5,3 procent poparcia.

"Wygląda na to, że w pierwszej turze nie będzie zwycięzcy".

W niedzielę wieczorem na ulice stolicy Turcji wyjechały samochody zwolenników Erdogana oraz jego partii, a także Kilicdaroglu. Obie strony podają sprzeczne informacje, zapewniając, że ich kandydat wygrał.

Tymczasem Erdogan powiedział, że pośpieszne ogłaszanie wyników wyborów oznacza kradzież woli wyborców i zaapelował o poczekanie na oficjalne wyniki. 

"Tej nocy nie będziemy spać" - napisał z kolei w mediach społecznościowych Kilicdaroglu, zastrzegając, że wszystkie karty do głosowania powinny zostać uwzględnione w liczeniu.

Jeden z przedstawicieli bloku opozycji, cytowany przez Reutersa, powiedział: - Wygląda na to, że w pierwszej turze nie będzie zwycięzcy. Ale nasze dane wskazują, że to Kilicdaroglu będzie prowadził.

W lipcu 2018 roku Turcja przeszła z systemu parlamentarnego na prezydencki. Obecnie prezydent wybierany jest bezpośrednio, a funkcja premiera została zniesiona. Kandydat potrzebuje więcej niż połowy głosów, by wygrać w pierwszej turze. Turę drugą zaplanowano na 28 maja.

W Turcji wybory prezydenckie i parlamentarne odbywają się co pięć lat. Kandydatów na prezydenta mogą zgłaszać partie, które w ostatnich wyborach parlamentarnych przekroczyły próg pięciu procent głosów lub zebrały co najmniej 100 tysięcy podpisów popierających ich kandydaturę.

Turcy wybierali też w niedzielę 600 posłów tureckiego jednoizbowego parlamentu. Czynne prawo wyborcze posiadają w Turcji około 64 miliony osób, w tym niemal 5 milionów głosujących po raz pierwszy. Wybory do parlamentu są proporcjonalne. Aby uczestniczyć w podziale mandatów, partie muszą uzyskać co najmniej 7 procent głosów – samodzielnie lub w sojuszu z innymi ugrupowaniami.

Największe poparcie w przedwyborczych sondażach  uzyskiwały wspomiane wcześniej trzy koalicje - Sojusz Ludowy skupiony wokół Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, Sojusz Narodowy popierający Kilicdaroglu oraz Sojusz Pracy i Wolności, którego trzon stanowi prokurdyjska Ludowa Partia Demokratyczna (HDP) – również wspierający lidera CHP.

Agencja Anatolia przekazała, że po przeliczeniu 85 procent głosów Sojusz Ludowy uzyskał 50,3 procent, a Sojusz Narodowy 34,8 procent.

Na podstawie: tvn24.pl