"Do tego, co czytał"
Niepoprawne wymawianie czasowników: włączać, wyłączać, odłączać, podłączać, przyłączać, załączać... bardzo często słychać wymawiane jako włanczać, wyłanczać, odłanczać, przyłanczać, załanczać. Mój profesor tłumaczył to faktem, że popełniający ten błąd sugerują się czasownikami wykańczać, dokańczać, zakańczać itp.
Wyrażenie 'między Bogiem a prawdą'. Nonsensowane dodawanie słowa 'między'. W cywilizacji euroepjskiej pojęcie Bóg i pojęcie prawda są tożsame. Dodając słowo 'między' do wyrażenia, pośrednio dopinamy do Boga etykietkę 'fałsz', jako coś przeciwstawnego, w opozycji do prawdy. Markowski w Wielkim słowniku poprawnej polszczyzny PWN przestrzega, by nie mówić i nie pisać 'między Bogiem a prawdą', tylko Bgiem a prawdą. Gramatycznie to wyrażenie odpowiada wyrażeniu Bogiem i prawdą. Spójnik 'a' nie ma znaczenia przeciwstawienia. ale jest synonimem spójnika 'i'. Choć, jak mawiał mój profesor, 'takiej polszczyzny nie używa się na co dzień, to styl raczej ksiązkowy' I rzeczwiście dużo bardziej natrualnie brzmi Bogiem i prawdą.
Badania udowodniły, że przeciętny Polak podczas swojego życia używa w rozmowach tylko około dwóch tysięcy różnych słów. Podobno u kobiet ten wskaźnik jest wyższy. Dobrze więc, gdy staramy się sięgać po słowa rzadziej używane. Twierdzę, iż im więcej słów znamy tym precyzyjniej możemy się wyrażać, co pozwala mówić krócej. À propos, dywagować (łac. divagari ‘błąkać się’, fr. divaguer ‘ schodzić na manowce, odbiegać od tematu’) to odstępować od tematu w mowie i piśmie, mówić lub pisać rozwlekle, nie na temat. To nie synonim rozważać, zastanawiać się itp.
Błędy na moim koncie? Byłam przekonana, że spolegliwy, jako termin wprowadzony do języka polskiego przez Kotarbińskiego („Traktat o dobrej robocie”) oznacza 'kogoś niezawodnego, pewnego, oddanego drugiemu człowiekowi'. I oto znajduję (Słownik 100 tysięcy potrzebnych słów PWN pod red. prof. Jerzego Bralczyka, Warszawa 2006, s. 780) informację, że spolegliwy to także ‘taki, który łatwo ustępuje, uległy, potulny, skory do kompromisu'.
Comments
#1 Proces kształtowania się
Proces kształtowania się poprawności językowej jest złożony. Wiadomo, rozpoczyna się od rodziny. Potem szkoła i tzw. otoczenie w życiu dorosłym. Niemniej jednak, aby język w społeczeństwie był poprawny, potrzebna jest też powszechna chęć posługiwania się nim w sposób zgodny z normami. Potrzebna jest także i sama dostępność do owej normy. A ta w dzisiejszych czasach cywilizacji obrazkowej to przede wszystkim telewizja. Niestety na Litwie brak polskiej, rodzimej telewizji, choćby w wersji internetowej. Wreszcie potrzebny jest odpowiedni prestiż tego języka. I tutaj niestety z przyczyn oczywistych prestiż języka polskiego na Litwie jest w oczywisty sposób za niski w stosunku do liczby użytkowników i ogromnej tradycji tego języka na tych terenach.
Jeszcze mała uwaga, wcale nie jest tak, że wszyscy górale mówią i językiem literackim i gwarą. Według moich obserwacji starsi w większości mówią gwarą, młodsi częściowo używają języka literackiego, częściowo języka literackiego i gwary, a częściowo mówią tylko gwarą (tych chyba jest najmniej). Z tym, że ta gwara, też już nie jest czysta i ma wiele naleciałości "literackich".Zresztą nie ma jednej gwary góralskiej, a ta najlepiej zachowana podhalańska, wbrew pozorom to nie samo Zakopane.
#2 A ja myślę, że sytuacja nie
A ja myślę, że sytuacja nie jest jeszcze taka zła skoro wchodzę na Wilnotekę i widzę poprawną pisownię. Żeby język polski przetrwał na Litwie wystarczy uczyć dziecko od małego poprawnego wymawiania wyrazów, mówić po polsku w domu i dużo czytać (gazety, książki). Słuchanie polskich stacji radiowych i oglądanie polskich kanałów TV też ma duże znaczenie. O tym jak mówią w Polsce niektórzy ludzie można napisać kilkutomową encyklopedię (miałem w szkole średniej nauczyciela lekcji WF, który był Ślązakiem a po polsku używał tylko słów: "tak, nie, w szeregu zbiórka, w lewo, w prawo,gramy w piłkę, idź po pomoc higienistki, pała, piątka, koniec lekcji" - miałem wrażenie, że jak się do niego mówiło chyba nie do końca nas rozumiał a było to kilka lat temu !!!) :)
#3 Odp.
