Rotmistrz Pilecki - spotkanie z teatrem i historią


Przemysław Tejkowski, fot. wilnoteka.lt
Monodram "Melduję Tobie Polsko. Rotmistrz Pilecki" (sztuka Teatru Nowego w Rzeszowie w reżyserii Sławomira Gaudyna) był szczególnie cenną propozycją dla wileńskiej publiczności w ramach tegorocznej edycji "Wileńskich Spotkań Sceny Polskiej", bo okazją do spotkania z postacią szczególną - niezwykłym polskim bohaterem, który przecież dorastał w Wilnie. "Ten spektakl jest hołdem dla Rotmistrza, wiekiej postaci w nowoczesnej historii Polski" - mówi odtwórca roli Pileckiego, Przemysław Tejkowski.
Monodramat "Melduję Tobie Polsko. Rotmistrz Pilecki", jaki mogli obejrzeć wilnianie w ramach 7 edycji Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej" był nie tylko spotkaniem z polskim teatrem, ale także z polską historią - dramatyczną, trudną, która jednak paradoksalnie może być źródłem siły i która pociąga zwłaszcza młode pokolenie. 

"Historię Rotmistrza poznałem w latach 90, dzięki mojemu ojcu, i od tamtej pory śledzę tę postać - mówi Przemysław Tejkowski - Przysiągłem sobie, że nie spocznę, dopóki nie zrobię dużego filmu o Pileckim, takiego jak "Hubal". Ten spektakl jest po drodze, jest przede wszystkim po to, by pokazać postać Rotmistrza polskiej młodzieży, a być może też młodzieży na całym świecie".

Właśnie młodzież przeważała na widowni Teatru na Pohulance. Jak odebrali sztukę? Wydawało by się, że pokolenie przywykłe do ciągle zmieniających się bodźców może mieć problem z odbiorem monodramu. Jednak - niekoniecznie. Spektakl nie pozostawia człowieka obojętnym, budzi silne emocje. Co bardziej utrzymywało w skupieniu: aktor na scenie czy historia bohatera? 

"Ja w czasie spektaklu płakałam, zastanawiałam się też, jak przeżywają go moje uczennice - mówi polonistka Alicja Rosowska - W czasie drogi powrotnej z teatru najpierw długo milczały, potem zaczęły się pytania: Czy to naprawdę się zdarzyło? Tak było? Kiedy? Dlaczego?"

Tego rodzaju wydarzenia, które budzą silne uczucia, są chyba najlepszym sposobem na zainteresowanie uczniów historią, która staje się nie tylko "usłyszaną", ale także w pewien sposób "przeżytą". Spektakl był także okazją do zapoznania z wydarzeniami, na które nie ma miejsca w programach nauczania na Litwie. Postać Rotmistrza Pileckiego nie jest tu dobrze znana, także w polskim środowisku, mimo że to właśnie Wilno jest miastem, w który przeżył on lata dzieciństwa i wczesnej młodości, gdzie też kształtował się jego charakter i system wartości.
 


Rodzina Witolda Pileckiego powróciłaz Rosji do Wilna w 1910 r., on miał wtedy dziewięć lat. Rozpoczął tu naukę w szkole handlowej, w tzw. gimnazjum komercyjnym. Właśnie w Wilnie związał się z nielegalnie działającym harcerstwem. Wybuch wojny w 1914 r. zaskoczył rodzinę Pileckich na wakacjach w Druskiennikach. Ponieważ nie mogli wrócić do Wilna, matka Witolda Pileckiego zdecydowała się na wyjazd do swojej rodziny do Hawryłkowa na Mohylowszczyźnie. 

Witol Pilecki powrócił do Wilna dopiero jesienią 1918 r., by kontynuować przerwaną naukę, tym razem w Gimnazjum im. Joachima Lelewela. Nie miał to jednak jeszcze być czas pokoju - w 1919 roku do Wilna zbliżali się bolszewicy. Witold, razem ze starszymi harcerzami, włączył się do ruchu samoobrony. Dalszą naukę w gimnazjum raz po raz przerywały walki: w lipcu 1920 r. ponownie wstąpił w szeregi wojska polskiego na wieść o wojnie polsko-bolszewickiej: w sierpniu 1920 r. pod komendą rtm. Jerzego Dąbrowskiego walczył na przedmieściu Warszawy, później został skierowany do oddziałów gen. Lucjana Żeligowskiego. 

Do "Lelewela" powrócił w 1921 r., nadal działając w harcerstwie i prowadząc prace w Związku Bezpieczeństwa Kraju. Także w Wilnie rozpoczął Pilecki studia na Uniwersytecie im. Stefana Batorego jako nadzwyczajny słuchacz Wydziału Sztuk Pięknych. Niestety - ze względu na trudną sytuację materialną nie mógł ich ukończyć. Musiał też opuścić Wileńszczyznę, by zająć się rodzinnym majątkiem.

Dalsze losy - zwłaszcza bohaterstwo okresu II wojny światowej - dobrowolne zgłoszenie się do Auschwitz i bohaterski opór wobec sowieckiego terroru są jedną z najczystszych i najbardziej dramatycznych kart polskiej historii. 

Po spektaklu można powiedzieć z pewnością, że cel, jaki postawił sobie Przemysław Tejkowski, został osiągnięty. Widownia spotkała się z Rotmistrzem i nie pozostała obojętna na jego historię. Oczywiście - żal, że tak niewielu nauczycieli wykorzystało szansę, jaka pojawiła się przed ich uczniami. 


Na podstawie: inf. wł.