Wilno po polsku


Podczas prezentacji albumów, fot. wilnoteka.lt
Wzbogaciło się Wilno o kolejne o nim albumy. W piątek, 25 stycznia, odbyła się prezentacja dwóch polskich wydań albumowych: "Wilno po polsku" i "Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie" Jana Bułhaka. Oba albumy wydało Wydawnictwo Polskie w Wilnie "Magazyn Wileński".
"Wilno po polsku" jest poświęcone polskim miejscom w Wilnie, polskiemu dziedzictwu i polskiej obecności w grodzie nad Wilią, bagatela - obecności sięgającej 1326 roku. W albumie przypomniany jest bowiem fragment listu księcia Giedymina do franciszkanów w prowincji niemieckiej, w którym książę wspomina o potrzebie sprowadzenia do miasta polskiego duszpasterza...

Autorzy "Wilna po polsku" - a są nimi znani wileńscy poeci, społecznicy, dziennikarze i przewodnicy: Wojciech Piotrowicz i Henryk Mażul - swoją opowieść o Wilnie rozpoczynają legendą o spotkaniu Ducha Północy z Duchem Południa. Wartki, pełen ciepła i oddający atmosferę miasta wstęp o losach Wilna, jego polskiej tradycji i korzeniach kończy się takim to podsumowaniem: "Duch Północy i Duch Południa, o czym była mowa na początku, umiejscowiły nas klimatycznie. Natomiast Duchy Wschodu i Zachodu dotąd pragną wciągnąć do sporu cywilizacyjnego. Odczuwamy ten trzepot skrzydeł jednego i drugiego. Nasze miasto słynęło z tolerancji względem wyznań, narodowości, miejmy nadzieję, że to w dalszym biegu dziejów nie będzie wygasało. Życie Polaków, którzy zostali, wiążąc konsekwentnie z Wilnem swój los, trwa jeszcze i jest niezakończone jak historia. Niech się więc uczą, pracują i działają dla dobra całego sędziwego Wilna. Nasze miasto wszak umie być wzajemnie miłe i wdzięczne".

Ten liczący 144 stronice album zawiera mnóstwo zdjęć, najczęściej miejsc historycznych, ważnych dla każdego Polaka. Zdjęcia autorstwa wileńskich fotografów - głównie Sławomira Subotowicza, Jerzego Karpowicza, Teresy Worobiej i innych - to równoległa w tym albumie i niejako samodzielna ścieżka opowieści o polskim dziedzictwie kulturowym Wilna. Towarzyszące zdjęciom opisy są długie, ale nie przydługie, raczej wyczerpujące. Ogromną wartością albumu jest nawiązanie w końcowym rozdziale do tzw. filarów polskości, na których litewscy Polacy oparli swoją polskość i walkę o nią w okresie sowieckim (gazeta "Czerowny Sztandar", Zespół "Wilia", teatry polskie, Instytut Pedagogiczny przygotowujący kadrę nauczycielską dla polskich szkół na Litwie oraz polskie inictywy literackie).

Oceniać pracę takich fachowców, jak Henryk Mażul czy Wojciech Piotrowicz, jest trudno i niewdzięcznie. Oni sami są już legendami współczesnego Wilna, ich znajomość miasta jest imponująca, autentyczna i wielowątkowa. To nawet nie znajomość, ale szczere i głębokie umiłowanie Miasta.

Jak przyznali wydawcy, album ukazywał się "naprędce", na czym - jak się wydaje - ucierpiała redakcja tekstów, a za nią język przekazu.

Takie albumy, jak "Wilno po polsku", z racji rodzaju publikacji są pracami autorskimi. Nie sposób w nich zawrzeć wszystkiego, należy dokonywać wyboru materiału i zawsze jest to wybór trudny. Ta ostatnia praca, zważywszy kompetencje jej autorów, jest konsekwentna i przemyślana. Być może szkoda, że brakuje w niej pewnych miejsc i opisów, że ani słowa na przykład o biskupie Władysławie Bandurskim i jego pomniku, który do dziś stoi w wileńskiej katedrze. Złośliwie usunięty z oczu ludzkich, widoczny tylko z zakrystii... Być może szkoda, że brak bezpośrednich odwołań, że nie podano w albumie adresów. Ale album nie jest przewodnikiem - ma jedynie oddawać ducha miejsca, ów lokalny aromat Miasta. Konkret w postaci adresu to jak piękna dziewczyna, która już na początku znajomości zamiast imienia podaje swój adres i telefon. 

Być może ważnych nazwisk i ciekawych miejsc brakuje znacznie więcej, ale trzeba to autorom wybaczyć. Jak choćby - jako najwidoczniej niezbyt wielkim amatorom piwa - że o starej wileńskiej gorzelni piwa i wcale nie muzyku Szopenie czy Towarzystwie Radiotechnicznym "Elektrit" powiedzieć ...nie zdążyli. Nie wiem, czy to najlepsze przykłady, ale może warto przełamać linię bogoojczyźnianą, wciąż lekko napuszoną. Może warto pokazać Wilno "bliższe życiu", o ludzkiej twarzy, nawet anegdotycznie? Tym bardziej że formuła samego albumu jest bardzo nowoczesna: wydanie kolorowe, sporo zdjęć, ciekawy layout. Prawdą jest, że Wilno jest niezwykle pojemne w rozmaite fakty, postacie, odniesienia, nie sposób zmieścić wszystkiego w jednym albumie. To praca na serię albumów... Zresztą prezes Wydawnictwa Polskiego w Wilnie "Magazyn Wileński" Michał Mackiewicz zapewnił, że ukażą się kolejne tomy, a na pewno tom drugi "Wilna po polsku". I my przyjmijmy to więc za pewnik, w końcu po coś się jest prezesem ZPL i coś z tego musi wynikać... zwłaszcza że w albumie widnieje napis, iż "wydanie jest współfinansowane przez Stowarzyszenie "Wspólnota Polska" ze środków otrzymywanych od Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej w ramach Konkursu "Współpraca z Polonią i Polakami za Granicą". To dobrze, że zamiast dociekania i nie zawsze umotywowanego obwieszczania, kto i ile dostaje, po co i jak wydaje, nareszcie wysiłki prezesa zostały skierowane na coś twórczego i sensownego.

Wilno doczekało się więc kolejnego polskiego albumu (pierwszego poważniejszego, a opracowanego przez miejscowych Polaków) i wznowienia pracy (a raczej wydania albumowego zeszytu) "Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie". Pomyli się jednak ten, kto - przyzwyczajony do fotografii Jana Bułhaka - będzie i tym razem szukał w tej pracy wyłącznie zdjęć. Bułhak nie na zdjęciach wynosi Wilno na pediestał, ale w słowie, w opisie równie pięknym, wzruszającym i treściwym co zdjęcia.

Na podstawie: Inf.wł.

Komentarze

#1 "... obecności sięgającej

"... obecności sięgającej 1326 roku. " - bardziej precyzyjnie p.b. tak: obecności zanotowanej, co namniej od 1326 roku.
W Wilnie powinna byc filia historycznego instytutu PAN lub IPN.
Nie ma na swiecie bardziej budujacej historii Polakow niz w Wilnie.
Tu nauka globalna - jak na styku ciwilizacji powstawalo panstwo.
Sa na swiecie inne miasta wklad Polakow w rozwoj ktorych jest rowniez ewdentny i niezaprzeczalny.
Lecz Wilno - miasto stoleczne. Jego mozliwie pelna historia potrzebna dzis swiatu jak swiatelko w tunelu i jego ciemnych labiryntach.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.