Mój debiut, czyli Prezydent na Litwie
![](http://wilnoteka.lt/files/imagecache/240x180/imagefield_default_images/default_article_image_1.png)
Jutro wizyta Prezydenta RP. Jakieś nadzieje? No właśnie co z tą Litwą Panie Prezydencie? Jest ona tym naszym strategicznym partnerem, naszą drugą połową? A może to wróg? Co zapamiętamy, Unię w Krewie, w Lublinie, obok Orła znak Pogoni? A może raczej Ponary i pośpieszną lituanizację Wileńszczyzny? Mamy tę Litwę kochać, czy nienawidzić? A może jedno i drugie? Schizofrenia.
Z jednej strony, jest kawał wspólnej historii, tyle tylko, że Litwini tę historię postrzegają inaczej niż my. Są też wspólne cele, np. polityka względem do Rosji, bezpieczeństwo energetyczne, tranzyt, członkostwo w UE. Ale czy Litwa zbawi Polskę? Albo na odwrót, czy Polska uratuje Litwę? Zresztą przed czym i przed kim mamy się ratować?
Ale z drugiej strony są sprawy wstydliwe. Niezwrócona ziemia, pisownia nazwisk, szkolnictwo, polowanie na polskie napisy. To trwa już dwadzieścia lat, o kilkanaście za dużo.
Zatem, jak tę Litwę traktować? Przede wszystkim w sposób absolutnie pragmatyczny. Trzeba mieć na uwadze to, co nas łączy, ale też trzeba mieć na uwadze to, co nas dzieli. A dzieli nas przede wszystkim odmienne spojrzenie na polską mniejszość na Litwie. W interesie Polski jest zachowanie polskiego dziedzictwa kulturowego, na naszych dawnych ziemiach. Gwarantem tego dziedzictwa jest właśnie pozostała na tych terenach część polskiego Narodu.
Polska nie jest skazana na współpracę z Litwą, Litwa prawdopodobnie też z mniejszym lub większym sukcesem bez Polski sobie będzie radzić. Przynajmniej w tych uwarunkowaniach geopolitycznych, jakie obecnie są. Oczywiście lepiej, aby współpraca pomiędzy sąsiadami kwitła, ale nikt nikogo do współpracy zmuszać nie powinien.Natomiast bez względu na to, czy współpraca zaistnieje czy nie, Litwa powinna pamiętać, że są granice nielojalności i są granice lekceważenia postulatów swoich własnych obywateli. I gdy te granice zostaną przekroczone, to Polska ma prawo, ba wręcz obowiązek reagować.
Litwa wreszcie powinna pamiętać, że warunkiem partnerstwa jest zaufanie. Nie można mówić o zaufaniu, jeśli nawet nie jest się w stanie zaufać swoim obywatelom. I jest bez znaczenia, że nie należą do narodowości dominującej. Bo oni są też gospodarzami tej ziemi.
Tego bym sobie życzył, aby Prezydent mojego Państwa na jutrzejszym spotkaniu się, o tym nie zapomniał.
Komentarze
#1 @ mapa Nie da się z tym nic
@ mapa
Nie da się z tym nic zrobić, że uczniowie w polskich szkołach uczą się Inwokacji z ,,Pana Tadeusza". To jest rzeczywiście dziwne. Wszyscy uczniowie od Bałtyku po Tatry mówią: ,,Litwo, Ojczyzno moja !", a na Litwie odradza się nacjonalizm. Paranoja. ,,Pożytecznych idiotów" trzeba wysłać na Litwę do litewskiego sejmu żeby obserwowali głosowanie w sprawie polskich szkół. Tekst Anonima trzeba wprowadzić jako lekturę do szkół średnich w Polsce.
