Co było nie tak w Mejszagole
W swojej koncepcji elit V. Pareto mówi m.in. o elicie rządzącej, wyłonionej z szeroko pojmowanych elit, o elicie władzy. Uważał on, że społeczeństwo dzieli się na pozaelitarne warstwy niższe i na warstwę wyższą. Ta druga dzieli się z kolei na rządzącą i nierządzącą elitę. Zdaniem Pareto o przynależności do elit decydują walory intelektualne danego człowieka. Michels, Mosca a także Max Weber łączą przynależność konkretnego człowieka do elity z określonymi predyspozycjami psychicznymi. Ortega y Gasset dorzuca do tego przymioty moralne danego człowieka, jako jego kwalifikacje uzasadniającą przynależność do elity. Wypada wspomnieć również o koncepcji charyzmatycznych przywódców Webera i platońskiej koncepcji „państwa doskonałego".
Wszystkie te koncepcje mówiły o pewnej "zaporze", która zapewniałaby, by do świata elit i sfery rządzenia nie przenikały, mówiąc oględnie, osoby przypadkowe, pozbawione mądrości i cnót moralnych, słowem osoby, których kwalifikacje rażąco ranią społeczne wyobrażenia na temat elit.
Czuję się rażąco zraniona następującym (odnośnie do materiałów video: http://www.wilnoteka.lt/pl/video/prezydent-komorowski-zaczal-od-mejszagoly ):
Pominę intonację. Wznoszącą i opadającą w najbardziej zaskakujących momentach, tak, że nie wiem czy to dobra czy zła wiadomość. Swój stan podczas słuchania wystąpienia nazwałabym „dezorientacją emocjonalną”.
Pominę gestykulację. Czuję jakąś sprzeczność słuchając wypowiedzi i patrząc na gesty, powiem więcej czuję, że „coś tu nie gra”. Jednostajny ruch ręką, machanie w rytm wypowiadanych słów palcem wskazującym. Próby zaakcentowania ważnych momentów wypowiedzi długim, przeciągłym ruchem ręki. Raz po raz wyliczanie „na paluszkach”.
Pominę złe akcentowanie, niedbałą wymowę. Poświęciłam sporo czasu, by odgadnąć jakie słowo/słowa padają tutaj http://www.youtube.com/watch?v=1w3xCfssRqY&feature=player_embedded#at=286 (4.44-4.45). „Piekarzem”, „wiekarzem”…? Po konsultacjach doszliśmy do wniosku, że chodzi o „w Polsce wie każdy”. Ktoś powie: złe nagłośnienie, i owszem, ale to nieodosobniony przypadek (wszędzie powtarzana wymowa: „liteskiej”).
Pominę sposób trzymania mikrofonu. Może to zdenerwowanie, może brak pomysłu na to co zrobić z „druga ręką”, by nie czuła się bezczynna. Nie mam pojęcia dlaczego momentami zagospodarowane są obie dłonie do trzymania mikrofonu.
Pominę wizualną część wystąpienia. W Majszagole widać, próby "wygłoszenia" przemówienia. I słusznie zawsze to lepiej niż przeczytane. Nieszczęście polegało na tym, że konspekt leżacy na stole był zbyt daleko, nie dało się swobodnie do niego zerkać. Uważam, że należało wybrać: albo przeczytanie/posiłkowanie się konspektem przy jakimś wyższym pulpicie, ale mówienie z głowy, albo jeśli spoglądać to usiąść cokolwiek, wybrano opcje najgorszą - przemówienie w półukłonie nad kartką.
Pominę kiepską polszczyznę i niepoprawną składnię. Zły dobór słów, złe odmiany, chybione związki frazeologiczne, mrowie różnorakich błędów... Z wystąpienia w Mejszagole: „Jest rzeczą trudno zrozumiałą dla Polaków, także dla polskich polityków, to że nie może doczekać się wykonania układ polsko-litewski, umowa, która miała być fundamentem relacji pomiędzy naszymi krajami i relacjami”. „Uważam, że warto stawiać na budowanie tkanki współpracy polsko-litewskiej także w obszarze gospodarczym, bo to ułatwi, a nie utrudni rozwiązywanie, dobre, przyzwoite rozwiązywanie problemów polskiej mniejszości na Wileńszczyźnie". „Każdy kamień, każda bruzda, tu na Wileńszczyźnie, każdy dom w Wilnie czasami do mnie krzyczy, czasami do mnie szepcze, czasami do nie mówi”.
Pominę, że ja po prostu nie rozumiem o co chodzi: "Dłużej klasztora niźli przeora. [co oznacza: dłużej istnieje jakieś dzieło niż osoby, które je tworzyły, przyp.er] co oznacza, że trzeba liczyć także na dobrodziejstwo demokracji, które przynosi różne konstelacje partyjne, różne konstelacje personalne, umiejętność politycznego działania Polaków na Wileńszczyźnie, na Litwie, powinna również oznaczać uzyskiwanie zdolności koalicyjnych, porozumiewania się z innymi, także z siłami litewskimi".
Wizytę u księdza Obrembskiego, wystąpienie przed Pałacem Prezydenckim i wypowiedzi w Ponarach pominę, choć nie powinnam.
