Trwaj chwilo!
Beata Bużyńska, 4 czerwca 2011, 11:20
Na tegoroczną XIII edycję konkursu „Moje dziecko w obiektywie” wpłynęło ponad dwieście zdjęć. Rodzice i dziadkowie z całej Wileńszczyzny, Litwy i nawet z zagranicy przesyłali piękne zdjęcia swoich pociech, każdy z nadzieją, że trafią one do wcale niemałego grona finalistów. Trudne zadanie miała komisja...
Zwykle w komisji zasiada pięć, sześć osób. Co roku skład nieco się zmienia: „Zawsze dołącza kierownik placówki, w której odbywa się finał. W tym roku to była Janina Wysocka, no i po raz pierwszy do grona jurorów dołączył Marian Paluszkiewicz, redakcyjny fotograf, który jako zawodowiec z ogromnym doświadczeniem doradzał komisji, które ze zdjęć są najciekawsze, najbardziej jakościowe” - opowiada redaktor naczelny „Kuriera Wileńskiego” Robert Mickiewicz.
Od tego małego grona zależy, kto zostanie zaproszony do finału, który odbywa się co roku 1 czerwca. A jaka jest recepta na to, by trafić w oko i gust wymagających jurorów? „Nieładnych dzieci nie bywa. Wszystkie są piękne, ładne i to niezależnie, czy są uśmiechnięte czy smutne. Liczy się pomysł na zdjęcie, oryginalność ujęcia i to właśnie jest podstawowym kryterium” - podpowiada Mickiewicz. „Bywają zdjęcia takie serdeczne, zrobione gdy dziecko nawet nie podejrzewało, że jest fotografowane, czasami w jakiejś zabawnej sytuacji i niepozowane. Liczy się naprawdę pomysł”.
Finał konkursu „Moje dziecko w obiektywie” to zawsze wspaniała zabawa dla milusińskich, pełna prezentów, niespodzianek, dobrych emocji. Każdego roku odbywa się w murach innego przedszkola lub szkoły. W tym roku konkurs zorganizowano w Szkole Podstawowej im. Jana Pawła II. „To święto jest zawsze wspaniałe, zawsze jest udana impreza, zawsze polegaliśmy na organizacyjnych zdolnościach pana Markowicza świętej pamięci, no ale oczywiście to jest zawsze prawdziwe święto dla dzieci, więc dziękujemy naprawdę "Kurierowi" za tę inicjatywę” - mówi Beata Czaplińska, mama Aleksa.
Zdjęcia: Paweł Dąbrowski, Jan Wierbiel
Montaż: Paweł Dąbrowski