G. Kasdepke: Najtrudniej napisać pierwsze zdanie
Ewelina Łaś, 21 września 2012, 10:37
„Kuba i Buba, czyli awantura do kwadratu”, „Co to znaczy… Czyli 101 historyjek, które pozwolą zrozumieć znaczenie niektórych powiedzeń” i „Tylko bez całowania! Czyli jak sobie radzić z niektórymi emocjami”. To jedynie niektóre książki pióra polskiego pisarza literatury dziecięcej i młodzieżowej, dziennikarza Grzegorza Kasdepke, o których sam autor opowiadał na spotkaniu z uczniami polskich szkół w Wilnie.
Tuż przed spotkaniem z uczniami polskich szkół w Wilnie Grzegorz Kasdepke powiedział, że nawet w dobie Internetu można w dziecku zaszczepić czytelniczego bakcyla. „Sprawdziło się w przypadku mojego syna, że ja mu czytałem przed snem” - powiedział pisarz, dodając, że jeżeli dom nie czyta, to nici z czytelniczej edukacji.
Książki Grzegorza Kasdepke są doceniane zarówno przez dzieci, jak i dorosłych. „Często otrzymuję bardzo miłe listy od całych rodzin, w których okazuje się, że nie tylko dzieci czytają, ale także czytają dziadkowie i rodzice. Najbardziej cieszą mnie maile, które dość często przychodzą, informujące, że dziecko śpi, a rodzice dalej czytają. (...) Cieszę się, że moje książki nie usypiają i dorosłym potem chce się je czytać. Dlatego w każdej mojej książce występuje jakaś postać dorosła, którą w taki czy inny sposób troszkę wyśmiewam, ale zawsze z sympatią, żeby to sprawiało przyjemność także dorosłym” - powiedział.
Podczas spotkania z polskim pisarzem dzieci i młodzież z wileńskich szkół poznały najbardziej śmieszne fragmenty jego książek, ale i weszły z dziennikarzem w dialog. Była zabawa w rozszyfrowywanie znaczeń związków frazeologicznych, ożywiona dyskusja wokół książki „Gdybym był dziwczynką/Gdybym była chłopcem”, którą Grzegorz Kasdepke napisał razem z Anną Onichimowską. Dzieci poznały też przepis na mordoklejki, czyli popularne krówki. Było dużo śmiechu i wiele interakcji.
Autor podkreślił, że jego książki ewoluują. „Nie wyobrażam sobie, że miałbym przez dziesięć lat pisać non stop „Harrego Pottera” , bo pewnie bym zwariował” - zażartował. Pierwsza książka Grzegorza Kasdepke została napisana z myślą o synu, Kacprze. Spodobała się też innym dzieciom. W miarę jak Kacper rośnie, pisarz nie zmienia taktyki, a tematykę i język książek. Kacper ma dziś siedemnaście lat, ale wciąż pozostaje pierwszym czytelnikiem, krytykiem i recenzentem taty.
Podczas spotkania z dziećmi w Wilnie Grzegorz Kasdepke opowiedział o kulisach powstawania najnowszej książki „W moich brzuchu mieszka jakieś zwierzątko“. „Podczas pobytu w Nowym Jorku jedna z mam podeszła do mnie i opowiedziała mi historię swojej trzyletniej córeczki, która była przekonana, że w jej brzuchu mieszka naprawdę jakieś zwierzątko, bo ta dziewczynka słyszała, że coś jej w brzuch u burczy, bulgoce. I ta mała karmiła swoje zwierzątko: piła mleczko, żeby to zwierzątko nie było głodne, jadła szynkę, żeby to zwierzątko było najedzone” - powiedział pisarz. „Pomyślałem sobie, że jest to gotowy pomysł na książkę. Napisałem ją rok temu, a teraz się ukazała” - dodał.
Na pytanie dzieci, czy trudno jest być pisarzem, Grzegorz Kasdepke odpowiedział, że najtrudniej jest mu napisać pierwsze zdanie, przed którym „broni się”, robiąc różne czynności zastępcze, jak zmywanie, sprzątanie domu, picie kilku kaw. Później - jak twierdzi - pisanie sprawia przyjemność, a słowa układają się w zdania, jakby je ktoś dyktował. Na spotkaniu z dziennikarzami pisarz zażartował, że najważniejszą częścią ciała pisarza nie jest głowa. „Mam wrażenie, że najważniejszą częścią ciała pisarza są jego pośladki, żeby wysiedzieć przy komputerze”.
Zdjęcia: Jan Wierbiel
Montaż: Konstanty Gryniewicz
Komentarze
#1 Ten autor jest świetny!
Ten autor jest świetny!