Zmiany w kwestii repatriacji?


Fot: http://www.repatriacja.org.pl
Sejm rozpoczął prace nad nową ustawą repatriacyjną. Państwo miałoby przejąć od gmin obowiązek zapewnienia przyjezdnym opieki lokalowej i materialnej w ciągu pierwszych lat. Obecne tempo powrotów to kilka rodzin rocznie. Powód? Brakuje samorządów, które chciałyby zapewnić repatriantom pracę i dach nad głową. Według nowych przepisów prawo do repatriacji miałyby też wszystkie osoby, które ucierpiały na skutek wywózek w głąb byłego ZSRR, oraz ich rodziny, a nie tylko mieszkańcy Kazachstanu i azjatyckiej części Rosji.
Około 2600 osobom, zarejestrowanym w tzw. bazie „Rodak”, obiecano powrót do kraju, jednak nie mogą się one osiedlić w Polsce, bo żadna gmina nie chce ich przyjąć. Osoby te spełniły wszystkie formalności i otrzymały obietnicę wizy wjazdowej. Prawo jednak nakazuje im czekać, aż znajdzie się gmina gotowa ich przyjąć. W przeciwnym razie muszą podejmować ryzyko i urządzać się w kraju na własną rękę. „Obecna formuła wyczerpała się i nie można już liczyć na gminy” - podkreśla dr Robert Wyszyński ze Związku Repatriantów RP.

W ubiegłym roku przyjechało zaledwie 8 osób. „Nie ma więc innego wyjścia i administracja rządowa musi przejąć rolę gospodarza” - zaznacza dr Wyszyński. Zapisy nowej ustawy przewidują, że to MSWiA zapewniałoby przez 2 lata lokal repatriantom, a przez 3 lata wypłacałoby im świadczenie adaptacyjne w wysokości 1175 zł miesięcznie.

Projekt jest inicjatywą obywatelską. Powstał w wyniku współpracy Związku Repatriantów RP oraz Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Były marszałek Sejmu i prezes stowarzyszenia Maciej Płażyński miał go złożyć w sejmie 12 kwietnia bieżącego roku, jednak 10 kwietnia zginął w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. Jego syn, Jakub Płażyński, założył w maju Komitet Obywatelski „Powrót do Ojczyzny”. Staraniem tej oraz wielu innych instytucji, m.in. Związku Repatriantów RP, zebrano ponad 215 tysięcy podpisów poparcia.


Posłowie nie odrzucili projektu, jednak skierowali go do dalszych prac w komisjach. Przy okazji wskazali wiele codziennych problemów repatriantów, którzy już mieszkają w Polsce. Chodzi m.in. o utratę emerytur w wysokości wypracowanej przed przyjazdem czy uznawalność uzyskanych za granicą dyplomów. Jest to żywotnie istotne w perspektywie wyczerpania się po kilku latach państwowego wsparcia lokalowego i finansowego. Przywoływano też sytuację demograficzną w Polsce i wskazywano potrzebę „nowych obywateli z tą samą historią, kulturą, językiem”.

Obecnie repatriacja obejmuje wyłącznie osoby polskiego pochodzenia mieszkające w Kazachstanie lub w azjatyckiej części Rosji. „Część z nich przeniosła się do Obwodu Kaliningradzkiego, by być bliżej Polski, lecz tym samym nie podlega zapisom obecnej ustawy o repatriacji” - podkreśla dr Robert Wyszyński ze Związku Repatriantów RP. „Najważniejsze jednak, by to rząd przejął odpowiedzialność za repatriację, bo system oparty na funduszach samorządowych nie sprawdził się” - dodaje dr Wyszyński.

Podczas debaty sejmowej Jakub Płażyński przekonywał, że repatriacją zainteresowanych jest od kilku do kilkunastu tysięcy osób, a projekt ma przyspieszyć proces ich powrotu do kraju. Jak mówił, w latach 2001-2009 gminy skierowały jedynie 170 zaproszeń do repatriantów. ”Chcemy znieść przyczyny, dla których repatriacja nie następuje i nie postępuje” - powiedział J. Płażyński.

Dotychczas do Polski wróciło około 4-5 tysięcy repatriantów. Tempo powrotów jest jednak niewystarczające, odkąd działanie obecnej ustawy o repatriacji z 2001 roku ograniczono jedynie do rodaków z Kazachstanu i azjatyckiej części Rosji.

Na podstawie: TAI, inf.wł.