Jubileusz Kapeli Wileńskiej: nagroda, egzotyka i Beatlesi...
Walenty Wojniłło, 6 czerwca 2013, 19:04
25 czerwca minie 25 lat od chwili, gdy na pierwszej "poważnej" imprezie zadebiutowała Kapela Wileńska - zespół, który powiązał owo stare, przedwojenne i współczesne Wilno mocnymi strunami ponadczasowych przebojów. Nawiązując do folkloru miejskiego, który w Wilnie nigdy nie rozkwitł równie pięknie i bogato, jak w dużych polskich metropoliach przełomu XIX i XX w. (Lwów, Warszawa), grupka zapaleńców stworzyła swoisty fenomen muzyczny i kulturowy. Już przez ćwierć wieku cieszy on i wzrusza, bawi i skłania do refleksji. Co przygotowali na swój jubileusz? Pozostaje to jeszcze tajemnicą, a że pomysłów nie brakuje, świadczy najbliższy koncert (niedziela, 9 czerwca, 15.00, DKP), który ma połączyć Wilno i Warszawę z ...Afryką, a ściślej Senegalem!
Ryzyko, że ktoś może się okazać lepszy, istniało do chwili ogłoszenia werdyktu, ale pod nieobecność legend z Warszawy (z Czerniakowa czy z Chmielnej) jury festiwalu nie miało dylematu: wilnianie zostali uznani za najlepszą polską kapelę i przywieźli do Wilna główne trofeum - mosiężnego Wesołego Akordeonistę!
W Piotrkowie nie zagrała słynna Kapela Czerniakowska, założona ponad 40 lat temu przez Stanisława Wielanka, ale już wkrótce w wileńskim Domu Kultury Polskiej będziemy mogli oklaskiwać jednego z jej współzałożycieli i obecnego kierownika, Sylwestra Kozerę. Co prawda, przyjedzie on do Wilna bez kapeli, ale nie sam. Dla rodzimej publiczności Kapela Wileńska przygotowała nieco egzotyczną niespodziankę i zaprasza na niezwykłe, wileńsko-warszawsko-afrykańskie granie z muzykami Afroamerykanami! Mamadou Diouf i Pako Sarr muzykują ostatnio w Warszawie, ale pochodzą z Senegalu i popularyzują rodzime tradycje muzyczne. Jak zabrzmią "Stare wileńskie ulice" w rytmie senegalskim?
Muzycy Kapeli Wileńskiej zastrzegają, że wileńsko-warszawsko-senegalski występ nie jest ich koncertem jubileuszowym, choć naturalnie wpisuje się w obchody 25-lecia zespołu. Będzie to raczej zapowiedź kulminacji jubileuszu, planowanej w drugiej połowie sierpnia, jednak na szczegóły przyjdzie jeszcze zaczekać, gdyż diabeł - jak wiadomo - tkwi w finansach... Być może uda się zrealizować plany zaproszenia kilku zaprzyjaźnionych kapel, by wspólnie zagrać gdzieś na starówce, w autentycznej scenerii starego Wilna... Przypomnieć dorobek minionego ćwierćwiecza, a jednocześnie zaprosić do współpracy młodszych muzyków, by nie zabrakło kontynuatorów tej pięknej tradycji.
Po 25 latach nie ma już z nami Wujka Mańka (Mariana Wojtkiewicza), dobrego ducha i "prezydenta" kapeli, który zaszczepił w gronie młodych muzykujących chłopaków autentyczny wileński charakter sprzed lat, kresowy humor i staropolski dowcip rodem z Leona Wołłejki czy Zagłoby. Niewielu pamięta dziś pierwszy zespół, "Samych swoich", który powstał na fali polskiego odrodzenia Wileńszczyzny w latach 80. ubiegłego wieku i - kto wie - być może nie byłoby dziś Kapeli Wileńskiej, gdyby nie pewna kradzież w Nowej Wilejce..
Na zakończenie naszego spotkania przypomnijmy, jak wyglądała, grała i śpiewała Kapela Wileńska w pierwszym składzie, na początku działalności, ale już bez Artura Płokszty, który wówczas wybrał karierę społeczno-polityczną: w archiwum zespołu zachował się pierwszy "video clip" zespołu z 1992 r., z Kaziuczka w Niemenczynie...
Zdjęcia: Jan Wierbiel, Artur Kalczewski
Montaż: Artur Kalczewski
Komentarze
#1 Fajna rozmowa. Dobrze chłopcy
Fajna rozmowa. Dobrze chłopcy gadają. Lubię Kapelę i serdecznie pozdrawiam. Wybiorę się na koncert.