Wielki Tydzień w Kalwarii Zebrzydowskiej


Fot. Piotr Banasik
Nazywana jest polską Jerozolimą. Począwszy od Niedzieli Palmowej, ciągną do niej tłumy pielgrzymów, by modlić się poprzez udział w misteriach. Także i my, w ten szczególny czas Wielkiego Tygodnia, zapraszamy Czytelników „Kuriera Wileńskiego” do Kalwarii Zebrzydowskiej, miejsca niezwykle bliskiego papieżowi Janowi Pawłowi II.




Z Krakowa to niecałe 40 km. Z papieskich Wadowic jest jeszcze bliżej, niespełna 15 km. Położona w południowej Polsce, na Pogórzu Makowskim, nad rzeczką Cedron u podnóża góry Żar, Kalwaria Zebrzydowska to miasteczko niespełna pięciotysięczne. Za to niezwykle malownicze, a jego sława wykracza daleko poza granice Polski.

To tu znajduje się sanktuarium pasyjno-maryjne oo. bernardynów, które w 1999 r. zostało, jako jedyna kalwaria na świecie, wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Szczególnie w okresie Wielkiego Tygodnia, począwszy od Niedzieli Palmowej, zwanej też Niedzielą Męki Pańskiej, ciągną do niego tłumnie pielgrzymi z całego świata.

– Także z Wileńszczyzny – podkreśla o. Tarsycjusz Bukowski OFM, rzecznik prasowy sanktuarium, który zgodził się być naszym przewodnikiem po kalwaryjskich dróżkach. – Wprawdzie w ostatnich dwóch pandemicznych latach nasze statystyki odnotowały wśród pielgrzymów jedynie jakiś znikomy ułamek procenta grup z Wilna i Litwy, ale wcześniej takowe przybywały licznie i mamy nadzieję, że teraz, po zniesieniu obostrzeń epidemiologicznych, znów zaczną przybywać. W każdym razie zapraszamy serdecznie.

Mikołaj czyta Adrichomiusa

W całej Europie jest ok. 1800 kalwarii, czyli zespołów kościołów lub kaplic symbolizujących stacje Męki Pańskiej. Zakładano je zazwyczaj na wzgórzach tak, by przypominały swoim położeniem Jerozolimę. Te najstarsze zaczęły powstawać na początku XV w., w okresie, gdy dostęp do Świętego Miasta był utrudniony. Pielgrzymując do takiej kalwarii, można było uzyskać takie same odpusty jak w czasie pielgrzymki do Jerozolimy.

Historia Kalwarii Zebrzydowskiej jest nieco późniejsza. Zaczyna się na początku wieku XVII. – Oficjalna data powstania naszego sanktuarium to rok 1602, kiedy Mikołaj Zebrzydowski, wojewoda krakowski, przekazał bernardynom ziemię, na której już wcześniej rozpoczął budowę klasztoru z kościołem – wyjaśnia o. Tarsycjusz.

– Wszystko rozpoczęło się od tego, że Mikołaj przeczytał książkę Christiana Adrichomiusa, w tamtym czasie dość znaną pozycję, w której opisywał on Ziemię Świętą w czasach Chrystusa – kontynuuje. – Pod wrażeniem tego tekstu wojewoda wpadł na pomysł wybudowania na swoich terenach pierwszej w Polsce Jerozolimy. W tym celu wysłał swojego dawnego dworzanina, dziedzica pobliskiej Dąbrówki, Hieronima Strzałę, do Ziemi Świętej. Hieronim przywiózł gipsowe modele jerozolimskich kaplic Krzyża Świętego i Grobu Chrystusa, które posłużyły jako wzory przy budowie podobnych kaplic na wzgórzu Żarek.

W 1604 r. Zebrzydowski postanowił ufundować, wzorowane na Jerozolimie, stacje Męki Pańskiej. Na jego polecenie Feliks Żebrowski, matematyk, mierniczy i astronom, rozmierzył teren i ustalił miejsca poszczególnych kaplic. Fundator zatrudnił też włoskiego architekta, jezuitę Jana Marię Bernardoniego, oraz architekta i złotnika flamandzkiego Pawła Baudartha, którzy zajęli się zaplanowaniem przestrzennym sanktuarium, jak i zaprojektowaniem kaplic.

