L. Czesnołowicz: Wilno to sentymenty
Beata Bużyńska, 30 marca 2011, 14:09
Nic nie może zmienić faktu, że Wilno jest jednym z najczęściej odwiedzanych przez Polaków miejsc w Europie. Owszem, kryzys nieco przerzedził szeregi turystów, ale niezbyt znacząco. Kataklizmy, które dotknęły Polskę w ubiegłym roku, też pewnie trochę skorygowały plany niektórych potencjalnych gości stolicy. Niezmiennie jednak, od maja po październik, wileńska Starówka rozbrzmiewa polską mową. O turystach z Macierzy rozmawialiśmy z dyrektor biura turystycznego w Wilnie Lilią Czesnołowicz.
Mimo że Litwa już od dwudziestu lat jest państwem niepodległym, a pozostałości z czasów sowieckich już coraz mniej - i w obliczu miasta, i w świadomości mieszkańców - wielu gości z Polski przyjeżdża tutaj z poczuciem, że jadą na Wschód, niemalże w matecznik kwitnącego socjalizmu. Niektórzy nawet zabierają ze sobą kanapki na trzy dni: Kto wie, czy w tym Wilnie będzie cokolwiek do zjedzenia...
Oprócz uczty duchowej, na którą nie pozostaje obojętny żaden turysta, Wilno oferuje również wspaniałą kuchnię i przytulne hoteliki.
Litwa jest malutkim krajem, z zaledwie półmilionową stolicą, ale to kraina, na której poznanie nie wystarczy jedna kilkudniowa wycieczka. Należy tu wracać i wracać, i wracać...
Zdjęcia i montaż: Rajmund Rozwadowski