Odnośnie do popraności Wilnoteki: (będę mówić we własnym imieniu) staram się, pracuję nad swoją poprawnością. Ale nieoceniona pomoc i wsparcie płynie od...proszę spojrzeć do zakładki 'Redakcja' i odszukać redaktora prowadzącego, który zajmuje się redakcją tekstów:)
"Żeby język polski przetrwał na Litwie wystarczy..."-pisze Pan. Popieram wszystkie argumenty. Dodałabym ze swej strony, że potrzebne jest także zwykłe zainteresowanie językiem. Kiedy widzimy związek frazeologiczny "nie zasypywać gruszki w popiele' zastanówmy się dlaczego tak właśnie mówimy, co to oznacza i czy czasem nie mówimy niepoprawnie.... Właśnie! Bo "nie ZASYPIAĆ gruszek w popiele', oznacza 'nie zaniedbywać sprawy, nie dopuścić do jej zdezaktualizowania'. Zwrot 'nie zasypiać gruszek w popiele' związany jest z dawnym zwyczajem suszenia gruszek w gorącym piecu chlebowym. Zaspanie, to mniej więcej to samo co: przegapienie odpowiedniego momentu, gdy należało je wyjąć, w przeciwnym razie powodowało to spalenie się gruszek. W momencie, gdy powstało to powiedzenie, ostrzegało ono dosłownie przed taką konsekwencją, obecnie zaczęło być przywoływane w innych sytuacjach, w których groziło przegapienie czegoś...
Potrzebne jest jeszcze uświadomienie sobie i swoim dzieciom, że to w jaki sposób mówimy w naszym języku ojczystym świadczy o nas, o naszym poziomie kultury osobistej. Bardzo często brak poprawności językowej nie pozwala intelektualiście stać się inteligentem.
#4 Zawsze staram się poprawiać
Zawsze staram się poprawiać moich litewskich znajomych jeśli mówią/piszą coś niepoprawnie po polsku i odwrotnie oni poprawiają mnie po litewsku efekt jest bardzo dobry. Trzeba tylko chcieć! :-)
#5 Odp.
Podpisuję się obiema rękami pod tą metodą! Więcej, sama ją stosuję:)
#6 Liga poprawnego języka Polskiego!
Pani Ewelino,
to nie ta Liga :). To tak jakby dzieciakom mówić o inwestowaniu na giełdzie. :)
Tu w Wilnie trzeba najpierw przekonac Polaków aby mówili końcówki łem, łam, leś, łaś itd. aby nie zastępowali wyrazów polskich czy rosyjskimi czy litewskimi.Nauczyć odmiany poprawnej w dopełniaczu i liczbie mnogiej i w ogole poprawności dobieraniu przypadków (biernik zamiast dopełniacza). Bo jak narazie na zarzut o braku używania poprawnego języka słyszę tylko, że to taki styl nasz "wileński", np jak góralski, ślązki, kaszubski. Otóż ci górale, ślązay i kaszubowie mogą mówić i tak i tak. A Polacy w Wilnie po Polsku nie umieją tylko po tutejszemu. To "pięta achilesowa" Polaków na Litwie i będzie aż do momentu gdy zmieni się świadomość. A świadomość przychodzi bardzo szybko szczegolnie u tych co pojechali do Polski na studia i wrócili.
#7 Odp.
Jestem głęboko przekonana, że warto dzieciom mówić o inwesotwaniu na giełdzie!
Dlaczego?
Pokazujemy im w ten sposób, że wierzymy w ich potencjał, że nawet jeśli jeszcze nie wiedzą co to hossa i bessa, to dając im szansę poznania terminologii i zasad inwestowania, uświadamiamy im, że są w stanie to ogarnąć, że wierzymy w nie, że traktujemy poważnie, z szacunkiem. Inwestowanie na giełdzie to wiedza praktyczna i potrzebna, nie tylko jeśli chce się w przyszłości zostać maklerem giełdowym czy doradcą finansowym, ale po prostu mądrym człowiekiem. Ta wiedza to dobra inwestycja w ich przyszłość.
I tak samo, analogicznie rzecz się ma z inwestycją w język polski. Myślę, że jesteśmy w tej samej "Lidze". Dawniej ligą nazywano sojusz, czyli grupę, której członkowie zobowiązują się do pomagania sobie w jakiejś dziedzinie lub współdziałania. Przyjmijmy, że ta grupa to naród.
#8 Tak jest, Panie Zbigniewie,
Tak jest, Panie Zbigniewie, taka bylejakość językowa jest: 1. brakiem szacunku wobec siebie 2. innych 3. przynależności narodowej.
#9 pulaki
Polacy co sami dobrowolnie wyrzekają się swojego języka. Skoro jest im nie potrzebny, skoro używając go niepoprawnie nie chcą się uczyć poprawnego, twierdząc że to jest swięty "ewenement" "odłam" "gwara" "dialekt", wstydzą się mówić poprawnie po Polsku (nawet jeśli znają odpowiednie wyrazy) - to wszystko oznacza, że nie są Polakami, i nie mają prawa się tak nazywac. Choć w sumie nie nazywają przecież siebie Polakami tylko pulakami.
I poco Litwini się starają, utrudniają życie, dyskryminują, nękają - przecież to tylko oznacza odwrotny skutek. Lepiej dać wolną rekę pulakom, efekt 100% lepszy.
#10 jw.
"narasta we mnie jednak obawa, że niedługo również jezyk polski stanie się językiem obcym". Również podzielam te obawy.
#11 Również miałam zaszczyt
Również miałam zaszczyt słuchać wykładów prof. Bralczyka. Cudo! Porusza Pani niezwykle istotną kwestię w XXI w., zwłaszcza dla Polaków na Litwie - języka ojczystego. Pani twierdzi, że "Nie mogę wyjść z podziwu jak szybko i z jaką łatwością Polacy na Wileńszczyźnie przechodzą na litewski, rosyjski, angielski (...). Tak, poliglotyzm jest ogromną zaletą człowieka, jednak jestem przerażona, jak bardzo Polacy na Litwie degradują, jeśli chodzi o język ojczysty - polski. Obracając się w świecie litewskim (studia, TV, radio) oraz rosyjskim (kluby, radio, prasa) coraz mniej pamiętamy o języku polskim. Przed kilkoma dniami, pani kosmetolog, zapytana, jakie to są kosmetyki, odparła: prancuskie, prancuskie.......