Prezydent to nie byle kto. Od niego można i trzeba wymagać więcej.
Można zapytać: co komu przyjdzie z krytyki? Równie dobrze można zapytać: co komu przyjdzie z myślenia. Odpowiem za O.Wilde: to krytyka, tworzy z umysłu subtelny instrument.
Komentarze
#1 Poszedł dowcip w Polskę. W
Poszedł dowcip w Polskę. W spocie wyborczym kandydata na Prezydenta RP Bronisław Komorowski na pytanie skąd jest odpowiada „jestem z całej Polski”. Jako Prezydent RP uściślił w Mejszagole - „a konkretnie jestem stąd ,z Litwy, tu każdy kamień….).Czyli z całej Polski ,a konkretnie… z Litwy. I co teraz będzie ? :-)
#2 Oczywiście Panie Zbigniewie,
Oczywiście Panie Zbigniewie, że to była wina tłumacza. Racja. Pewnie, że wolę jak Prezydent RP zachowuje się naturalnie niż żeby był ,,sztywniakiem" ale musi pracować nad swoim wizerunkiem medialnym. Powiniem mieć jakiegoś ,,speca" od wizerunku. Jednym mnie Pan zaskoczył: nie wiedziałem, że Pani Prezydent Litwy jest tzw. ,,singielką" o tym w Polsce nie każdy wie. Swojego czasu polskie media chciały ,,ożenić" Jarka z posłanką Szczypińską ;) Kręcił się koło Niej, dawał kwiaty w Sejmie ale nici z tego związku :)
#3 Ależ Panie Pawle, gafę
Ależ Panie Pawle, gafę popełnił tłumacz. Bo Komorkowski mówił o małżeństwie a nie żonie. To różnica - przy zna Pan. Komorowski powiedział:
"Bo z Polską i USA to jest, panie prezydencie (do Obamy), jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna." Dlaczego pomyłkę tłumacza przerzuca się na Komorowskiego.
To, że Komorowski potrafi, żartować, jest naturalny oznacza, że dobrze, swobodnie i pewnie czuje sie. To jest wyłącznie plus, nie?
Nie pisałem, że problemy Polaków na kresach nie są ważne dla Polski. Miałem na myśli, że to są zwykłe sprawy i są gdzieś tam daleko w hierarhii ważności wśród innych spraw zagranicznych. Natomiast te sprawy są życiowo ważne dla tutejszych Polaków, którzy chcą aby były tak samo ważne dla Polski. Co jednak moim zdaniem się nigdy nie stanie z przyczyn zupełnie naturalnych.
#4 A czy ktoś wie co było w
A czy ktoś wie co było w czasie wizyty Prezydenta Komorowskiego w USA ? Prezydent RP powiedział do Obamy mniej więcej: ,,Bo z sojusznikiem to jest jak z żoną, trzeba sprawdzać czy nas nie zdradza", a tłumacz amerykański przetłumaczył Obamie: ,,Bo z sojusznikiem to jest jak z twoją żoną, muszisz sprawdzać czy ciebie nie zdradza". No i zapadła głucha cisza. Zawalił tłumacz. Obama pomyślał, że żona go zdradza :) Nie zgodzę się z Panem Zbigniewem: sprawy Polaków na Litwie, Białorusi, Ukrainie są dla Polski ważne. Polska po prostu uznała, że skoro Litwa jest w UE to sama potrafi rozwiązać problemy z mniejszościami narodowymi, tylko, że ta polityka się nie sprawdziła. Dajemy Litwie czas a to nie przynosi żadnych efektów.
#5 Komorowski to nie Kaczyński
Pani Ewelino,
super, że Pani napisała ten wpis. U nas tu lokalnie nie wolno krytykować Polaków na Litwie, ani też instytucje polskie na Litwie. Taka tajemnica poliszynela. Po części nie wolno też krytykować Polskę i tam rządzących, gdyż TA co może to robi, aby nam było lepiej. Przecież i tak jesteśmy zdani na łaskę Polski i niełaskę Litwy. Natomiast co innego Polakowi z Polski. Im wypada i Polskę skrytykować i Polaków na Litwie skrytykować.
Komorowski jaki jest każdy widzi, ale inaczej go każdy obiera. Polacy na Litwie, widzą go jako najbardziej "swego". Litwini też go widzą jak swojego, bo stąd pochodzi. ALE paradoks. Rząd litewski widzi go jako swego, bo stąd pochodzi ale tu nie mieszka, a Polaków na Litwie nie uważają za swoich, chodź tu mieszkają. jednak by ich uważali za swoich gdyby stąd wyjechali. (analogia z pani wpisem "nie nasza".)
Wróćmy jednak do Komorowskiego, w Polsce jest bardzo krytykowany za wpadki (choćby ostatnie spotkanie z Sarkozy i Merkel). Dla mnie te jego "wpadki" oznaczają jego naturalność i normalność, ludzkość. W polityce (jak i w gronie elit) często obowiązuje teatr, protokół, przedstawienie, puste gesty. Komorowski jest krótko prezydentem i jeszcze się tego nienauczył i dobrze. Bo z mojego punktu widzenia im mniej teatru a więcej naturalności i szczerości tym lepiej. Myśle, że Komorowski należy do elity, wystaczy przejrzeć jego historię.
