Żyć i tworzyć na chwałę Bogu i rodzimej wsi


Władysława Szyłobryt (druga od prawej), fot. tygodnik.lt
"Tygodnik Wileńszczyzny", 13-19 kwietnia 2017, nr 865
Historię każdej miejscowości tworzą ludzie. Swoją energią, zapałem i miłością do małej Ojczyzny niosą chwałę rodzimej wsi, miasteczku bądź miastu. Żywą legendą i historią Turgiel od lat jest Władysława Szyłobryt, znana nie tylko na całej Wileńszczyźnie, ale i poza jej granicami założycielka i wieloletnia prezes zespołu folklorystycznego "Turgielanka", aktywna działaczka społeczna i zasłużony pedagog.
W dniu jubileuszu 80-lecia jej oczy nadal promieniują ciepłem i pogodą ducha, które w żaden sposób nie wiążą się z jej poczciwym wiekiem, życiem niepozbawionym codziennych trosk.

- Pan Bóg daje człowiekowi i pogodę ducha, i siłę do pracy, życia i twórczości. Pan Bóg przysyła mi dobrych oddanych przyjaciół, którzy i dają energię do życia. Trzeba kochać ludzi, nie żałować siebie, własnych sił i zdrowia. Takie jest moje zdanie - mówiła w dniu swego jubileuszu pani Władzia.

Turgielanka z urodzenia całe swoje życie związała z ukochaną wsią. Wychowana w wielodzietnej rodzinie razem z dwiema siostrami i bratem, pani Władysława po ukończeniu turgielskiej szkoły wstąpiła do Trockiej Szkoły Pedagogicznej. Rodzice - Maria i Aleksander poparli wybór córki. Po zdobyciu "czerwonego" dyplomu nauczycielki klas początkowych młoda pani pedagog rozpoczęła pracę w Nowostrojeńskiej Szkole Podstawowej. Uczyła tam dzieci przez cztery lata. Następnie powróciła do rodzimych Turgiel, gdzie podjęła pracę w miejscowej szkole.

Właśnie w Turgielach razem z śp. Władysławem Korkuciem założyła polski zespół szkolny, z którym uczestniczyła w świętach muzycznych zarówno rejonu solecznickiego, jak również ogólnopaństwowych. Zapału i energii u pani Władysławy było tak dużo, że sprawnie łączyła pracę podstawową z działalnością społeczną. - Przez 20 lat byłam kierownikiem tzw. Dziecięcego Pokoju Milicji Rejonu Solecznickiego, 15 lat wykładałam w ówczesnym Wileńskim Instytucie Pedagogicznym. Byłam także kierownikiem zjednoczenia metodycznego nauczycieli muzyki rejonu solecznickiego. Zawsze odczuwałam głód wiedzy, chyba dlatego w ciągu życia uzbierałam dyplomy jeszcze kilku uczelni: Instytutu Pedagogicznego w Szawlach oraz Uniwersytetu Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie. Ciągle dokształcałam się i dzieliłam swoją wiedzą z innymi kolegami i uczniami – wspomina Władysława Szyłobryt.

Uznaniem pracy twórczej i społecznej pani Władzi są jej tytuły - Zasłużony Nauczyciel Litwy (1976 rok), nagroda Ministerstwa Kultury Litwy "Za wieloletnią pracę na rzecz rozwoju kultury etnicznej" (2016 rok) oraz honorowa nagroda "Człowiek twórczy" (Otwock, 2016 rok).

Bardzo wiele w nauce życia pani Władzia zawdzięcza księżom Lucjanowi Chaleckiemu, Leonowi Żebrowskiemu oraz Józefowi Obrembskiemu, których miała okazję poznać jeszcze w dzieciństwie. Jako mała dziewczynka często gościła na plebanii w Turgielach, gdzie czytała wiersze i śpiewała dla księży piosenki. Od najmłodszych lat ciągnęło ją do występów przed publicznością.

- Nie wiem dlaczego, ale księża często prosili mnie o to, by zarecytować jakiś wierszyk, bądź zaśpiewać jakąś piosenkę. W mojej pamięci pozostały bardzo ciepłe wspomnienia o naszych kapłanach. Ks. prałat Józef Obrembski był dla mnie nie tylko księdzem. On był przyjacielem dzieci, młodzieży, osób starszych. Umiał każdego wysłuchać, pomóc w biedzie, zajrzeć do serduszka każdego parafianina, umiał znaleźć w dziecku człowieka przyszłości i opiekował się nim. Dla mnie ks. prałat na zawsze pozostał wzorem pasterza, księdza, osobowości, człowieka o wielkim poświęceniu się i miłości do ludzi - mówi pani Władysława.

