Litewski parytet
Zasada parytetu definiowanego przez nauki społeczne (socjologia, politologia) - polega na ustalaniu administracyjnym kwot rezerwowanych i przydzielanych zdefiniowanym grupom społecznym określanym przez płeć, rasę, przynależność partyjną, czy inne kryterium w instytucjach państwowych, przedsiębiorstwach, uczelniach (inaczej kwotowanie), które ma gwarantować zasadę równości reprezentacji. A jakie są „kwoty” reprezentacji Polaków na Litwie a Litwinów w Polsce?
Na Litwie z parytetem obecnie wiąże się sprawy polskiej mniejszości narodowej.
Premier stwierdza (jak już wiemy „niepartyjna” prezydent ma identyczną miarkę), że w sprawach mniejszości będzie się kierował parytetem. Jak się okazuje parytetem tzw. „litewskim” „premierowo-prezydentowym” w wersji wykrzywionej, pozbawionym logiki i sprawiedliwości. Ważne, aby do europy płynął zakłamany sygnał, że Litwa w trosce o mniejszości narodowe przestrzega wszelkich norm i konwencji europejskich.
Litwini w Polsce mogą zachować swoje nazwiska, Litwini w Polsce mogą mieć swoje nazwy na ulicach i miejscowościach, nie jest pogarszana sytuacja Litwinów w Polsce. Dlaczego tych spraw parytet nie dotyczy? Parytet ma dotyczyć oświaty, ale innych spraw NIE. Skoro Litwa nie pozwala na nazwy ulic i miejscowości oraz nie zezwala na polskie nazwiska to odpowiednio kierując się parytetem Polska również mogłaby tego zabronić.
Na Litwie nakłada się kary pieniężne za napisy polskie i używanie języka polskiego. A czy ktoś słyszał, aby wymierzono karę za napis rosyjski czy angielski? Chociażby dla zmylenia Europy Litwa mogłaby ukarać też Rosjan albo Litwinów którzy używają publicznie napisów po rosyjsku lub angielsku. Ale nie – wypada gnoić tylko Polaków.
Wróćmy do parytetu i kwot.
Skoro parytet opiera się na sprawiedliwości i porównaniach, to porównajmy to, co jest wymierne i wymowne.
Otóż w Polsce wg spisu narodowego z 2002 roku mieszkało ok. 5,9 tysięcy Litwinów. Aktualnie ambasada Litwy w Polsce podaje, że ogółem w Polsce mieszka nawet 15 tysięcy Litwinów. Inne dane mówią o 10 tysiącach. I to może być stan faktyczny na 2010, choć dziwnie, że w spisie wyszło tak mało. Litwini twierdzą, że Polaków na Litwie jest tylko 200 tysięcy. Organizacje Polskie na Litwie wiedzą, że Polaków jest nawet 350 tysięcy. Do obliczeń załóżmy, że tylko 250 tysięcy.
Na jednego Litwina w Polsce przypada więc nawet 25 Polaków na Litwie. (10tyś do 250tyś)
W Polsce procent Litwinów do ogółu ludności wynosi 0,026% (10tyś. do 38 mln.).
Na Litwie procent Polaków do ogółu ludności wynosi 7,01% (250tyś. do 3,5mln.).
Udział Polaków na Litwie jest więc 270 razy większy niż udział Litwinów w Polsce. To, przecież żaden argument dla premiera czy pani prezydent.
Polska więc ma u siebie znikomy procent Litwinów, a pozwala na zachowanie tradycji, szkół, nazw miejscowości i ulic, nazwisk, oświaty, w żadnym razie nie pogarsza istniejącego stanu mniejszości litewskiej. Litwa posiadając u siebie 25-krotnie większą mniejszość - drwi, karze, dręczy, promuje wrogość i agresję, ogranicza prawa, zastrasza, nie zwraca ziemi, zabrania nazwisk, szkodzi szkołom i ogólnie pogarsza warunki funkcjonowania Polaków na Litwie. To jest właśnie różnica pomiędzy Polską a Litwą. Tak wygląda parytet polsko – litewski.
Litwa wie, że Litwinów w Polsce jest maleńko, a mają prawa lepsze niż Polacy na Litwie i to właśnie Litwini mówią o parytecie i sprawiedliwości. To jest nic innego jak obrazowe określenie bezczelności i tupetu. Jak zrozumieć Litwinów? Pani Beata Naniewicz pisała, że kluczem jest zrozumienie mentalności litewskiej. Ja zaś uważam, że nie trzeba żadnego klucza, każdy jest człowiekiem i przede wszystkim ludzkość zawsze obowiązuje.
Litwa celowo niszczy polską mniejszość bo wie, że tak naprawdę nic jej za to nie grozi oprócz krzyków, protestów, apeli Polski czy miejscowych Polaków – a to niewielki koszt - przyznacie. Litwę nie obchodzi jej status i opinie zagranicą, najważniejsze, aby pozbyć się mniejszości – bo to strategiczny cel, a dla celu strategicznego poświęca się mniej istotne sprawy bieżące, opinie, stosunki między państwami. Te się przecież później da naprawić, a zrodzić na nowo mniejszość narodową już nie.
Takie działania są godne pogardy i obrzydzenia, gdyż Litwa nie musi dławić polskiej mniejszości, może zostawić mniejszość Polską w spokoju i przynajmniej nie pogarszać jej sytuacji. Jednak Litwa chce pogarszać i pogarsza sytuację Polaków na Litwie, równolegle powołując się na parytety i zapewniając, że dba o tę mniejszość. Premier chwali się w Europie, że polska oświata na Litwie jest najlepsza na świecie i równolegle planuje ją pogorszyć i pogarsza dbając o parytety. Gdzie więcej oszukać obłudy?
Człowiek dobry, prawy i sprawiedliwy może powoływać się na sprawiedliwość, ale żeby na sprawiedliwość powoływał się nikczemnik, dręczyciel i wyrządzający krzywdę? Odbiera mowę.