Wilno było i jest najdroższe sercu. Saga rodziny Narębskich (I)


Prof. Wojciech Narębski zawsze jest pełen dobroci do otaczającego świata, fot. Archiwum rodzinne
22 czerwca usłyszałem silne wybuchy i ryk silnika samolotowego. Skoczyłem do okna celi i, mimo osłony metalowej, pozwalającej tylko na obserwowanie nieba, zauważyłem wyraźnie sylwetkę niemieckiego bombowca nurkującego Ju 87 „Stuka” z czarnym krzyżem na kadłubie. A więc nasi dwaj wrogowie są w stanie wojny!!! Próbowałem z radości wypisać paznokciem na ścianie celi słowo „WOJNA!!”. Rzeczywistość nie okazała się jednak zbyt łaskawa dla więźniów Łukiszek. Dwa dni później wygoniono nas z cel, załadowano na więźniarki i zawieziono przez bombardowane przez Niemców miasto na dworzec kolejowy, gdzie po 40-45 osób załadowano do wagonów towarowych pod silną strażą żołnierzy NKWD z bronią gotową do strzału. Zapewnili nas, że użyją broni bez ostrzeżenia w razie próby ucieczki. (Ze wspomnień prof. dra hab. Wojciecha Narębskiego.

Wilno-Monte Casino-Toruń-Kraków

Praca nad książką „Zawsze wierni „Piątce” cz. 2” (ukazała się w styczniu bieżącego roku, w związku ze zbliżającą się 75 rocznicą szkoły wileńskiej nr 5, dziś Gimnazjum Inżynieryjne im. Joachima Lelewela), przyniosła mi wiele odkryć, dotyczących nie tylko legendarnej szkoły, jej nauczycieli i uczniów, ale też niezwykłej rodziny wileńskiej, jaką jest rodzina Narębskich. Znane są wybitne osiągnięcia prof. Stefana Narębskiego w dziedzinie budowy i konserwacji pięknych obiektów na Wileńszczyźnie, w tym gmachu „Piątki” na Antokolu (wspomnienia profesora, zawarte w „Pamiętniku”, a udostępnione mi przez Lecha Narębskiego, wnuka Stefana, również są zamieszczone w książce). Zbiegiem szczęśliwych okoliczności otrzymałam tym razem od syna profesora – Wojciecha – jego pamiętnik pt. „Saga rodu Narębskich” oraz szereg innych, niezwykle interesujących, publikacji o szlaku życiowym Narębskich i tle historycznym, które stało się udziałem jego i całej szlachetnej rodziny wileńskiej oraz samego prof. Wojciecha Narębskiego.

Profesor mieszka teraz w Krakowie, jest osobą wybitną, wielce szanowaną i lubianą. Mimo że rodzina Narębskich zmuszona była Wilno zostawić w wędrówce powojennej i los rozrzucił ją po całej Polsce, to jednak dziadkowie i pradziadkowie dziś żyjących Narębskich spoczywają na Rossie. Miłość do Wilna jest nadal dla całej rodziny naj¬piękniejszym i najtrwalszym uczuciem, o czym świadczą pamiętniki pisane przez niemal wszystkich członków rodziny, a każdy z nich miał swoje przeżycia, dzieląc dole i niedole swej Ojczyzny – Polski.

Pan profesor w swym liście gratulował wydania książki o „Piątce” i zamieszczenia w niej „Pamiętnika” jego ojca. Ocenił ją jako „piękną i cenną książkę”, za co mu jestem wdzięczna. Przysłanie „Pamiętnika” uważam za wyraz Jego zaufania do wilnian i miłości do Wilna. Wdzięczna jestem też prezesowi Krajowego Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej Józefowi Szyłejce za materiały o profesorze Wojciechu Narębskim.

Prof. dr hab. Wojciech Narębski urodził się 14 kwietnia 1925 we Włocławku. W roku 1928 rodzina Narębskich z trojgiem dzieci przyjechała do Wilna, swego rodzinnego miasta, gdzie głowa rodziny – Stefan Narębski zdobywa wysokie szczeble zawodowe jako architekt i konserwator zabytków. Z początkiem wojny w roku 1941 Wojciech, szesnastoletni młodzieniec – za działalność konspiracyjną został aresztowany przez NKWD, osadzony w więzieniu na Łukiszkach, a później wywieziony do kraju wiecznej zmarzliny. Miał jednak szczęście – po utworzeniu Polskich Sił Zbrojnych trafił do 2. Korpusu Armii generała Władysława Andersa. Brał udział w kampanii włoskiej. Po skończonej wojnie rodzina Narębskich wyjechała do Polski i osiadła w Toruniu, mieście, gdzie świat akademicki oczekiwał profesorów Uniwersytetu Stefana Batorego. Tam też w 1952 roku ukończył studia chemiczne na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika.

W 1957 roku Wojciech Narębski uzyskał na AGH stopień doktora, habilitował się w 1965 roku na Uniwersytecie Jagiellońskim, w 1973 roku otrzymał tytuł profesora nadzwyczajnego, a w 1986 roku profesora zwyczajnego nauk o Ziemi. Publikował też prace dotyczące działań 2. Korpusu w kampanii włoskiej.


