Zachować pamięć o bohaterach


Apel Pamięci w Krawczunach, fot. wilnoteka.lt/Eryk Iwaszko
„Głównym celem tych uroczystości jest zachowanie pamięci o bohaterach tamtych dni, jak też przekazanie tej pamięci mieszkańcom Wileńszczyzny, w szczególności młodzieży oraz przyszłym pokoleniom” – podczas uroczystości w Krawczunach mówił europoseł, prezes Wileńskiego Rejonowego Oddziału ZPL Waldemar Tomaszewski. Zorganizowany przez ZPL apel pamięci zakończył tygodniowe obchody 75. rocznicy operacji wyzwolenia Wilna „Ostra Brama”.


Podczas mszy św. i apelu pamięci w Krawczunach, przy pomniku i krzyżu upamiętniającym miejsce ostatniej i jednocześnie jednej z największych bitew wileńskiej Armii Krajowej z opuszczającymi miasto regularnymi wojskami niemieckimi.

Bitwa pod Krawczunami, w której śmierć poniosło 79 polskich żołnierzy, kilkunastu zaginęło i kilkudziesięciu zostało rannych, nie miała w zasadzie większego znaczenia strategicznego i o niczym nie decydowała. W Wilnie gospodarzyła już Armia Czerwona, prawobrzeżną część miasta kontrolowali powstańcy AK, więc resztki niemieckich komandosów gen. Reinera Stahela, którzy 10 lipca wylądowali na Porubanku, by wzmocnić obronę Wilna, wycofywały się na zachód. Drogę zastąpili im partyzanci 2 Zgrupowania AK mjr. Mieczysława Potockiego „Węgielnego”, którzy po wyzwoleniu Mejszagoły maszerowali na południe. Największe straty poniosła 1 Wileńska Brygada AK – w walce z doborową jednostą niemiecką zginął też jej dowódca, kpt. Czesław Grombczewski, pseudonim „Jurand”.

Na uroczystości w Krawczunach obecna była wnuczka brata kapitana Czesława Grombczewskiego. Monika Rzeczkowska została wychowana w kulcie legendarnego dowódcy AK. „Odkąd pamiętam, w moim dzieciństwie zawsze był kult Czesława, aczkowiek w Polsce były to tudne czasy i rozmowa o Armii Krajowej, o utraconych ziemiach to były tematy, które mogły przysporzyć kłopotów. Oczywiście, nikt mi nie mówił, jakim był dowódcą, lecz jakim był człowiekiem. W rodzinnym wymiarze najważniejsze były opowieści dziadków, że już jako dziecko był świadomy, że Ojczyzna to jest wartość. To najbardziej zapadło w mojej pamięci” – opowiedziała Wilnotece. 


Kpt. Czesław Grombczewski pochodził ze starej szlacheckiej rodziny Grąbczewskich herbu Nałęcz. Rodzinny majątek został skonfiskowany po powstaniu styczniowym, a rodzina została objęta zakazem posiadania ziemi przez okres 50 lat. Czesław urodził się w 1911 roku w Górze nad Narwią pod Nowym Dworem Mazowieckim. Po ukończeniu szkoły podchorążych zdecydował się na służbę w 3. Pułku Artylerii Ciężkiej im. Stefana Batorego w Wilnie. Walczył w kampanii wrześniowej, następnie włączył się do działalności konspiracyjnej. 

Monika Rzeczkowska powiedziała, że czuje powinność przekazania pamięci potomnych bohaterstwa kpt. Czesława Grombczewskiego, dlatego zamierza założyć fundację jego imienia.

Po raz kolejny w krawczuńskich obchodach uczestniczyli motocykliści z Nasielska, miasta, z którym Grombczewski, „Jurand” był związany rodzinnie. „Przez odwiedzanie tego miejsca chcemy przybliżyć, odświeżyć pamięć o nim u nas. Walczymy o nazwę ulicy lub ronda jego imienia w naszym mieście. Ale też zakochaliśmy się w tym miejscu, w ludziach, więc myślę, że nadal będziemy tu przyjeżdżać” – powiedział Wilnotece uczestnik Nasielskiego Rajdu Motocyklowego Artur Nojbert. Po uroczystości w Krawczunach motocykliści udali się w dalszą drogę, do Katynia, by uczcić jeszcze jednego związanego z Nasielskiem oficera – kpt. Stefana Żbikowskiego

Dziękując uczestnikom obchodów za obecność i pamięć, Waldemar Tomaszewski powiedział, że trzeba zabiegać o to, by wydarzenia, które przetoczyły się przez Wileńszczyznę w XX wieku trafiły do podręczników historii w Polsce, bo bez tego trudno będzie zachować pamięć o bohaterach tamtych dni. „Oczywiście, będziemy nadal organizowali takie imprezy, ale nie dotrzemy do każdego Polaka, a Ziemia Wileńska jest ważna dla historii i kultury polskiej” – zaznaczył.



Zdjęcia: Gediminas Mažeika
Montaż: Edwin Wasiukiewicz
Współpraca: Walenty Wojniłło