Mój znajomy opowiedział nie dawno taki kawał, że gdy Polacy wybierali prezydenta to jeśli by wybrali Kaczyńskiego, wtedy móglby być rewanż za w odpowiedzi na ślub Jagiełły z Jadwigą. Dalia i Jarek mogliby stworzyć zalążek Unii Polsko-Litewskiej w UE (jak wiadomo są singlami). A tak nic z tego :))))
Wybierając Jarka, mogłyby się dziać okropne rzeczy w Polsce, ale na Litwie Polacy wiedzieliby, że tam w Polsce napewno maja obrońcę z prawdziwego zdarzenia. Jak by nie oceniać Jarka to pryncypialny to on jest bardziej w sprawach interesu Polskiego i Polaków napewno dużo bardziej od Bronka. Zupelnie nie jestem fanem Jarka, ale pewne cechy Bronek móglby podpatrzyć u niego.
Pozatym Polacy na Litwie mają tendencję, aby widzieć swój problem na Litwie jako najważniejszy problem dla Polski który Polska ma do rozwiązania. Ale przecież tak absolutnie nie jest i to jest rzecz równie naturalna jak słońce na niebie. Stąd pewne uczucie niedosytu u Polaków na Litwie. Wpadki Komorowskiego na Litwie nie mają znaczenia dla Polakow na Litwie. Raczej brak mów ognistych, wyniosłych, patriotycznych biorących w obronę te nękaną polską mniejszość.
#6 Osobiście wolałbym aby
Osobiście wolałbym aby prezydent Polski nie przyjeżdżał na Litwę w dniu niepodległości. Bo tylko Litwini mogą rozumieć niepodległość Polski. Oto przewrotna sytuacja świętujemy niepodległość Litwy, jest prezydent Polski, od której włąśnie Litwa wtedy pragnęła się uwolnić. To głupie, żaden inny bratni prezydent choćby nawet ten Łotewski, najbardziej chyba "bratni" nie uczestniczył, a Polski okupant uczestniczył. Po co ta obłuda? Po co była wizyta Grybauskaite w Polsce na święto niepodległości Polskiej. Sam naród świętuje swoją niepodległość. Kraj który świętuje niepodległość nie powinien zapraszać prezydenta Państwa, od którego wpływów chciał się uwolnić. To na świętowanie niepodległości z powodu wyjścia z ZSRR, może zaprośmy Putina z Medwiediewem.
Komorowski musiał pojechać do Ponar, pójść do polskiej szkoły, spotkać się z mniejszością polską. przypominał więc rządowi co jest złe, akurat w dzień niepodległości Litwy. Stąd pewnie łagodny ton Komorowskiego, choć przecież wg Polaków na Litwie powienien był krzyczeć. Choć on poprostu jest łagodny.
#7 Błędy i wpadki mówców -
Błędy i wpadki mówców - polityków zdarzają się na całym świecie. A co powiedział niedawno prezydent Francji Nicolas Sarkozy będąc w Alzacji ? Zamiast powiedzieć, że jest w Alzac powiedział, że jest w Allemagne (w Niemczech !) to dopiero była wpadka, był na terenie swojego kraju i tak się pomylił. W tym tygodniu ambasador Indii przy ONZ czytał kartkę z przemówieniem ambasadora Portugalii. Prezydent Komorowski nie powinien mówić z ,,głowy" tylko powinien mieć napisane przemówienie na kartce. Wtedy unika się gubienia wątku i braku słów. W Polsce politycy lubią się popisywać tylko nie zawsze im to wychodzi. Błądzić jest rzeczą ludzką. Pani Ewelino: ,,inteligentna grupa wybranych przez społeczeństwo ludzi" - bolączka polskiej demokracji,30 milionów Polaków ma czynne prawo wyborcze a głosuje 17 milionów, kolejne 13 milionów wcale nie chodzi na wybory i potrafi tylko narzekać. To jest ,,koszmar senny", który nie daje mi zasnąć. Te 13 milionów Polaków rozumie demokrację jako prawo wyboru chodzenia lub nie chodzenia do lokali wyborczych. Nikt nie wie jakby wyglądała polska scena polityczna gdyby w wyborach uczestniczyło minimum 70 % uprawnionych.
#8 Lepper i spółka - to jest
Lepper i spółka - to jest elita!
Z tego co widziałem w TV, w Polsce nie na dobrych mówców, praktycznie wszystkim zdarzają się wpadki przejęzyczenia i błędy.
#9 Prezydent w Mejszagole nie
Prezydent w Mejszagole nie miał warunków do przemowy i tyle. Posadzili go 'przy stole biesiadnym' i dali mikrofon do ręki. Nie miał nawet nalanej wody tylko ratował się.. herbatką. W takich warunkach nie da się pracować. Nie wspomnę o rozpraszających dzwoniących telefonach i rozgadanej widowni, którą było słychać na materiale filmowym.