Wspomnienie przyjaźni Miłosza i Venclovy


Czesław Miłosz, fot.mamiko.pl
Rok 2011 na Litwie i w Polsce, to rok Czesława Miłosza. W dzienniku „Lietuvos žinios” ukazał się artykuł poświęcony przyjaźni polskiego noblisty Czesława Miłosza i historyka Tomasa Venclovy. Litewski badacz podkreśla, że Miłosz zawsze z sentymentem mówił o swojej ojczyźnie i nawet na emigracji troszczył się o jej los.

W 1921 roku Czesław Miłosz wraz z matką przeprowadził się z Szetejń do Wilna. Tam już wcześniej mieszkał ojciec poety. Zdaniem dyrektora Instytutu Literatury i Folkloru Litewskiego Mindaugasa Kvietkauskasa, Miłosz w Wilnie czuł się jak na emigracji, było to jego pierwsze zesłanie. 

Podczas studiów na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie poeta słynął z lewicowych poglądów. Wtedy to noblista zapoznał się z
litewskim działaczem Pranasem Ancevičiusem. Miał on duży wpływ na poetę. Godzinami dyskutowali o litewskiej literaturze. Pod wpływem tych rozmów Miłosz napisał kilka, przełożył także wiersze Kazysa Boruty, które zostały opublikowane w piśmie „Żagary“. 

Często powstaje pytanie: czy Miłosz mówił po litewsku? „Czytał, mógł rozumieć tekst, ale mówić się wstydził“ - przyznaje Venclova. Historyk dodaje, że Miłosz często czytał Ewangelię po litewsku i jeśli ją rozumiał, to jest to znak, że prawdopodobnie rozumiał również inne teksty.


Od 1937 roku Miłosz mieszkał w Warszawie. Ale już w 1939 roku, kiedy Warszawa była okupowana, poeta znalazł się w Rumunii. Przez Charków, Związek Radziecki  dostał się do Kowna. W gazecie „Naujoji Romuva” ukazały się wówczas tłumaczenia jego wierszy. „Czytając wiersze pierwszy raz poznałem nazwisko Miłosza. Miałem wtedy 12-14 lat” – wspomina Venclova. Historyk dodaje, że z wielką przyjemnością wraz z kolegami czytał polskie czasopismo „Przekrój”. 

Venclova przyznaje jednak, że z twórczością Miłosza dogłębnie zapoznał się dopiero podczas pobytu w Polsce, gdy poety już nie było w kraju. W tym czasie przeczytał „Dolinę Issy”. Miłym zaskoczeniem dla historyka był fakt, że to właśnie noblista przetłumaczył na język polski jego wiersz. Ukazał się on w czasopiśmie „Kultura” w Paryżu. Był to wiersz o powstaniu w gdańskiej i szczecińskiej stoczni.

W tym czasie Venclova zaczął otwarcie demonstrować postawę dysydencką. Znaczące wsparcie otrzymał od Czesława Miłosza i Josifa Brodskiego. Wtedy również odbyła się pierwsza rozmowa telefoniczna noblisty z Venclovą. Do spotkania z Miłoszem doszło w Kalifornii, w Berkeley, gdzie wykładał noblista. Miłosz odwiedził historyka w domku letniskowym Algirda Avižienisa. Z czasem obaj badacze zaprzyjaźnili się.

Venclova wspomina pierwszy wspólny wyjazd do San Francisko. Już wtedy chodziły słuchy, że Miłosz będzie nominowany do Nagrody Nobla, „nie potrzebuję tej nagrody, przeżyłbym bez niej, ale gdyby inny Polak miałby ją otrzymać - bardzo bym był niezadowolony” - mówił wówczas Miłosz. 

Historyk podkreśla, że Miłosz czuł sentyment do miasta swojej młodości, do Wilna. Miłosz wspólnie z Marią Gimbutinies zainicjował projekt obchodów 400-lecia Uniwersytetu Wileńskiego na Uniwersytecie w Los Angeles.

Jak wspomina Venclova, podczas ostatniej rozmowy Miłosz mówił, że jest już za stary, żeby ciekawił go los świata, ale chciałby wiedzieć co będzie z jego ojczyzną, z Litwą.


Zdaniem Venclovy, Miłosz zasługiwał na pochówek na Wawelu w Krakowie. Jego zdaniem noblista powinien być pochowany razem z Adamem Mickiewiczem, Juliuszem Słowackim i Cyprianem Norwidem. 

Na podstawie: lzinios.lt