#2 Do Anonim #1 : ten tekst,
Do Anonim #1 : ten tekst, który podałeś jest całkowicie chory ale dobrze zrobiłeś bo mogę się dowiedzieć co sądzą o Nas Litwini. To, że polska kawaleria w 1939 r. atakowała czołgi szablami to kompletne bzdury, to wynik filmu propagandowego ,,Lotna" w którym była taka scena, a chodziło o to, że komuniści w Polsce chcieli ośmieszyć przedwojenne Wojsko Polskie. W ostatnich latach ukazało się bardzo wiele książek na temat uzbrojenia Wojska Polskiego w latach 1918-1939. W połowie lat 30 XX w. rozpoczęto modernizację polskiej armii. Planowano PEŁNE ZMECHANIZOWANIE wojska na.......1942 r. Wszyskie jednostki kawalerii miały zostać zmotoryzowane. Po prostu brakło czasu. Polska kawaleria walczyła przeciwko czołgom niemieckim albo działkami ppanc. Bofors ciągniętymi przez konie albo świetnym karabinem ppanc. Ur. W ogóle ten Litwin nie odniósł się do powstań: kościuszkowskiego (1794), udziału Księstwa Warszawskiego w wojnach napoleońskich (1812 - wyprawa na Moskwę), powstania listopadowego (1830-1831), powstania styczniowego (1863-1865). Widać, że nie zna historii. Kiedy trwały wojny napoleońskie, a Francuzi mieli kłopoty Napoleon mawiał: ,,Dajcie to zrobić Polakom, dla nich nie ma nic niemożliwego". Gdydby Polska nie wygrała wojny z bolszewikami w 1920 r. to Litwini już wtedy byliby republiką radziecką. Niech ten marny Troscenka wie, że gdyby nie poznański czerwiec 1956, marzec 1968, Wybrzeże 1970, Solidarność 1980, walka w stanie wojennym 1981-1983 to kochany Troscenka żyłby w ZSRR a nie w wolnej Litwie i gawarił by po russku. Takie kraje jak Polska, Węgry i Czechosłowacja wzięły na siebie ciężar obalenia komunizmu i przyczyniły się do rozpadu ZSRR. Jeżeli poglądy Troscenki dominują wśród Litwinów to im współczuję.
#3 Paweł Wartość podanego przez
Paweł
Wartość podanego przez Anonima tekstu jest nie do przecenienia. On powinien być obowiązkowy do przeczytania przez wszystkich polskich pożytecznych idiotów, którzy widzą Litwę przez pryzmat Pana Tadeusza.
#4 Jeden Litwin wart więcej niż milion Polaków
16.02.2011, w dniu wizyty Prezydenta RP na Litwie z okazji dnia niepodległości tego kraju, w jednym z najpopularniejszych litewskich portali informacyjnych balsas.lt ukazał się następujący tekst:
http://www.balsas.lt/naujiena/525489/v-troscenka-vienas-lietuvis-vertesn...
Tłumaczenie:
V. Troščenka: Jeden Litwin wart więcej niż milion Polaków
Niedawno czytałem historię okupacji Polski. Wszyscy wiedzą, że mniej liczna armia niemiecka zmiażdżyła milionowe wojsko polskie prawie nie napotykając oporu. Oczywiście były próby kontrataku. „Sławna” polska kawaleria atakowała niemieckie czołgi szablami. Iskry leciały na wszystkie strony, gdy wysłani przez obłąkańców na śmierć kawalerzyści, rąbali pancerze niemieckich czołgów.
Ale po kilku salwach polscy wojskowi odważnie pierzchli za granicę (by tworzyć tam rządy emigracyjne) wydając swoich żołnierzy i naród na rzeź. Czytając tę tragiczną chronologię narodu polskiego zapamiętałem jedną historię. W której Litwin Vladas Raginis (zgodnie z zasadami polskich władz okupujących Wileńszczyznę był nazywany Władysławem Raginisem), kapitan w służbie polskiego wojska, nie tylko nie opuścił swojego oddziału, lecz odważnie przejął inicjatywę, zdyscyplinował podległych sobie Polaków i przez długi czas powstrzymywał przeważające siły wroga. Ten Litwin z 720 żołnierzami powstrzymał natarcie 42200 Niemców i 350 czołgów. I właśnie ten Litwin jest uważany za polskiego bohatera, który chociaż częściowo zdołał obronić honor milionowego wojska.
