Wymarzony instrument Bacha
Teresa Worobiej, 26 stycznia 2017, 12:27
Organista Romuald Sieniuć, fot. Teresa Worobiej
"Tygodnik Wileńszczyzny", 19 - 25 stycznia 2017 nr 853
- Uroczystość z okazji zakończenia renowacji organów zorganizujemy 19 marca, na św. Józefa, w wigilię rocznicy pierwszego, premierowego koncertu z okazji poświęcenia tego instrumentu, dokonanego 20 marca 1776 r. - mówi ks. Tadeusz Jasiński, proboszcz parafii pw. Ducha Świętego w Wilnie. Duszpasterz cieszy się, że podczas nabożeństw w świątyni znów będzie brzmieć unikalny dźwięk zabytkowych, XVIII-wiecznych organów. Co prawda, trudno przewidzieć, w którym dokładnie roku to nastąpi... Jedno jest pewne - już w 2017 roku zostanie wznowiona renowacja historycznego instrumentu, nad którą pieczę przejęły resorty kultury Litwy i Polski.
Zainteresowanie się sprawą ministerstw obu krajów przyśpieszyło sfinalizowanie współpracy ze spółką "Wileńska Pracownia Organów" (UAB "Vilniaus vargonų dirbtuvė", dyrektor Rimantas Gučas). W grudniu ub. r. parafia pw. Ducha Świętego w Wilnie przejęła od ww. spółki organy, podejmując się odtąd całkowitej odpowiedzialności organizowania i nadzorowania przebiegu renowacji instrumentu. Wspólnota parafialna z nadzieją i ulgą przyjęła wiadomość o rezygnacji pracy firmy, wierząc, że teraz sprawy ruszą szybciej.
Zamilkły w 2000 roku
Romuald Sieniuć, organista parafii, przypomina, że w roku 2000 po raz ostatni zagrał na zabytkowym instrumencie, a pieczę nad nim przejęła "Wileńska Pracownia Organów" i... Szwedzi.
- Na Boże Narodzenie 2000 roku chór już śpiewał na dole, a instrument milczał - wspomina organista. Dodaje przy tym, że renowacją organów zajęły się firmy dwóch krajów - Litwa i Szwecji („GOArt”). Pierwszym etapem była inwentaryzacja i sporządzenie dokumentacji, czyli szczegółowy opis instrumentu, czego się podjęli Szwedzi. Zrobili to, rzec można, na medal, ale jak żartuje organista, mała zagwozdka tkwi w tym, że ponad 250-stronicowy opis sporządzili w języku szwedzkim. Dokładne badania specjalistów z zagranicy potwierdziły, że instrument posiada ponad 90 proc. oryginalnych detali. Okazało się to ewenementem na skalę światową, jeżeli porównamy organy Caspariniego z innymi podobnej wielkości zachowanymi instrumentami.
Przy zmianach, których dokonano w XIX wieku, nieco przerobiono część piszczałek, a na jubileusz Roku Świętego 1900 organy przemalowano. Po sporządzeniu dokumentacji, która wyniosła 500 tys. szwedzkich koron, wykonano (prawie) dokładną kopię organów dla miasta Rochester w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Jak podkreśla organista, kopia miała służyć dwóm celom: po pierwsze, Rochester słynie z koncertów muzyki organowej i w mieście zostały zgromadzone kopie najsłynniejszych organów zachowanych w Europie; po drugie, na kopii wykonawcy mieli zdobyć potrzebne doświadczenie do dalszych prac restauratorskich i naprawy oryginalnego instrumentu. Nowe organy miały też wykonać tzw. pracę edukacyjną, a grane na nich koncerty miały przyczynić się do zebrania funduszy za oceanem na renowację oryginału.
Odnowione i nieodnowione
Na stronie internetowej casparini.lt są wymienione prace, które zostały dokonane pod nadzorem litewskiej spółki i środki finansowe, jakie te prace pochłonęły. M. in. na renowację organów rząd Litwy w swoim czasie przeznaczył 540 tys. litów. Wśród dokonanych prac wymieniane są: prace dezynfekcyjne, renowacje szafy (tzw. prospektu), w tym odsłonięcie oryginalnej polichromii, renowacja barokowych rzeźb zdobiących instrument. Restauracja instrumentu objęła także odnowę dmuchawy, miechów i kanałów powietrznych, przywrócono mechanikę klawiatury.
Niemniej jednak prace konserwatorskie posuwały się bardzo powoli, aż w końcu, z braku finansów, czy też dobrej woli nadzorujących (wart uwagi fakt, że w międzyczasie Szwedzi wycofali swój udział w spółce) prace przystopowano. Na dzień dzisiejszy ich stan jest opłakany, o czym informuje m. in. podpisany przez Dianę Varnaitė dokument o badaniach mikrobiologicznych stanu drewna. Dokument zawiera też rekomendacje dotyczące oczyszczenia instrumentu od insektów. Zdaniem specjalistów, ta czynność byłaby najpilniejszym zadaniem.
Części organowe tak długo znajdowały się poza miejscem przeznaczenia, że dzisiaj nie lada wyzwanie stanowi właściwe ich umiejscowienie. Organista, oprowadzając po pomieszczeniu, przyległym do chóru, pokazuje poukładane w skrzynkach piszczałki, barokowe rzeźby i elementy zdobnicze.