Dziełem życia niestrudzonej działaczki społecznej stało się założenie przed 25 laty zespołu "Turgielanka". Wówczas z inicjatywy ówczesnego proboszcza parafii turgielskiej ks. Józefa Aszkiełowicza na terenie parafii organizowano konkursy piosenek ludowych. Idea duszpasterza zainicjowała powstanie zespołu, który początkowo składał się jedynie z chóru.

- W ciągu dwudziestu pięciu lat działalności „Turgielanka” koncertowała na Litwie, w Polsce, Niemczech i na Białorusi. Byliśmy niejednokrotnie wyróżniani na różnorodnych festiwalach międzynarodowych, w tym Festiwalu Kultury Kresowej w Mrągowie. Przez nasz zespół przewinęło się ponad 170 artystów; sporo spośród ich grona widuję dzisiaj na sali podczas koncertów. Staramy się dbać o naszą polską kulturę poprzez taniec, śpiew. Przekazujemy tę tradycję z pokolenia na pokolenie - opowiada zasłużona mieszkanka Turgiel.

Od pierwszych lat działalności zespołowi "Turgielanka" udało się zaskarbić miłość publiczności oraz znaleźć własny, niepowtarzalny styl. Cechą szczególną turgielskiego zespołu, którą zespolacy pieszczotliwie chronią i rozwijają, jest zachowanie autentycznego folkloru podwileńskich wsi. Jest on na wskroś przesiąknięty wpływami kultur polskich, litewskich i białoruskich. Właśnie dlatego repertuar "Turgielanki" składa się przede wszystkim z polskich, litewskich i białoruskich piosenek ludowych, dopełnionych polskimi piosenkami patriotycznymi. - Kiedy zakładałyśmy zespół, to umówiłyśmy się, że każda z solistek przyniesie ze sobą do zespołu jedną piosenkę, którą śpiewano w jej rodzinie. Mamy bogaty repertuar różnych piosenek ludowych i na pewno nie każdą z nich słyszała publiczność. Jeszcze zadziwimy nimi naszą publiczność - z uśmiechem na twarzy powiada pani Władysława.

W ciągu dwóch dziesięcioleci liczba członków zespołu wzrosła z kilkunastu do 56 uczestników. Obecnie wśród zespolaków większość stanowi młodzież szkolna, co świadczy o tym, że "Turgielanka" zamierza się stale rozwijać i przekazywać tradycje Ziemi Wileńskiej młodemu pokoleniu. Z powodzeniem miłość do ojczystej kultury pani Władysława przekazuje również własnym dzieciom i wnukom, którzy razem z nią występują w zespole.

- Jesteśmy muzyczną rodziną. Mój śp. mąż grał na mandolinie, syn gra na gitarze, córka na akordeonie - z dumą stwierdza założycielka i kierowniczka "Turgielanki".

W Niedzielę Palmową pani Władysława zazwyczaj samodzielnie robi palemki z gałązki wierzby i jodłowca, a w przededniu Wielkanocy piecze bułki i ciasta. Poświęconą wierzbę później zapala i odmawiając pacierze obnosi wszystkie pokoje własnego domu, by omijały go burze i nieszczęścia. Natomiast w same Święta Wielkanocne razem z koleżankami z "Turgielanki" wybierze się z powinszowaniami do sąsiadów. Znowu pod własnymi oknami turgielanie usłyszą słowa wielkanocnej łałymki: "Dobry wieczór gospodarzom, łałym łałym daj łałym. Winszujemy z wielkim świętem, łałym, łałym daj łałym...".

- Trzeba nie tylko zachować nasze tradycje, ale i przekazać je młodzieży. Na początku odwiedzaliśmy w Wielkanoc tylko domy naszych zespolaków. Teraz chodzimy po całych Turgielach. Stało się to już tradycją i na nasz śpiew czekają w każdym domu, więc jajek do "kaczania" zawsze mamy mnóstwo - z uśmiechem podkreśla pani Władzia.