”1920 Bitwa Warszawska” - premiera


Jerzy Hoffman, fot. wilnoteka.lt
W poniedziałek w Teatrze Wielkim w Warszawie odbyła się uroczysta premiera nowego filmu Jerzego Hoffmana ”1920 Bitwa Warszawska”. Reżyser - namaszczony na ”króla polskiego filmu historycznego” - otrzymał owacje na stojąco. Na pokazie obecny był prezydent RP Bronisław Komorowski.
”1920 Bitwa Warszawska”, najnowszy film Jerzego Hoffmana na podstawie scenariusza napisanego przez samego reżysera oraz Jarosława Sokoła, jest pierwszym polskim filmem zrealizowanym w technologii 3D. Autorem zdjęć jest Sławomir Idziak. Obraz opowiada o jednej z największych bitew w polskiej historii, potocznie nazywanej ”cudem nad Wisłą”.

”To, że Polacy zrobili film w 3D, nie jest żadnym cudem. Zrobiliśmy, bo potrafimy. Wszystko wynika z pracy i talentu, a u nas utalentowanych ludzi nie brakuje” - powiedział Hoffman zapytany, czy taka superprodukcja nie jest cudem polskiej kinematografii. Jeszcze przed seansem Hoffman zaznaczał, że zależy mu na tym, żeby ”ten film trafił do serc widzów”. I tak się chyba stało, ponieważ po seansie publiczność nagrodziła reżysera owacjami na stojąco, a dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Agnieszka Odorowicz wręczyła Hoffmanowi insygnia władzy. ”Przepraszam panie prezydencie, ale w sztuce nie ma demokracji. Oto insygnia władzy królewskiej - pierścień i korona - dla Jerzego Hoffmana, króla polskiego filmu historycznego” - powiedziała na scenie Odorowicz.

Borys Szyc, odtwórca głównej roli, poety i kawalerzysty Jana Krynickiego, ocenił, że ten film już przechodzi do historii. ”Zabawne jest, że filmu w 3D nie zrobił żaden z młodych reżyserów, a pan Jerzy, który jest już w słusznym wieku (...) i robi pierwszy film w 3D z wielkim rozmachem, najlepszym operatorem i aktorami. Jestem zaszczycony i szczęśliwy, bo wiem, że ten film przejdzie pod wiatę, pod którą są dzisiaj filmy, o których się mówi i które trzeba zobaczyć” - mówił.

Minister kultury Bogdan Zdrojewski powiedział, że ”pojawienie się takiego filmu jest niezwykle cenne, ponieważ budzi dyskusję i rozpoczyna proces reedukacji, przypomina ważne fakty i buduje zapotrzebowanie na następne filmy historyczne”. Zastrzegł jednak, że ”film historyczny jest świetną ilustracją, doskonałym elementem uzupełniającym, ale nie zastępuje studiowania historii ani normalnych lekcji; nie zastąpi wychowania w szkole i w domu”. ”W tym wypadku 3D bardzo pomogło. To film o dużej liczbie scen batalistycznych i świetnie zaprojektowanych wnętrzach. Naprawdę czujemy w nim klimat okresu międzywojennego. Wydaje mi się, że takie są też wymogi współczesnego kina, które zmierza w kierunku wykorzystywania najnowszych osiągnięć i technologii do wzmacniania przekazów” - dodał Zdrojewski.

”Będziemy się nie tylko modlić, ale także zabiegać, żeby ten film odniósł międzynarodowy sukces. Ministerstwo Spraw Zagranicznych, różne instytuty i ambasady już dostały instrukcje, aby promować film na całym świecie” - podkreślał szef MSZ Radosław Sikorski. ”3D plus Sławomir Idziak - daje efekt” - ocenił.

