Władysław Kozakiewicz: Im więcej gwizdali, tym wyżej skakałem


Władysław Kozakiewicz z kuzynką Wandą Borys, fot. Waldemar Dowejko
Władysław Kozakiewicz – najlepszy polski tyczkarz w historii po latach odwiedził rodzinne strony. Urodził się w Małych Solecznikach. Rodzina opuściła Litwę, kiedy przyszły olimpijczyk miał niespełna 4 lata. Po raz pierwszy powrócił tu już jako nastolatek, sportowiec. Później z racji odbywających się zawodów. Po 20 latach przerwy przyjechał na zaproszenie Klubu Sportowego „Polonia Wilno”.
 
 

„Im więcej przeciwności, tym człowiek się staje silniejszy. Im więcej gwizdali, tym wyżej skakałem” – mówi Władysław Kozakiewicz, polski tyczkarz, mistrz olimpijski. Po 20 latach przerwy odwiedził rodzinne Soleczniki.

Rodzina Kozakiewiczów wyjechała do Gdyni, kiedy przyszły olimpijczyk miał cztery lata. Początki nie były łatwe. Kozakiewiczowie nie czuli się w Polsce u siebie. Do sportu wciągnął Władysława o pięć lat starszy brat Edward – również lekkoatleta specjalizujący się w dziesięcioboju i skoku o tyczce.

Władysław Kozakiewicz stał się żywą legendą za sprawą słynnego gestu na moskiewskiej olimpiadzie w 1980 roku. Zdarzało się, że płakał na podium, ale nie w Moskwie. Tu na gwizdy radzieckiej publiczności odpowiedział nie tylko rekordowym skokiem, ale i dwukrotnym „wałem”, który stał się gestem politycznym.

O mało nie zabrali mu za to medalu, miał jednak swoich obrońców, w tym krajana, Polaka z Wileńszczyzny. Michał Sienkiewicz był wówczas sędzią tych zawodów i wspierał rodaka.

Władysław Kozakiewicz takiego gestu nie planował. Wiedział, że musi wygrać. To był wyraz sprzeciwu, który wymyślił już po pokonaniu poprzeczki.

Po tym, co się stało w Moskwie, władze PRL wybaczyć nie mogły. Kiedy wyjeżdżał na zawody do Niemiec, nie zdawał sobie sprawy, że ten wyjazd przyniesie tak daleko idące konsekwencje.

Rodzinne Soleczniki niezwykle gościnnie witały Kozakiewicza, a władze rejonu przygotowały wiele wzruszających spotkań. Kozakiewicz miał okazję odwiedzić swoją kuzynkę Wandę Borys. Po spotkaniu z rodakami w Wilnie wręczył też nagrody zwycięzcom konkursu, zorganizowanego przez Klub Sportowy „Polonia Wilno” z okazji stulecia Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

Władysław Kozakiewicz obiecuje, że częściej będzie gościł na Wileńszczyźnie. W jego rodzinnych Małych Solecznikach, vis à vis miejsca, gdzie kiedyś stał rodzinny dom, dzisiaj mieści się szkoła, mająca jedną z najlepszych baz sportowych w rejonie solecznickim. Być może mistrz olimpijski będzie patronował tej szkole.

Władysław Kozakiewicz zdobywał medale na całym świecie. Jest dumny, że pochodzi z Wileńszczyzny.