- Gdy to wszystko zostało rozmontowane, ktoś zapisywał na kartkach, nazwy oraz numery detali i z jakiej części organów one pochodzą, jednak przez lata kartki pożółkły, numery wyblakły i spróchniały, a części instrumentu pokryły się grubą warstwą kurzu, zagnieździły się w nich korniki. Trzeba to wszystko naprawić. Dlatego pierwszym etapem renowacji, będzie odnowienie prospektu – tłumaczy Romuald Sieniuć i z entuzjazmem dodaje: "proszę spojrzeć na te metalowe piszczałki, ich wartość dzisiaj określilibyśmy, jako złoto i srebro, a te drewniane piszczałki języczkowe – to diamenty. W Polsce zachowało się zaledwie kilka organów z podobnymi piszczałkami języczkowymi".
Co ma z tym wspólnego Bach?
Sieniuć w kościele Ducha Świętego grał w latach 1987-1989 i od 1992 r. aż dotąd. Teraz jego marzeniem jest, żeby oryginalny instrument znów dźwięczał w kościele. Śledzi jego renowację, a w międzyczasie zgłębia historię powstania zabytku twórców, którzy w ciągu kilku pokoleń byli organmistrzami.
Ród Casparinich wywodził się ze Śląska i pierwotnie się nosił nazwisko Caspar. Za przodka rodziny uważa się budowniczego organów Adama Caspara. Jego syn Johann, w połowie XVII wieku wyruszył do północnych Włoch, gdzie także się nauczył sztuki budowania instrumentów. Tam zmienił nazwisko rodowe, na bardziej swojsko brzmiące w Italii - Casparini. Dzisiaj często przedstawiciele tego rodu są mylnie wymieniani jako włoscy majstrowie organów. We Włoszech urodził się Adam Horatio Casparini, znany organmistrz, który m. in. zbudował organy dla Częstochowy (nie zachowały się do naszych czasów). Przed 1700 rokiem Adam Horatio Casparini powrócił z rodziną na Śląsk, osiedlił się we Wrocławiu, gdzie w roku 1715 przyszedł na świat Adam Gottlob Casparini. Ponieważ od pokoleń rodzina zajmowała się budową organów, przesądzone było, kim zostanie. Dbając o wykształcenie syna, ojciec wysłał go na naukę do Niemiec, do organmistrza Tobiasa Heinricha Gottfrieda Trosta.
- Adam Gottlob Casparini zostaje terminatorem, tak wówczas określano czeladnika, który, pomagając mistrzowi, uczy się przy nim fachu. W tym momencie biografia rodu Casparinich jest najciekawsza, bowiem pracę Adama Gottloba i jego nauczyciela nadzoruje pod kątem artystycznym i merytorycznym, znany kompozytor Jan Sebastian Bach – opowiada Sieniuć, – spod ręki mistrza Trosta wychodziły organy takie, jakie tylko marzyły się Bachowi, np. urozmaicone w odpowiednie łagodne głosy, dzwonki klawiszowe, czy też najniższe głosy pedałowe. Organista podkreśla, że sam Bach grał na organach, z już zastaną koncepcją dźwiękową, zbudowanych przez braci Silbermanów i Schnitgera. Jednak organmistrzowie, współcześni kompozytorowi i znający jego muzyczny talent, często prosili go o konsultacje. Na nowo wybudowanych organach Bach grywał koncerty, które organizowano na zakończenie pracy nad instrumentem lub przebudową starego. Casparini, po zakończeniu współpracy z Trostem (zbudował z nim dwa instrumenty), zadomowił się w Królewcu, gdzie zajął miejsce nadwornego organmistrza i sam zaczął budować organy takie, jakie preferował Bach.
W połowie XVIII wieku Wilno trawiły pożary, podczas których w wielu kościołach płonęło całe mienie. Dominikanie zajęli się odbudową świątyni, która po renowacji została jedną z najpiękniejszych w grodzie nad Wilią. W latach 70. XVIII stulecia postanowiono, że tak wspaniała świątynia powinna mieć odpowiednie organy. Dlatego w styczniu 1774 roku przełożony dominikanów udał się do Królewca i zamówił u Caspariniego instrument. W roku 1776 organy zostały wykończone i 20 marca zagrały po raz pierwszy. Data ta widnieje na instrumencie.
- Śmiało możemy przypuszczać, że instrument w naszym kościele jest taki, o jakim marzył Bach - podsumowuje swoją opowieść organista.
Teresa Worobiej
Na zdjęciach: organy zawsze i słusznie zresztą były nazywane "królem" wszystkich instrumentów, ponieważ wyrażają ludzkie uczucia, od radości po smutek, od uwielbienia po lament - Benedykt XVI; organista Romuald Sieniuć prezentuje, w jaki sposób dawniej nadmuchiwano miechy (dzisiaj tę funkcję spełnia silnik); oryginalne piszczałki mają wartość diamentów; prawie identyczna kopia wileńskich organów Caspariniego znajduje się w mieście Rochester (USA).
Fot. autorka, esm.rochester.edu
Dane konta bankowego, na które można przelać ofiarę na renowację organów:
Kod organizacji/przedsiębiorstwa (įmonės kodas) - 191309541;
Nazwa odbiorcy (gavėjo pavadinimas) - Vilniaus Šv. Dvasios parapija
Nazwa banku (banko pavadinimas) i numer konta (sąskaitos numeris) - Swedbank, LT377300010086018893