Pierwsze nabożeństwo pasyjne, odprawione jeszcze przy krzyżach postawionych w miejscach wyznaczonych na kaplice, z udziałem licznie przybyłej okolicznej ludności, odbyło się 14 września 1608 r.

– Zdecydowana większość tego, co dziś możemy zobaczyć w Kalwarii Zebrzydowskiej, to wiek XVII, ale są i takie kaplice, które pochodzą z XIX w., powstałe wskutek odbudowy czy rekonstrukcji – mówi nasz przewodnik. – Niektóre kaplice powstawały za życia Mikołaja Zebrzydowskiego, po jego śmierci budowę kontynuowali syn Jan, wnuk Michał i kolejni wielcy fundatorzy. Całe założenie jest parkiem manierystycznym, co zresztą ujęła też w ten sposób komisja UNESCO, nazywając kalwarię manierystycznym parkiem pielgrzymkowo-krajobrazowym. Przeniesiono tutaj w sposób perfekcyjny model Jerozolimy na tereny podobne ukształtowaniem, ale bez krajobrazu miasta. Dominują walory krajobrazowe i przyrodnicze, dlatego mamy tutaj: aleje, dróżki, kapliczki wkomponowane w ukształtowanie terenu, przyrodę, widoki. Widzimy nie miasto, ale święty park modlitwy.

Teatr modlitwy

– Pieczę materialną nad kalwarią Zebrzydowski sprawował początkowo sam – kontynuuje o. Bukowski. – Bernardynów zaprosił tutaj, by zakonnicy zaopiekowali się duchową stroną tego miejsca, która jest priorytetem. Z ich przybyciem zaczęto organizować przy kaplicach i krzyżach różne nabożeństwa ku czci Męki Pańskiej i to przy nich wyrosły misteria kalwaryjskie, które są odgrywane do dzisiaj, oczywiście w mocno zmienionej w stosunku do początków formie. Trzeba jednak podkreślić, że już wówczas, na początku XVII w., podejmowano próby zobrazowania scen ewangelicznych za pomocą elementów teatralnych. Trudno nam powiedzieć, w jaki sposób dokładnie to wówczas wyglądało, ale na pewno jakieś próby przedstawiania scen Męki Pańskiej, może naiwne, ale jednak były.

Największą transformację misteria przeszły po II wojnie światowej. Zmodernizował je o. Augustyn Chadam, przeprowadzając w latach 1947–1956  gruntowną reformę kalwaryjskich misteriów pasyjnych. Pojawiły się teksty, dialogi typowo ewangeliczne, ale też pewne role zostały dodane czy zmodyfikowane.

– Misteria są odgrywane do dzisiaj, to żywa tradycja, te dróżki żyją cały czas modlitwą, bo to też jest modlitwa, czego dowodem jest to, że misteria naturalnie przechodzą w liturgię Męki Pańskiej – tłumaczy rzecznik. – W Wielki Piątek nie odgrywamy sceny ukrzyżowania Chrystusa, tylko celebrujemy liturgię. To, że gramy misteria, że są aktorzy w strojach, nie oznacza, że to jest jakiś teatr. Nie ma kurtyny, wszyscy ci, którzy są uczestnikami, pielgrzymując dróżkami, słuchają po drodze kazań, uczestniczą w śpiewie, to taka ogromna modlitwa tysięcy ludzi.

Za organizację misteriów odpowiedzialni są zakonnicy. Aktorami są głównie klerycy, kalwaryjscy przewodnicy. Duża część aktorów to też osoby świeckie, wolontariusze. Spora grupa ludzi jest zaangażowana także w obsługę, organizację garderoby, charakteryzatorni, dekoracji czy nagłośnienia. Łącznie to jest ponad sto osób, co pokazuje, jak duże jest to przedsięwzięcie.

Jezus na osiołku

Misterium Męki Pańskiej w kalwaryjskim sanktuarium rozpoczyna się zawsze w Niedzielę Palmową o godz. 15. Rozpoczynają je sceny wjazdu Pana Jezusa na osiołku do Jerozolimy i wypędzenia przekupniów. Wcześniej celebrowana jest uroczysta suma połączona z poświęceniem palm. Kolejne części misterium, uczta u Szymona i zdrada Judasza, przedstawiane są w Wielką Środę.


