Komisja prawdy i sukcesu.
Po co więc cała ta szopka? Otóż wbrew pozorom, komisja była potrzebna o wiele bardziej stronie litewskiej niż polskiej. Strona litewska już bez końcowego wyniku odtrąbiła powodzenie i satysfakcję z przebiegu prac komisji. Jeżeli kogoś to zdziwiło to wyłącznie stronę Polską.
Stronie litewskiej taki zabieg „komisyjny” jako zręczny manewr public relations bardzo się przydał. Posiadła ona idealny argument, że rozmawiać chciała i się starała, ale to z winy Polaków (jednych i drugich) nie doszło do przyjęcia kompromisu. Kompromisu w wersji litewskiej, który nie zakładał wprowadzenia jakichkolwiek znaczących zmian rozwiązujących problem. Od dziś może funkcjonować pojęcie tzw. „litewskiego kompromisu” – jako rozwiązania, które zakłada brak zmian od sytuacji wyjściowej, do której została rozpoczęta dyskusja.
Podstawowym zadaniem komisji było zajmowanie się mniejszością polską na Litwie (bo to Polacy na Litwie są niezadowoleni), ale dzięki komisji mogliśmy poznać również problemy mniejszości litewskiej w Polsce. Okazało się, że Litwini chcą podręczników po litewsku oraz pozbycia się irytujących błędów, które notorycznie pojawiają się w zadaniach egzaminacyjnych na maturze, przygotowywanych przez MEN w Polsce. Jak to wypada w porównaniu z tym o co postulowała mniejszość polska? Porównajcie sami. Wiadomo jednak, że mniejszość litewska gotowa sama sobie uciąć rękę tylko po to, aby dać władzom na Litwie pretekst do „wyrównania stanu” i poskromienie mniejszości polskiej na Litwie. To dopiero dewiacja patriotyzmu!
Strona polska też komisji chciała, bo w cywilizowanym świecie, nie ma innej możliwości niż dialog. Polacy nie wiedzieli jednak, że Litwa na razie zna tylko pojęcie „monolog”, zaś „dialog” na razie pozostaje pojęciem jeszcze nieodkrytym. Strona litewska celem komisji zrobiła nie dyskusję nad zmianami, ale jednostronny monolog w postaci oświadczeń o zaletach i dobrodziejstwach przyszłej ustawy w trosce o polską mniejszość na Litwie.
Sama konstrukcja komisji jest dość kuriozalna. Dwustronną komisję powołały Polska i Litwa, a wiec Polacy kontra Litwini. Jednak Litwę „reprezentowali” też Polacy mieszkający na Litwie, którzy byli w opozycji do tej samej strony litewskiej, którą reprezentowali. Oj, dostanie się Polakom na Litwie za kolejny przejaw nielojalności w stosunku swojej ojczyzny. Przecież w tej komisji Polacy na Litwie nie zgadzali się na działania rządu litewskiego, Polska zaś postulowała właściwie o to, o co wnosiła mniejszość polska.
Sam fakt powołania międzynarodowej komisji dotyczącej wewnętrznej ustawy litewskiej, obejmującej przecież jedynie obywateli litewskich, jest dziwactwem. Z jakiego niby powodu Litwini powinni konsultować swoje przyjmowane ustawy z sąsiednim krajem. Zatem była to „dobra wola i przychylność” litewska – tylko dlaczego okazana względem Polski, a nie swoich obywateli wszystkich mniejszości? Sama komisja została wymuszona strajkami mniejszości polskiej, za co w przyszłości bez wątpienia mniejszość polska zostanie nie raz rozliczona. Tak, jak nigdy nie zostanie ani wybaczone, ani zapomniane, że kiedyś Polacy w ważnym momencie wstrzymali się od głosu.
Taka komisja winna była powstać wewnątrz Litwy, bez udziału Polski, zyskaliby i Litwini, którzy podeszliby do problemu rozsądnie i spokojnie, ale i Polacy na Litwie, którzy zostaliby potraktowani poważnie, z należnym szacunkiem. Zresztą w takiej komisji powinni zasiadać przedstawiciele każdej mniejszości na Litwie, która posiada przynajmniej jedną szkołę na Litwie, z językiem wykładowym innym niż litewski. W świat poszedłby komunikat, że Litwa rozwiązuje sprawy dla mniejszości razem z nimi, a nie bez nich. Skoro rząd pogardliwie zignorował mniejszości, to rządowe „opowieści” o chęci zawarcia kompromisu i obopólnej korzyści brzmią nader fałszywie.
Strona litewska nie uważała, iż powinna powoływać jakiekolwiek komisje czy grupy robocze z mniejszościami, pokazując, że ich zdanie ma gdzieś. Obecnie zaś można słyszeć, że strona litewska nie była świadoma i nie zna(!) opinii mniejszości polskiej co do przedmiotowej ustawy, gdyż takowe nie były przedstawiane(!). Takie oświadczenia pogrążają i kompromitują rząd, który wolał ignorować zebrane podpisy rodziców, protesty, strajki, uważając taką formę przedstawiania swoich żądań za obrażające rząd i państwo.
