Zakotwiczeni w mieście nad Niemnem
Czesława Paczkowska, 18 października 2011, 13:19
Zespół "Kotwica", fot. wilnoteka.lt
Jeden z najstarszych polskich zespołów na Litwie obchodzi w tym roku jubileusz 50-lecia. Jeśli uwzględnić fakt, że Zespół "Kotwica" powstał i działa w Kownie - ostoi litewskiego ducha - te pięćdziesiąt lat można śmiało liczyć podwójnie. Zespół, jego historię, ludzi, którzy go tworzyli, i tych, którzy są w nim dziś, w specjalnej korespondencji dla naszego portalu opisuje Czesława Paczkowska, wieloletnia dziennikarka "Tygodnika Wileńszczyzny".
W zamieszkanym w dziewięćdziesięciu procentach przez Litwinów Kownie tego wrecz bohaterskiego czynu podjęła się garstka miejscowej przedwojennej inteligencji, wychowanej w murach Gimnazjum im. A. Mickiewicza. Należy podkreślić, że kres życiu polonijnemu Kowna nastąpił w 1940 r., po likwidacji wszystkich polskich organizacji, stowarzyszeń i placówek kulturalno-oświatowych. A jednak w 1959 r., troszcząc się o zachowanie tożsamości narodowej swych dzieci, aktywne rodzicielskie grono wymogło na ówczesnych władzach litewskich otwarcie kursów języka polskiego. Znana przedwojenna działaczka Towarzystwa „Pochodnia” Helena Urniaż poszła dalej - wykorzystała powstanie kursów do dalszego działania. Chociaż kursy językowe skupiały dzieci i młodzież, z czasem stały się też miejscem spotkań ich rodziców, krewnych i znajomych, łącząc rozproszoną kowieńską społeczność polską.
Mały dziecięcy zespolik, który powstał w 1961 r. przy domu kultury zakładu „Inkaras”, po pierwszym dziesięcioleciu istnienia zwiększył się do siedemdziesięciu sześciu osób, udzielających się twórczo w czterech grupach: dziecięcej, dramatycznej, estradowej i chórze. Problemów zespołowi nie brakowało nigdy: ze znalezieniem lokalu na próby, uzyskaniem pozwoleń na występy i wyjazdy, szyciem strojów; kierowniczka sama zdobywała nuty i teksty, uczyła pieśni i tańców ludowych, tym samym podtrzymując tradycje i szerząc wiedzę o kulturze polskiej.
„Prowadzimy rozpaczliwą walkę z wynaradawianiem się naszej młodzieży. Jak długo starczy sił płynąć przeciwko prądowi - nie wiem” - pisała Helena Urniaż do przyjaciół. A jednak bez popracia i reklamy „Kotwica” szybko zdobyła rozgłos i renomę, w ciągu dziesięciu lat dając ponad osiemdziesiąt koncertów. Kiedy zaś po dziesięciu latach kierownictwo szkoły wypowiedziało lokum i kursy językowe zamknięto, zespół już rozwinął na dobrę swoją działalność.
Po śmierci kierowniczki w 1971 r., jej wychowankowie przyrzekli kontynuować rozpoczęte dzieło, nie spodziewając się, że przetrwa ono następne czterdzieści lat. W mieście, gdzie mowa polska nie zawsze była mile widziana, gdzie niełatwo było przyznawać się do bycia Polakiem, nawet do zapisania w polskim brzmieniu swego nazwiska, a tym bardziej - tworzyć w ojczystym języku. A jednak zespół był już wystarczająco mocny, by działać dalej. Wspólnym wysiłkiem zachowano ukształtowaną przez Helenę Urniaż atmosferę, starając się pomnażać trudny dorobek pierwszych lat.
W 1975 r. „Kotwica” po raz pierwszy udała się z koncertami do Macierzy. Dla wielu członków zespołu było to oczekiwane przez ponad ćwierćwiecze spotkanie z Ojczyzną.
W ciągu następnych dwudziestu pięciu lat kierowanie zespołem przechodziło z rąk do rąk. Oprócz koncertów wystawiano także muzyczno-taneczne kompozycje tematyczne: „Noc świętojańska”, „Dożynki”, „Wesele”, „Zjazd rodzinny” i „Powrót z dróg cierniowych”. Koncertowano nie tylko w samym Kownie, ale też w Druskiennikach, Wędziagole -wszędzie, gdzie udawało się zdobyć lokal na występy. W 1992 r. „Kotwica” wystąpiła na scenie w Nałęczowie, zaś w 1995 r. zaprezentowała fragment swego dorobku przed publicznością w Mrągowie.
