Na Zapusty, na Zapusty
Edyta Maksymowicz, 8 marca 2010, 01:00
"Jeśli Zapust dom odwiedzi, to dostatek i szczęście są pewne" – powiadają starzy wilnianie. W Zapusty wszystkiego jest dużo, ale królują rozmaite placki, bliny i kołduny. W domu państwa Urbanowiczów, przy zapustowym stole tradycyjnie zbiera się cała rodzina.
W domu państwa Urbanowiczów tradycyjnie przy zapustowym stole zasiada cała rodzina. Kiedyś mieszkała tu babcia, teraz dom odnowiony, a tradycje zostały, również te zapustowe. Są więc śpiewy i zabawy, są bliny i kołduny, czyli typowo po wileńsku, ale też i ...po śląsku... Przed 9. laty do rodziny tej dołączyła pani Monika, dziś szczęśliwa mężatka i mama trójki dzieci, zauroczona Wileńszczyzną i jej tradycjami. Nic więc dziwnego, że na stole państwa Urbanowiczów pojawia się nietradycyjny dla Wileńszczyzny zapustowy element - śledź.
Gościć w domu należy tak długo, aż nie zje się wszystkich wyrobów. A jeść podobno trzeba tyle, ile razy pies zdoła zamerdać ogonem.