Litewskie "pająki" ze słomy ("wiszące sady") - na liście Dziedzictwa UNESCO


"Wiszące sady", fot. Etnoidejos
Litewska tradycja wyplatania słomianych ozdób, zwanych wiszącymi sadami, a w Polsce pająkami, na początku grudnia tego roku została wpisana na Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości UNESCO. Od ośmiu lat „hodowaniem” sadów zajmuje się mieszkający w Wilnie Rajmund Rotkiewicz. Przed siedmiu laty jego sad został wpisany do światowej Księgi Rekordów Guinnessa.



„Na Litwie sadów się nie wyplata, nie tworzy; je się hoduje, tak jak się hoduje prawdziwy sad. Zaczynamy od czubka figury, a w miarę schodzenia w dół ona się rozrasta” - tłumaczy w rozmowie z PAP Rajmund Rotkiewicz.

Tradycja wyplatania ozdób ze słomy znana jest nie tylko na Litwie i w Polsce, ale też w innych krajach bałtyckich, skandynawskich, na Białorusi, w Rosji. Ozdoby nazywane są też rajem, niebem, latawcem, lichtarzem, żyrandolem. Od wieków mają znaczenie nie tylko dekoracyjne, symbolizują również wszechświat, dobrobyt, chronią przez złem.

„Kiedyś hodowanie sadów było zajęciem kobiety. Jej zadaniem było każdego roku na święta Bożego Narodzenia i Wielkanoc przygotowanie nowego sadu” – mówi Rotkiewicz. Sady zawieszało się nad kołyską dziecka, nad stołami uczty weselnej albo po prostu pod sufitem w najważniejszym miejscu chłopskiej chaty, co miało zapewnić szczęście, płodność i harmonię w rodzinie.

Rajmund Rotkiewicz, informatyk pracujący w firmie informatycznej, przed ośmiu laty zainteresował się sztuką słomianych ozdób - jak mówi – „z obowiązku służbowego”. Jego firma wybudowała centrum konferencyjne za miastem i postanowiono udekorować je tradycyjnymi ozdobami litewskimi, czyli wiszącymi sadami wykonanymi przez samych pracowników.

Wyhodowanie pierwszego sadu Rotkiewiczowi zajęło około dwóch miesięcy. Pracę twórczą poprzedziły warsztaty i przygotowanie materiału, czyli słomy.

„Przygotowanie materiału jest sprawą najtrudniejszą. Słomę się zbiera tylko w ciągu jednego tygodnia, pod koniec lipca, kiedy jest twarda, złota i nie jest przerośnięta” – podkreśla rozmówca PAP. „Nie mam własnego pola, ale mam zaprzyjaźnionych ludzi, którzy pozwalają mi zżąć tyle słomy, ile potrzebuję. Taką słomę można też kupić, ale jest ona droga” – dodaje.

Pierwsza ozdoba ze słomy Rotkiewicza - dwie piramidy połączone podstawami - waży 3,5 kg, ma 221 cm wysokości i 153 cm szerokości. Przed sześciu laty to dzieło zostało wpisane do Księgi Rekordów Guinnessa jako największa ozdoba słomkowa.

„Dzisiaj na liście rekordów Guinnessa jest już kilka większych sadów, ale ja byłem pierwszy” – z dumą podkreśla Rotkiewicz.

Rajmund Rotkiewicz należy do litewskiego zrzeszenia „Niebiańskie Sady” (Dangaus Sodai – lit.), które zrzesza około 60 osób. Rocznie przygotowuje sam albo z pomocą żony i córki około 50 ozdób, z których 4-5 są przeznaczone na wystawy.

Sady Rotkiewicza są delikatne, gdyż wykonuje je z bardzo cienkiej słomy. „Muszę mieć znacznie więcej słomy, bo tylko czwarta część tej, którą ścinam, nadaje się do moich figur” – mówi. Sady Rotkiewicza wyróżnia też geometryczność, a tu przydatna jest jego matematyczna wiedza. „Przy jednym z sadów musiałem przypomnieć sobie sinusy i cosinusy, żeby prawidłowo wyliczyć objętość figury” – mówi.

„Prawidłowo wykonany sad jest w nieustannym ruchu – wskazuje rozmówca PAP. – Zgodnie z tradycją podwieszony sad obraca się, gdy w domu jest dobra atmosfera, panuje spokój i radość”.

Wyplatanie słomianych sadów to czwarta litewska tradycja wpisana na Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości UNESCO. Przedtem zostały na nią wpisane: sztuka rzeźbienia krzyży i ich symbolika, tradycja organizowania na Litwie, Łotwie i w Estonii świąt pieśni i tańca oraz litewskie pieśni polifoniczne – sutartinės.

Na podstawie: inf. wł., PAP