Jak mówił Daniel Olbrychski, odtwórca roli marszałka Józefa Piłsudskiego, widział ten film po raz drugi i podoba mu się jeszcze bardziej. ”W Polsce powinny powstawać filmy i o naszych porażkach, i o sukcesach. Spójrzmy na Amerykanów, którzy są wzorcem profesjonalnej kinematografii. Oni doskonale potrafią zachować tę równowagę. Potrafią robić filmy, przy których Amerykanie są dumni z tego, że są Amerykanami, ale także okrutne obrazy przeciwko samym sobie” - ocenił. ”Jurek jest specjalistą od podtrzymywania w nas wzruszeń wynikających z tego, że bywało w naszej historii wspaniale. Jestem mu po raz kolejny za to wdzięczny” - dodał aktor.

Polska publiczność będzie mogła oglądać film ”1920 Bitwa Warszawska” już od 30 września.

Na podstawie: PAP  

Komentarze

#1 Umiera wpływowy poseł PO.

Umiera wpływowy poseł PO. Jego dusza trafia do Nieba i wita go Święty Piotr. Witaj w Niebie synu. Zanim tu zamieszkasz, musimy rozwiązać tylko jeden problem. Mamy tu pewne zasady i nie jestem pewien, co z tobą zrobić. Jak to co - wpuśćcie mnie, jestem z Platfusow- mówi poseł. Cóż, chciałbym, ale nie robimy wyjątków gdyż mamy polecenia z samej góry. Zrobimy tak - spędzisz jeden dzień w Piekle i jeden dzień w Niebie. Potem możesz sobie wybrać, gdzie chcesz spędzić wieczność. Serio, ja już wiem - chcę trafić do Nieba - mówi poseł. Wybacz, ale mamy swoje zasady. Po tych słowach, Święty Piotr odprowadza go do windy i poseł zjeżdża w dół, wprost do Piekła. Drzwi otwierają się i poseł jest pośrodku pełnego zieleni pola golfowego. W tle jest restauracja, a przed nią stoją wszyscy jego partyjni kumple oraz inni politycy, którzy z nim robili różne przekręty. Wszyscy są z PO i są szczęśliwi, świetnie się bawią. Podbiegają do posła i witają go, ściskają oraz wspominają stare dobre czasy, gdy bogacili się kosztem zwykłych ludzi. Potem grają w golfa a następnie jedzą kolację z kawiorem i czerwonym winem. Jest także Rudy Szatan, jakże znajomy, który jest naprawdę fajnym i sympatycznym gościem - świetnie się bawi, tryska humorem opowiadając dowcipy i różne inne bajki. Poseł bawi się tak doskonale, że nim się zorientuje, minie jego czas. Wszyscy ściskają go i machają na pożegnanie, gdy winda rusza w górę. Winda jedzie i jedzie - aż drzwi się otwierają w Niebie, gdzie czeka na niego Święty Piotr. Czas odwiedzić Niebo. I tak mijają 24 godziny, w których mąż stanu spędza czas z duszyczkami na skakaniu z chmurki na chmurkę, graniu na harfach i śpiewaniu. Bawią się całkiem nieźle i nim się zorientuje, doba mija i powraca Święty Piotr. Cóż - spędziłeś jeden dzień w Piekle i jeden dzień w Niebie. Wybierz zatem swój los. Poseł myśli chwilkę i odpowiada. Cóż, nigdy nie myślałem, że to powiem. To znaczy - w Niebie jest naprawdę cudownie, ale myślę, że lepiej mi będzie w Piekle. Tak więc Święty Piotr odprowadza go do windy i poseł jedzie w dół, dół, dół... - wprost do Piekła. Otwierają się drzwi i poseł jest pośrodku pustyni pokrytej śmieciami i odpadkami. Widzi wszystkich swoich przyjaciół ubranych w szmaty, zbierających śmieci do czarnych, plastikowych toreb. Nagle podchodzi do posła Rudy Szatan i klepie go po ramieniu. "Nie rozumiem! - mówi poseł. Jeszcze wczoraj było tu pole golfowe, restauracja, jedliśmy kawior, tańczyliśmy i bawiliśmy się świetnie. Teraz jest tu tylko pustynia pełna śmieci, ubóstwa i niedoli, a moi przyjaciele wyglądają strasznie! Rudy Szatan spogląda na posła, uśmiecha się szyderczo i mówi: Wczoraj mieliśmy kampanię wyborczą! A dziś na nas zagłosowałeś. Jest już po wyborach? No, nie, baranie?