Od 1991 r. trwa też serdeczna przyjaźń z Zachodniopomorskim Oddziałem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” i Szkołą Podstawową nr 51 w Szczecinie. Coroczne wyjazdy, podczas których zespół dał czterdzieści osiem koncertów u przyjaciół z Pomorza, to nie tylko występy. To także dofinansowanie przez nich zakupu nowych strojów, ale przede wszystkim - dwutygodniowe warsztaty dla tancerzy, ferie na koloniach dla dzieci, zwiedzanie i odpoczynek nad morzem - żywy i serdeczny kontakt z rodakami, dodający sił na dalsze lata pracy.
Od 1996 r., kiedy z powodu braku kierownika zespołowi groziła likwidacja, pieczę nad nim objęła Alina Pacowska. Zespolanka od lat dziecięcych, tańcząca w pierwszej parze, doktor nauk chemicznych, zgodziła się tymczasowo podjąć się tego niewdzięcznego trudu, jak się okazało, do dnia dzisiejszego.
Przez tych piętnaście lat „Kotwica” dała ponad sto siedemdziesiąt występów: w Kownie i okolicach - z okazji Dni Miasta, różnego rodzaju konferencji, otwarcia wystaw oraz świąt narodowych 3 Maja i 11 Listopada, wieczorów kolęd, a także w Kiejdanach, dwunastokrotnie na Festynach Kultury Polskiej ZPL, festiwalach „Pieśń znad Wilii” i „Kwiaty Polskie”, podczas ponad 20 wyjazdów do Polski - Pomiechówka, Zakroczymia, Wiśniewa, Mielna, Elbląga, Rzeszowa, Głogowa, nie licząc Szczecina. Imponująca jest geografia wyjazdów po Litwie: bliższych - do Datnowa, Szetejń, Łop, Wędziagoły, Szat, Żejm; dalszych - do Druskiennik, Dubicz, Wisagini, Kiejdan, Wilna. Podczas festiwali międzynarodowych kowieńczycy zaistnieli na scenie polonijnej w Rzeszowie, Elblągu i Głogowie. Mimo wielu ostrych zakrętów na swym twórczym szlaku „Kotwica” pomyślnie osiągnęła wiek „złotego jubileuszu”.
Obchody pięćdziesięciolecia, 29 maja w Kowieńskim Centrum Wielokulturowym, stały się okazją do spotkania kilku pokoleń zespołu, przypomnienia wielu wydarzeń i imion tych, którzy byli u źródeł. Ich nieoceniony wieloletni dorobek uczczono zapaleniem symbolicznego światełka pamięci i obszerną wystawą fotograficzną. Kwiatami i oklaskami witano weteranów. Podczas jubileuszowego koncertu kierownik wydziału konsularnego Ambasady RP na Litwie Stanisław Kargul w imieniu najwyższych władz Rzeczypospolitej Polskiej uhonorował wielu członków „Kotwicy” wysokimi wyróżnieniami: Złotym Krzyżem Zasługi, Odznaką „Zasłużony dla Kultury Polskiej” i dyplomami z podziękowaniem Ambasady RP. Nie zabrakło ciepłych słów uznania władz miasta ani wiernych przyjaciół zespołu. Listy gratulacyjne nadeszły od ministra kultury LR Arunasa Gelunasa i mera Kowna Rimantasa Mikaitisa. Piękne życzenia zabrzmiały w imieniu zespołu „Wilia”, tanecznej grupy zespołu „Jutrzenka”, Domu Kultury Polskiej w Wilnie, wielu miłośników i wielbicieli kunsztu wykonawczego „Kotwicy”, dzięki której mogą się spotykać w tym mieście z kulturą polską. Około tysiąca kilometrów pokonała delegacja ze Szczecina, by przekazać zaproszenie do kolejnych odwiedzin i tym samym jeszcze raz świętować jubileusz zespołu u siebie, na Pomorzu.
„My wciąż jeszcze żyjemy nad Niemnem, Fale Wilii kołyszą nasz ból” - słowa piosenki, śpiewanej przez Lubę Nazarenko, niejako nawiązują do losu tego niezwykłego zespołu, z uporem trwającego na posterunku polskości, jako wspaniały wzór dla wszystkich Polaków na Litwie.
PS. W roku jubileuszu „Kotwica” ponownie przypomniała o sobie na scenie festiwalowej w Mrągowie, a to dzięki organizatorom imprezy, którzy niewątpliwe docenili zasługi zespołu. W odróżnieniu od kierownictwa ZPL-u, które nie tylko nie znalazło złamanego grosza na jubileusz, ale demonstracyjnie go zignorowało. Ale na ten temat nie wspominam ani słowem wyłącznie na prośbę kierowniczki „Kotwicy”, która jako człowiek wysokiej kultury wolała nie zniżać się do poziomu ww. organu.