Kogo wyprawić do szkoły jest najdrożej?


Fot. vilnius.lt/Saulius Žiūra
Rodzice wychowujący dzieci w wieku szkolnym już w sierpniu zaczynają głowić się nad tym, jak poradzić sobie z przygotowaniem swoich pociech do szkoły. Szczególnie dotyczy to tych najmniejszych. Ile kosztuje wyprawka? Jedni wydadzą kilkadziesiąt euro, inni nawet kilkaset. Wydatki znacznie się różnią. Zależy to jednak nie tylko od grubości portfela rodzinnego czy liczby dzieci w rodzinie, lecz także od wieku pociech.


Pierwszy początek roku szkolnego to ogromne wydarzenie i przeżycie nie tylko dla pierwszoklasisty, ale również jego rodziców, którzy chcieliby dla swego dziecka wszystkiego, co najlepsze. Dobro owo w zderzeniu z mnogością towarów szkolnych nierzadko mierzone jest w sposób bardzo prosty - według ceny. Oczywiście - ceny, która jest przystępna dla każdej konkretnej rodziny. Plecaki, ołówki, zeszyty, długopisy, przybory do rysowania, kolorowania, klejenia, lepienia, nierzadko również telefon komórkowy - wszystko staramy się nabyć jeszcze przed 1 września - by przypadkiem niczego nie zabrakło...

Rozczarowanie następuje, kiedy dostrzegamy, że wczorajszy przedszkolak nie potrafi raptem się nauczyć szanowania zbyt drogich rzeczy. Ołówki tradycyjnie szybko się łamią, naczynko gwaszu jest puste już po pierwszym rysunku, a drogi długopis po prostu gdzieś się zapodziewa. Jednakowoż nawet takie doświadczenie, chociaż kosztuje drogo, jest dobrą lekcją dla rodziców. Przydatne jest przy późniejszym uzupełnianiu arsenału przyborów szkolnych i przygotowywaniu swoich młodszych dzieci do pierwszej klasy. Kolejny 1 września bywa łatwiejszy pod tym względem, że unikamy większości niepotrzebnych lub zbyt drogich zakupów. Oprócz tego, niektóre rzeczy zostają z lat poprzednich.

Po zakończeniu szkoły początkowej zakupy przyborów szkolnych przed 1 września nie przyprawiają już o tak wielki ból głowy. Dzieci same dobrze wiedzą, ile i jakich zeszytów, ołówków czy innych przyborów potrzebują. Nierzadko same też je kupują, zadziwiając nierzadko rodziców tym, jak niewiele, jak się okazuje, potrzebują. Większe wydatki związane są natomiast z ćwiczeniówkami - z racji większej liczby przedmiotów oraz z nabyciem komputera. Na szczęście nie trzeba go co roku wymieniać.

O ból głowy przyprawiają wtedy natomiast inne rzeczy - dostrzegamy raptem, że kupione na wiosnę obuwie sportowe jest za małe, a rękawy ubiegłorocznych koszul czy marynarek są przykrótkie. Nie udaje się już zaoszczędzić, kupując obuwie czy ubranie na przyszły sezon. Mało tego, dobrze ułożone dotychczas dzieci zamieniają się w "iglastych" nastolatków. Raptem przestaje im się podobać lub pasować wybrane i kupione przez rodziców ubranie. Stary telefon też jest już do niczego... Bardzo ważne staje się to, co powiedzą koledzy. Dzieci stawiają sprawę kategorycznie: ubranie, jeżeli w szkole nie ma mundurka, różnego rodzaju dodatki, obuwie czy telefon - to towary szkolne pierwszej potrzeby. Rodzice potrzebują nie tylko więcej pieniędzy, muszą się też uzbroić w cierpliwość, by wyjaśniać różnice między preferencjami dzieci i ich przyjaciół a możliwościami rodziców, toczyć wręcz wojny o to, czym są chęci, a czym - rzeczywiste potrzeby.

Nieco ważniejszym, patrząc od strony finansowej, 1 września staje się dla rodziców nastolatków zmieniających szkołę - nowy mundurek czasami może kosztować nawet 100 euro. Nie jest już natomiast problemem zakup przyborów szkolnych. Wyzwaniem stają się najwyżej dość kosztowne telefony komórkowe, laptopy, które starzeją się w mentalności nastolatka znacznie szybciej niż ma to miejsce w rzeczywistości, fizycznie. Nierzadko się zdarza, że rodzice sami mają zwykły telefon komórkowy, a syn czy córka - smartfon. 

Nawet ubranie niektórzy starsi uczniowie kupują sobie sami. Młodzież o markach odzieży oraz o tym, gdzie można znaleźć "prawie takie same, ale tańsze", ma większe rozeznanie niż rodzice. Otóż młodzi dają pierwszeństwo tańszym - nawet nie tak wytrzymałym rzeczom, które można często zmieniać i w ten sposób odnawiać garderobę. Jeżeli się wszystko policzy, to wbrew pozorom nie jest to takie nieracjonalne. 

Gwoli ścisłości przyznać jednak należy, że ubranie szesnastolatka kosztuje drożej niż sześciolatka. I chociaż przed 1 września rodzice starszych uczniów nie odczuwają dużego stresu, to wydatki w ciągu całego roku, w tym większe kieszonkowe czy opłacenie korepetytorów przed maturą, dla takich właśnie dzieci są największe.

Handlowcy tymczasem twierdzą, że bazowy koszyczek towarów szkolnych w tym roku będzie podobny do tego z ubiegłego roku i wyniesie nieco ponad 28 euro. Podkreślają również, że najaktywniej szkolne zakupy robione są na kilka dni przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego. 

Na podstawie: seb.lt, lrt.lt