K. Penderecki: "Polskie Requiem" w Wilnie...
Walenty Wojniłło, 1 lipca 2013, 18:06
"Jest to najważniejszy utwór w moim dorobku, a jego wykonanie w Wilnie ma szczególny wymiar..." - przyznał w rozmowie z Wilnoteką Krzysztof Penderecki. Maestro powrócił do Wilna po kilkuletniej przerwie. Po "Królu Ubu" i "Siedmiu bramach Jerozollimy“ wileńska publiczność mogła oklaskiwać kolejne monumentalne dzieło artysty "Polskie Requiem". Jego litewska premiera zwieńczyła obchody Dnia Żałoby i Nadziei - święta ustanowionego na pamiątkę pierwszych stalinowskich wywózek na Sybir. Był to jednocześnie wyraz uznania od przyjaciół z Litwy, którzy w ten sposób uczcili 80-lecie urodzin kompozytora.
Wykonanie tego niełatwego utworu powierzono artystom z Polski i Litwy: tandem Kowieńskiego Chóru Państwowego (wspartego męską grupą Państwowego Chóru "Vilnius") i Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Wrocławskiej pod batutą Jacka Kaspszyka uzupełnili światowej sławy soliści z obu krajów: Agnieszka Rehlis (mezzosopran) i Adam Zdunikowski (tenor) z Polski oraz Nomeda Kazlaus (sopran) i Liudas Mikalauskas (bas) z Litwy.
Krzysztof Penderecki od lat chętnie przyjeżdża na Litwę i na Łotwę, chociaż nie ma tu korzeni ani żadnych związków rodzinnych. Pochodzi - jak sam twierdzi - z Kresów Południowych, spod Lwowa, ale Wilno darzy równie głęboką miłością. Podobnie jak Łotwę, która ma - zdaniem maestro - najlepsze w Europie chóry. Początki bliskich kontaktów Pendereckiego z Litwą i litewskimi muzykami sięgają jeszcze czasów komunistycznych, gdy satarał się wspierać na różne sposoby niezależnych muzyków zza "żelaznej kurtyny", czyli z byłego ZSRR.
Oparte na klasycznych schemacie mszy żałobnej "Polskie Requiem" nawiązuje do polskiej martyrologii, głównie tej najnowszej i upamiętnia wielkich Polaków. Powstawało we fragmentach - prawie każda część ma swoją historię i dedykację. Np. "Lacrimosę" Penderecki dedykował ofiarom Grudnia 1970, "Agnus Dei" poświęcił Kardynałowi Wyszyńskiemu, pierwszą część "Dies irae" dedykował Powstaniu Warszawskiemu, a drugą część św. Maksymilianowi Marii Kolbe, "Libera me, Domine" nawiązuje do zbrodni w Katyniu.
W Wilnie "Polskie Requiem" zabrzmiało więc w całej okazałości, zarówno wokalno-muzycznej jak i symbolicznej. W dniu 72 rocznicy pierwszych masowych wywózek, jakimi Moskwa chciała zmienić oblicze tej ziemi, a które okazały się jedną z największych litewskich tragedii XX w. i w jeszcze większym stopniu dotknęły także Polaków na dawnych Kresach, wspólne polsko-litewskie wykonanie było nie tylko hołdem dla tych, co już na wieki pozostali na "nieludzkiej ziemi", ale też swoistym hymnem przetrwania Polaków i Litwinów. Echem dawnego, wielowiekowego braterstwa. Wielu Litwinom, których rodzice lub dziadkowie często właśnie z Polakami dzielili trudy łagrów i zesłania, muzyka pomogła głębiej uświadomić sobie bolesną wspólnotę losów obu narodów, nawet po odrodzeniu i rozdzieleniu ich niepodległości w minionym wieku. Dla wileńskich Polaków, którzy również licznie obecni byli na sali, było to również polskie requiem Wileńszczyzny. Masowe wywózki okazały się początkiem końca polskiego Wilna, bo większość rdzennych mieszkańców tych ziem, jeżeli nawet uniknęło zsyłki na Wschód, to musiało uciekać na Zachód, do nowej, także zniewolonej przez Moskwę Polski.
Współcześni polscy twórcy muzyki poważnej nieczęsto podejmują próbę zmierzenia się z historią narodową w kontekście tragicznych doświadczeń. Co skłoniło Pendereckiego do spojrzenia na najnowsze dzieje Polski i Polaków z takiej właśnie perspektywy? Zapraszamy na wywiad z maestro, który zaszczycił swoją obecnością wileńską premierę "Polskiego Requiem" i spotkał się z "Wilnoteką".
Zdjęcia: Jan Wierbiel
Montaż: Walenty Wojniłło
Oparte na klasycznych schemacie mszy żałobnej "Polskie Requiem" nawiązuje do polskiej martyrologii, głównie tej najnowszej i upamiętnia wielkich Polaków. Powstawało we fragmentach - prawie każda część ma swoją historię i dedykację. Np. "Lacrimosę" Penderecki dedykował ofiarom Grudnia 1970, "Agnus Dei" poświęcił Kardynałowi Wyszyńskiemu, pierwszą część "Dies irae" dedykował Powstaniu Warszawskiemu, a drugą część św. Maksymilianowi Marii Kolbe, "Libera me, Domine" nawiązuje do zbrodni w Katyniu.
W Wilnie "Polskie Requiem" zabrzmiało więc w całej okazałości, zarówno wokalno-muzycznej jak i symbolicznej. W dniu 72 rocznicy pierwszych masowych wywózek, jakimi Moskwa chciała zmienić oblicze tej ziemi, a które okazały się jedną z największych litewskich tragedii XX w. i w jeszcze większym stopniu dotknęły także Polaków na dawnych Kresach, wspólne polsko-litewskie wykonanie było nie tylko hołdem dla tych, co już na wieki pozostali na "nieludzkiej ziemi", ale też swoistym hymnem przetrwania Polaków i Litwinów. Echem dawnego, wielowiekowego braterstwa. Wielu Litwinom, których rodzice lub dziadkowie często właśnie z Polakami dzielili trudy łagrów i zesłania, muzyka pomogła głębiej uświadomić sobie bolesną wspólnotę losów obu narodów, nawet po odrodzeniu i rozdzieleniu ich niepodległości w minionym wieku. Dla wileńskich Polaków, którzy również licznie obecni byli na sali, było to również polskie requiem Wileńszczyzny. Masowe wywózki okazały się początkiem końca polskiego Wilna, bo większość rdzennych mieszkańców tych ziem, jeżeli nawet uniknęło zsyłki na Wschód, to musiało uciekać na Zachód, do nowej, także zniewolonej przez Moskwę Polski.
Współcześni polscy twórcy muzyki poważnej nieczęsto podejmują próbę zmierzenia się z historią narodową w kontekście tragicznych doświadczeń. Co skłoniło Pendereckiego do spojrzenia na najnowsze dzieje Polski i Polaków z takiej właśnie perspektywy? Zapraszamy na wywiad z maestro, który zaszczycił swoją obecnością wileńską premierę "Polskiego Requiem" i spotkał się z "Wilnoteką".
Zdjęcia: Jan Wierbiel
Montaż: Walenty Wojniłło