Prof. Wojciech Narębski zawsze jest pełen dobroci do otaczającego świata, fot. Archiwum rodzinne

Upamiętnienie

„Opracowanie dziejów mojej rodziny, mające na celu odnalezienie jej korzeni oraz upamiętnienie działalności i zasług moich przodków – zarówno przedstawicieli rodu Narębskich jak i (po kądzieli) Karnickich – nurtowało mnie już od dawna jako ostatniego członka jej najstarszej obecnie generacji. Istotnym bodźcem był, napisany z inicjatywy mojej mamy, Zofii z Olszakowskich, niedokończony, niestety, pamiętnik mego ojca Stefana oraz przepisane z rękopisu przez moją córkę Grażynę wspomnienia również już nieżyjących stryjecznego brata Jerzego i mojej siostry Barbary. Te ostatnie zostały opublikowane w Bibliotece „Wileńskich Rozmaitości” (…) – pisze profesor Wojciech Narębski.

„Ostateczną decyzję o podjęciu tego zagadnienia zawdzięczam zachęcie mego zacnego kolegi z Gimnazjum im. Króla Zygmunta Augusta w Wilnie i wielce zasłużonego redaktora i wydawcy Biblioteki „Wileńskich Rozmaitości” dra. Leszka J. Malinowskiego. Drugą osobą, która skłoniła mnie do zajęcia się dziejami mej rodziny jest znany krakowski działacz społeczny, bibliofil i twórca Pracowni Historii Geologii Polski dr Stanisław Czarniecki. Przekazał mi on kserokopię ryciny z Albumu M. i S. Cerchów „Pomniki Krakowa” (1904), przedstawiającej nagrobek Jana Narębskiego herbu Nowina i jego żony Ewy Milanowskiej z 1633 r. w kościele oo. dominikanów w Krakowie, zniszczony podczas pożaru centrum Krakowa w 1850 r. O tym renesansowym nagrobku wspomina w swym pamiętniku mój Ojciec, ale wg. posiadanych przez niego wiadomości miał to być nagrobek Doroty Narębskiej. Okazało się, że w tym samym Albumie Cerchów znajdujemy informację o grobowcu Doroty Narębskiej i jej męża burgrabiego krakowskiego Pawła Szydłowskiego, ale w innym nieistniejącym kościele św. Michała na Wzgórzu Wawelskim, którego fundamenty można oglądać na zieleńcu obok Katedry.


Stefan Narębski zostawił po sobie również wiele rysunków swych dzieci i całej rodziny, tu – Wojtuś, Basia i Julek, fot. Archiwum rodzinne

Oba te nieco zaskakujące i ważne dokumenty oraz zgodność herbu (Nowina) skłoniły mnie do szczegółowego zajęcia się sugerowanymi przez mego Ojca i stryjecznego Brata małopolskimi korzeniami rodziny Narębskich, na co wskazywałyby również związki mego pradziadka Piotra i dziadka Józefa Narębskiego z ziemią kielecką. Celem moich poszukiwań było zatem ustalenie czy korzenie naszego rodu związane są z tym rejonem Polski, czy też z północno-wschodnimi kresami Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Równocześnie przystąpiłem do próby odtworzenia historii związanej z tymi Kresami rodziny mojej, pochowanej na wileńskiej Rossie babci Konstancji z Karnickich Narębskiej. Opierałem się przy tym głównie na pamiętnikach mego Ojca i stryjecznego brata Jerzego, jak również na danych przekazanych mi przez kresowe rodziny Roubów i Czerkasowów, spokrewnione przez małżeństwa rodzeństwa Ojca – cioci Justyny i stryja Piotra (…)

Efektem tych poszukiwań jest niniejsze opracowanie, oparte również na materiałach, zawartych w dawnych słownikach, herbarzach i atlasach map, znajdujących się w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie oraz znalezionych w Internecie danych. Pragnę je przekazać potomnym jako dowód istotnej roli wielu moich przodków zarówno z rodu Narębskich jak i Karnickich w życiu społecznym, kulturalnym i naukowym Małopolski jak i kresów północno-wschodnich naszej Ojczyzny” (…)

Zasłużony ród tej starej polskiej szlachty przetrwał wieki. Sporo danych o dalszych dziejach małopolskiego rodu Narębskich zawarte jest w herbarzach szlachty polskiej. Małopolskie korzenie rodu Narębskich sięgają XV wieku. Jakże wiele mówią napisy na cudem zachowanych nagrobkach, gdzie spoczywają szlachetni i hojni Narębscy, zasłużeni dla Polski i Rzeczypospolitej w różnych okresach jej dziejów. Jeden z napisów, świadek dawnych czasów, jakże wymowny i charakterystyczny dla przetrwałych do dziś Narębskich, zacytuję poniżej. Napis pochodzi z nagrobka w krakowskim kościele oo. dominikanów, wykonanego z czarnego „marmuru” dębnickiego:

Ten kamień świadkiem dobrodziejstwa szlachetnego Jana Narębskiego y Ewy Milanowskiey małżonki jego z którą żyjąc lat 50 tu sobie grób za żiwota obrawszy Bogu na cześć do tey kaplice połowice swoiej Naręby z gruntami pewnemi od Owczary y Szczodrkowic fundował. Wdzięczni będąc zakonnicy tego domu jako dusze modlitwami ratować tak ciała ich zacne tym epitafium uszanować chcieli. Roku pańskiego 1633 dnia 7 miesiąca sierpnia”.

Po obu stronach centralnej części pomnika znajdowały się herby – Nowina Narębskich i Suchekomnaty Milanowskich.

Na tych danych urywają się informacje o małopolskich korzeniach rodu. Inna gałąź rodowodu Narębskich osiadła na Mazowszu i, jest prawdopodobne, że związana z Warszawą rodzina jest kolejnym pokoleniem mazowieckiej gałęzi rodu.

Cdn.