Co by było gdyby strona litewska przystała na żądanie Polaków powrotu do sytuacji sprzed zmianami? Jeśli poprzednia ustawa pozostałaby w mocy na jeszcze 10-20 lat, to pewne, że Polacy i inne mniejszości zasymilowałyby się (jak woli strona Litewska – zintegrowaliby się) o wiele szybciej, bez przymusu, z własnej woli, z rozsądku, bez cienia nienawiści i pogardy, która teraz zagościła po obu stronach. Przy takim „niepogarszającym” stanie szkolnictwa Litwa wygrałaby o wiele więcej, zyskałaby przychylność mniejszości lokalnych, względy „dużego sąsiada”, a te zaowocowałyby coraz lepszymi stosunkami, co jest nie bez znaczenia przy właśnie różnego rodzaju międzynarodowej współpracy stałej lub przy doraźnych projektach w UE.
Polska w komisji nie mogła zrobić nic poza doradzaniem, opiniowaniem, proszeniem, przekonywaniem. To jasne jak słońce dla wszystkich, że sytuację mogła i może zmienić jedynie strona litewska. Strona litewska też o tym dokładnie wie, ale chyba nie mogła przepuścić okazji by nie okazać wyższości i arogancji w względem Polski, w końcu mało jest takich okazji, jeśli w ogóle. Strona litewska nie musiała być bezczelna i arogancka w swej głuchocie na argumenty polskie lub mniejszości polskiej, ale wyraźnie było widać, że dobrze się z tym czują litewscy przedstawiciele.
Gdy Polska zarzuca Litwie dyskryminacyjny charakter ustawy litewskiej, Litwa rzuca w twarz Polsce, że to jest dokładnie taka sama ustawa jaką Polska stosuje do litewskiej mniejszości u siebie. Jednak jak zwykle jest to wybiórcze porównanie, bo jeśli się przyjrzeć dokładnie, to kilkanaście ważnych aspektów związanych z oświatą w Polsce jest na korzyść litewskiej mniejszości – na Litwie odwrotnie. O tym strona litewska milczy, media i dziennikarze też, bo to front narodowy w imię strategicznego interesu litewskiego. A jeżeli wspomnieć o innych prawach mniejszości (pozaświatowych), to Litwa jest daleko od europejskich standardów, choćby nawet tych przestrzeganych w Polsce. Ale o tym też sza, w imię interesu narodowego! Tu wcale nie musi działać sprawiedliwa formuła parytetu 1:1. Taka wybiórcza „litewska sprawiedliwość”.
Ważne jest też jaki jest trend w Polsce i na Litwie w ciągu ostatnich 20 lat. W Polsce od lat dziewięćdziesiątych sytuację mniejszości litewskiej (mimo, że nie stanowią nawet 0,04%) znacznie ulepszano porównując do stanu obecnego, zaś na Litwie odwrotnie – w stosunku do lat dziewięćdziesiątych sytuacja znacznie się pogorszyła (choć stanowią ok. 7%). Już sam ten fakt wskazuje jak biegunowo różne są podejścia do mniejszości na Litwie i w Polsce, i to w sytuacji, gdy w Polsce Litwinów jest aż 10-15 tysięcy, a na Litwie Polaków tylko 200-250 tysięcy. 1:1? Kompletnie bez znaczenia dla Litwy. Największym pragnieniem jest właśnie 1:1. Litwa wierzy, że dzięki ustawie oraz innym „pomocom” za jakiś czas, liczbę Litwinów w Polsce i Polaków na Litwie będzie określać relacja 1:1.
Komisja zamiast zbliżyć, rozwiązać problem, usztywniła i oddaliła oba kraje. Obie strony są niezadowolone i rozczarowane. Będą więc kolejne wzajemne pretensje i przerzucanie winy. Oczywiste jest jednak, że ani polska mniejszość na Litwie, ani Polska nie inicjowały i nie dążyły do zmian w oświacie, wiec jak ktoś mówi, że trudno znaleźć winnego obecnej żenującej sytuacji, to wywołuje uśmiech politowania z niedowierzaniem.
Jeśli można czegoś doszukać się pozytywnego w konflikcie Polski z Litwą i mniejszości polskiej też z Litwą to, to, że jak każdy konflikt rodzi pewne oczyszczenie. Więc i Polska, i Litwa niejako poznały swoje stanowiska w sposób dogłębny, analityczny. Polska strona dodatkowo „odkryła” „etykę” i „kulturę” strony litewskiej w sytuacjach trudnych.
Polska słabo dotychczas orientowała się w celach ukrytych i jawnych, założeniach tymczasowych i strategicznych Litwy względem Polaków na Litwie. Litewskie władze twierdziły, że strona polska otrzymuje wykrzywioną informację o sytuacji mniejszości od samej mniejszości polskiej. Dzięki komisji wreszcie-nareszcie strona Polska mogła poznać prosty i „niewykrzywiony” obraz bezpośrednio od strony litewskiej stanowiącą tę sytuację. I to można ogłosić jej największym sukcesem jak dla Polski tak i dla Litwy.
Komentarze
#1 Czy to legalne ?
Pojawiają się niebezpieczne związki oto obrazki
http://www.youtube.com/watch?v=7qdIK9PC6Sk
#2 Coraz więcej wiadomo o
Coraz więcej wiadomo o sytuacji Polaków na Litwie oto anglojęzyczny film:
https://www.youtube.com/watch?v=2RyX5vX9Qfs&feature=feedu