Cesarz Napoleon powiedział kiedyś „W czasie wojny jest dużo lepiej, kiedy lew przewodzi zającom, niż zając lwom”.
Od zawsze zadawałem sobie pytanie dlaczego z okupacji przez imperium rosyjskie Polacy wyszli silniejsi niż Litwini? Chociaż aż do momentu rozbiorów Litwa nie tylko nie ustępowała Polakom pod względem siły i wielkości, ale z zasady rządziła też Polską. Odpowiedź znalazłem obserwując życie szczurów. Szczury potrafią przeżyć w każdych warunkach. Litwini zawsze byli wojownikami, którzy sami rządzili. Polacy już od czasów Jagiełły byli zmuszeni dostosować się do tego, że rządzą nimi Litwini. Z zasady przyzwyczaili się do prowadzenia szczurzego trybu życia: przebiegłego i przystosowawczego. Właśnie te cechu sprawiły, że Polakom całkiem dobrze żyło się w składzie imperium rosyjskiego. Takie życie dla prostolinijnych i honorowych wojowników - Litwinów było jak wyrok śmierci. Dlatego większość naszych prawdziwych arystokratów wojennych zginęła, albo stała się rolnikami, którymi później tak nikczemnie pogardzali Polacy – wirtuozi przebiegłości i adaptacji.
Polakom jednak w niczym nie pomogłaby okoliczność, że spod okupacji Moskwy wyszli silniejsi, gdyby nie to, że Litwin Pilsidskis (Piłsudski – przyp. tłum) zdradził swoją ojczyznę Litwę i zaczął rządzić Polską. Gdyby nie to, takie państwo jak polska prawdopodobnie w ogóle by nie istniało. Albo miałoby wielkość i znaczenie Słowacji. Dlaczego? Bo klęska armii Tuchaczewskiego była owocem geniuszu Litwina – Piłsudskiego. Sami Polacy potrafią dużo i po babsku się chwalić, ale w rzeczywistości ani nie są dobrymi żołnierzami, ani dyplomatami, ani dobrymi administratorami kraju i wspólnoty. Jedyne co potrafią, to przypisać sobie historię i wojenne zasługi Litwy.
W czasach kiedy jeszcze aktywnie uczestniczyłem w życiu politycznym pewien profesor „po przyjacielsku” zaproponował, żebym jego nazwiskiem podpisywał swoje teksty. „Jestem utytułowanym naukowcem, dlatego społeczeństwo łatwiej przyjmie twoje poglądy” – mówił. Po tej propozycji stwierdziłem, że żyjemy w jakiejś wypaczonej rzeczywistości. Wystarczy, ze przed nazwiskiem autora znajdzie się skrót „dr” albo „prof.” I już tekst wszystkim kojarzy się z jakościową i przydatną informacją.
W rzeczywistości tytuły naukowe są jednym z instrumentów sprawowania kontroli nad ciemnymi masami. To dlatego w 1994 roku podpisując umowę z Litwa Polacy zaproponowali, by ocenę historycznych wydarzeń pozostawić „naukowcom”. Kiedy krótkowzroczni Litwini się zgodzili, pozostawało kwestia jedynie techniczną, jak wykorzystać osoby tworzące litewską historię, by ich wnioski odpowiadały interesom Polski. Wystarczyło kilka orderów, by chłopki noszące profesorskie tytuły oślepione blaskiem honorów zaczęły wszem i wobec wmawiać, że nie było żadnej okupacji Wileńszczyzny, tylko „wojna domowa”. Właśnie ta mużycka profesura wprowadziła do obiegu makabryczne pojęcia „nowych” i „starych” Litwinów. Zaczęła tłumaczyć konieczność języka polskiego w naszym państwie itd.
Musimy wreszcie otrząsnąć się z pustej czci dla tytułów i zrozumieć, że jakikolwiek obywatel, który kocha Litwę jest wart więcej niż milion sprzedawczyków profesorów. O takich zdrajcach w Liście do Efezjan mówił apostoł Paweł: Ich koniec, to zagłada, ich Bóg, to brzuch, a ich chwała, to wstyd. Oni myślą jedynie o rzeczach ziemskich”.