#2 Ten sam Hoffman, cały czas ci

Ten sam Hoffman, cały czas ci sami aktorzy.. Polskie kino zaczyna przypominać telenowele meksykańskie. Już lepiej jakby ludzie 'z ulicy' występowali!

#3 Fatalne niestylowe dwie role,

Fatalne niestylowe dwie role, grubokarczystego Szyca i żylatej fizycznie i psychicznie Urbańskiej.Film ratuje Idziak.
Temat "Cudu Nad Wisłą " czeka nadal na swój film.
Trudno nie zgodzić się z tą opinią:

Hoffman znowu zawiódł

Na ekrany wchodzi właśnie film Jerzego Hoffmana "1920. Bitwa Warszawska". Wywołuje mieszane uczucia, co w przypadku realizacji tak oczekiwanej jest dla niej wyrokiem. A dlaczego? Po wielu latach tzw. złej nieobecności tematu wojny polsko-bolszewickiej w polskim kinie doczekaliśmy się w końcu wielkiej produkcji.

Wojna 1920 roku to historia, która rozbudza wyobraźnię i patriotyzm. To ważne, bo ze względów marketingowych daje pewność, że duża produkcja, jeśli tylko będzie dobra, przyciągnie do kin miliony widzów spragnionych historycznego widowiska. W końcu odparcie spod Warszawy armii Tuchaczewskiego i wielka mobilizacja narodowa legły u podstaw etosu niepodległej II Rzeczypospolitej. Autor słynnych adaptacji "Potopu" oraz "Pana Wołodyjowskiego" tak wysoko postawił sobie wówczas poprzeczkę, że zrealizowana po wielu latach ostatnia część Sienkiewiczowskiej trylogii "Ogniem i mieczem" była sporym zawodem.
Jerzy Hoffman napisał, niestety, bardzo słaby scenariusz i wszelkie inne walory, które "Bitwa Warszawska" na pewno posiada, nie są w stanie tego zrekompensować. Przekona się o tym każdy, kto pójdzie do kina. Przy okazji możemy utwierdzić się w przekonaniu, jak wartościową skarbnicą dla każdego, kto chce połączyć historię z ciekawą opowieścią o Polakach, są książki Sienkiewicza. Nawet do zbudowania zgrabnej romantycznej historii kochającej się pary uwikłanej w narodowe dzieje. Do tego dochodzi jeszcze inny mankament. Płaską i nijaką historię o Janku, który idzie na wojnę, i jego żonie Oleńce, aktorce z warszawskiego kabaretu, która odnajduje go w szpitalu polowym w finałowej scenie, może dałoby się jakoś pokazać, gdyby w głównych rolach obsadzić inne osoby. Schlebianie tanim gustom epoki prymitywnych seriali i telewizyjnych show nie jest kluczem do sukcesu. Wcielający się w główną rolę Borys Szyc podobno po premierze płakał ze wzruszenia. Chyba jednak ze smutku po tym, gdy zobaczył, jak wypadł. Niestety odtwórca postaci policjanta lub dresiarza z rozgrywającej się w więzieniu "Symetrii" nigdy z tej roli już nie wyjdzie. Źle leży na nim zarówno frak warszawskiego bon-wiwanta, jak i ułański mundur obrońcy Ojczyzny. Lepiej już było dać Szycowi drugoplanową rolę robotniczego agitatora, być może wtedy byłby bardziej przekonujący. Kreowana na megagwiazdę Natasza Urbańska pewnie sprawnie tańczy i śpiewa w telewizyjnym programie, ale serwowanie tego widzom w filmie jest nieporozumieniem. Nie wiem dokładnie, jak wyglądały i zachowywały się kabaretowe artystki 90 lat temu, ale z pewnością nie przypominały odkobieconych instruktorek z fitness klubów. Reszta obsady wypada znacznie lepiej. Daniel Olbrychski jako Józef Piłsudski mówi z wileńskim akcentem, przypomina jednak za bardzo spiżowego dziadka z pomnika przy Belwederze.