#5 Z tym tekstem trudno
Z tym tekstem trudno dyskutować. Symptomatyczne jest jednak to, że w ogóle tego typu nie dość że absurdalne, to jeszcze obraźliwe teksty,można znaleźć na popularnym portalu. Ciekawe jakie były reakcje internautów na te enuncjacje. Oczywiście i w Polsce od czasu do czasu można tego typu odjazdowe teksty spotkać, ale po pierwsze mają one charakter absolutnie niszowy, po drugie spotykają się od razu z negatywna reakcją. Zresztą prawdę powiedziawszy to ja się nie spotkałem z tak piramidalnymi bzdurami na temat odwagi, np. Litwinów.
Pocieszające nieco jest to czego Pan V. Troščenka się boi, tzn. owej, jak to był nazwał " mużyckiej profesury". Może z kręgów naukowych wyjdą impulsy do społeczeństwa litewskiego, żeby zaczęło zachowywać się w sposób racjonalny.
#6 Polska i Polacy mają
Polska i Polacy mają obowiązek(!) reagować. Tu żyją identyczni Polacy jak Ci z Krakowa,Warszawy, Poznania czy Trójmiasta. A kultura Wileńszczyzny(i Laudy) winna być traktowana jako POLSKI SKARB NARODOWY. Powinna być chroniona jak Wawel.
#7 Litwin, ale dobry człowiek
Litwin, ale dobry człowiek :
Oczywiście najlepiej byłoby, aby nie trzeba było interweniować w sprawie polskiej mniejszości na Litwie. Niemcy nie muszą interweniować w sprawie swojej mniejszości w Polsce, czy Belgii, Francja też nie musi pilnować praw frankofonów w Val d'Aosta, czy Austria w Trento Adige.
Takich przykładów można podać wiele, także w Europie Wschodniej. Jakoś nie słychać o prześladowaniu, np. Włochów w Słowenii, choć przecież istnieją silne zaszłości historyczne pomiędzy tymi narodami, a Słowenia wyszła z komunizmu mniej więcej w tym samym czasie co Litwa. Dlaczego Słoweńcom nie przeszkadza dwujęzyczność w Primorskjej, a Litwini boja się jej na Wileńszczyźnie? Dlaczego w takiej Bułgarii mniejszość turecka, pomimo wielowiekowego panowania nad Bułgarami dzisiaj cieszy się zagwarantowanymi swobodami i państwo nie odmawia im praw, a na Litwie cały czas żyje się traumą akcji Żeligowskiego?
Czas w końcu zauważyć, że Litwa jest w Europie, że jest XXI wiek i to co było akceptowalne jeszcze 30 czy 50 lat temu, dzisiaj nie ma racji bytu.
#8 @Polacy na Litwie nie sa
@Polacy na Litwie nie sa obywatelami Polski. Stąd jest to tylko obowiązek moralny.
Ale podpisane umowy miedzynarodowe w tym traktat polsko - litewski, to juz nie tylko obowiazek moralny, ale i prawny.
#9 Polska ma prawo reagować bo
Polska ma prawo reagować bo ma tu swoich bardzo cennych Rodaków i kulturę Wileńszczyzny, bez której nie będzie już tą Polską.
#10 Kmicic: Ma nie tylko Rodaków.
Kmicic:
Ma nie tylko Rodaków. Wileńszczyzna, z punktu widzenia historii, kultury, nauki, wielkich postaci ze sceny politycznej, poetów i luminarzy sztuki, to obszar niezwykle ważny dla Polski. Może tak samo ważny, jak Śląsk, czy Pomorze. W dzisiejszej Europie granice się szanuje, ale to nie oznacza, że powinno się przestać przyznawać się do własnego dziedzictwa tylko dlatego, ze znalazło się za granicą.
#11 Polska ma prawo reagowac
Polska ma prawo reagowac jesli na Litwie łamane są prawa polskich obywateli. Polacy na Litwie nie sa obywatelami Polski. Stąd jest to tylko obowiązek moralny.