Ale są też jaśniejsze strony filmu. "1920. Bitwa Warszawska" jest zrealizowana w technologii trójwymiarowej. Pierwsza tego rodzaju polska produkcja kinowa, której dodatkowo udało się zbudować duży jak na krajowe możliwości budżet. I to przede wszystkim rzuca się w oczy. Rozmach, dbałość o detale i szczegóły z epoki nie pozostawiają wątpliwości, że bardzo postarano się, by film przenosił widza 90 lat wstecz. Polskie wojsko to kolaż umundurowania francuskiego, austriackiego, rosyjskiego. Są francuskie czołgi, setki koni, broń. A wszystko to na zdjęciach autorstwa Sławomira Idziaka - chyba największej gwiazdy tego filmu. Współtwórca "Helikoptera w ogniu" nie mógł zawieść. Sceny batalistyczne, jakie rozgrywają się na ulicach Radzymina, polach Ossowa, robią wielkie wrażenie i przypominają w wielu momentach to, co udało mu się osiągnąć, gdy przenosił na ekran bitwę amerykańskich rangersów w stolicy Somalii.
Świetną rolę odegrał wcielający się w rolę Bykowskiego, komisarza Czeki, Adam Ferency. Bolszewicy idą po łupy, gwałcą, dokonują zbrodni. Są brudni, brutalni. Nie brakuje elementów religijnych, zaakcentowania faktu, że odepchnięcie komunizmu przypadło w Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Widzimy Msze św. odprawiane na froncie i w kościołach. Bardzo dobrze, że film w zgrabny sposób wplata również wątek walki polskiego radiowywiadu, który dzięki złamaniu sowieckich szyfrów zyskuje przewagę nad Armią Tuchaczewskiego. To, niestety, tylko nieliczne przebłyski.
Poważną wadą filmu jest niemal zupełne pozbawienie go charakteru dramatu politycznego. Świadome, jak się okazuje, położenie akcentu na łatwiej strawny dla szerokiej widowni romans z historią w tle okazuje się całkowitą klapą. Owszem, narracja prowadzona jest tak, by widz rozumiał chronologię wydarzeń: jest Lenin, który zapowiada światową rewolucję, i pochód na Europę "po trupie Polski", są narady bolszewickich sztabowców, jest wyprawa kijowska i wielki odwrót. Jesteśmy świadkami rozmów, a to Naczelnika Państwa z premierem Władysławem Grabskim czy wizyty w Belwederze delegacji Wielkopolan z ks. Stanisławem Adamskim oskarżającym Marszałka o zdradę. Niestety politycy narodowej demokracji razem z przyszłym biskupem zostali przedstawieni w filmie jak stado nieorientujących się w sytuacji egoistycznych głupców. Aż prosi się o wprowadzenie postaci Romana Dmowskiego. Hoffman nie pokazuje też osamotnienia Polski. Blokady dostaw amunicji i broni, strajków angielskich dokerów, blokowania transportów amunicji przez Czechosłowację.
Niestety "Bitwa Warszawska", podobnie jak "Katyń" Andrzeja Wajdy, sprawy ważnych tematów historycznych w polskim kinie nie zamyka. Wojna polsko-bolszewicka wciąż czeka na swój filmowy obraz.

Maciej Walaszczyk

ND

#4 Myślę ,że równoległa premiera

Myślę ,że równoległa premiera odbędzie się i w Wilnie.

#5 Ale mi bitwa... 1920. A co ze

Ale mi bitwa... 1920. A co ze zwyciestwem nad hitlerowskim bandytyzmem w 1945 r? Bo , co?.. bo Niemcow nie wolno szkalowac? Rozumiem: bo oni to kierownik eurokomuny. Na Niemcow nic nie wolno! Dno i.....bzdura do kwadratu.

#6 Zapraszamy do Suwałk do

Zapraszamy do Suwałk do Cinema Lumiere w Plazie. Niżej informacje co, kiedy i za ile:
http://www.cinema-lumiere.pl/index.php?action=film&id=247

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.