Fot. Piotr Banasik

W Wielki Czwartek zaś kustosz sanktuarium przy ołtarzu polowym myje nogi dwunastu apostołom, po czym wyrusza procesja pasyjna do pałacu Kajfasza. Po zakończeniu czwartkowego misterium w Wieczerniku na dróżkach odprawiana jest msza święta, po czym rozpoczyna się całonocna adoracja Najświętszego Sakramentu w piwnicy u Kajfasza. Wszystkie misteria odbywają się w plenerze na dróżkach kalwaryjskich na długości ok. 6 km.

– Wielkopiątkowe uroczystości rozpoczynają się o świcie porannym sądem przy kaplicy Kajfasza – informuje o. Tarsycjusz. – Następnie procesja wyrusza do Piłata. Około godz. 8 przy pałacu Piłata pielgrzymi wysłuchują dekretu oraz pasterskiego słowa metropolity krakowskiego, abp. Marka Jędraszewskiego, co rozpoczyna drogę krzyżową na Wzgórze Ukrzyżowania. Tam celebrowana jest liturgia Męki Pańskiej, która zamyka kalwaryjskie misterium. Najświętszy Sakrament przenoszony jest do Grobu Bożego na kalwaryjskich dróżkach, a adoracja trwa aż do rezurekcji  w niedzielę rano. Wówczas o godz. 6 wyrusza procesja rezurekcyjna z kościoła Grobu Pańskiego do bazyliki, gdzie odprawiana jest uroczysta msza święta rezurekcyjna. Każdego roku podczas Wielkiego Tygodnia ojcowie bernardyni proponują pielgrzymom bogatą tematykę kazań, homilii i rozważań wygłaszanych w czasie Misterium Pasyjnego oraz nabożeństw.

W minionych dwóch latach pandemia zubożyła uroczystości. W tym, po zniesieniu obostrzeń, wszystkie obchody odbywać się będą już według tradycyjnej formy i można zakładać, że od Niedzieli Palmowej do Wielkiego Piątku przez kalwarię znów przejdzie blisko 150 tys. pielgrzymów z różnych stron Polski i Europy. Przybędą oni, aby na dróżkach kalwaryjskich przeżywać okres szczególnego zamyślenia nad ceną naszego odkupienia.


Fot. Piotr Banasik

Cudowny obraz

Obiektem kultu w Kalwarii Zebrzydowskiej, do którego zmierzają pielgrzymi, jest także cudowny obraz Matki Bożej Kalwaryjskiej.

– W sanktuarium jest on od 1641 r. – mówi o. Tarsycjusz Bukowski. – Wcześniej znajdował się w kaplicy dworskiej rodziny Paszkowskich w niedalekiej Kopytówce, 10 km stąd. 3 maja 1641 r. Elżbieta Paszkowska, żona Stanisława z Brzezia, szlachcica, właściciela dworu, zauważyła, że z oczu Maryi popłynęły krwawe łzy. Obraz uznano dlatego za wyjątkowy, wybrany przez Pana Boga, który wejrzał na niego, i z tego powodu Paszkowski przyniósł obraz do klasztoru. Początkowo był schowany w zakrystii, bo biskup powołał komisję, która badała sprawę, pytała, rozmawiała z mieszkańcami. Kronikarz klasztorny zapisał, że obraz codziennie gromadził na modlitwie mieszkańców dworu i całą służbę.

– Do dzisiaj ludzie się przed nim modlą, wypraszają łaski i cuda – kontynuuje bernardyn z Kalwarii Zebrzydowskiej. – Składane są świadectwa do księgi cudów z dokumentacjami lekarskimi, medycznymi, gdzie lekarze podpisują się pod oświadczeniami, że z medycznego punktu widzenia wyleczenie jest niewytłumaczalne. Ludzie dziękują też za inne łaski: nawrócenia, głębokiej spowiedzi, doznanie pocieszenia. Wszystkie te wota, które pielgrzymi przynoszą i zostawiają jako wyraz wdzięczności Maryi, są niemym świadectwem tego, że Maryja jest słuchająca. Ona na tym obrazie jest bardzo czuła, mocno przytula dzieciątko do siebie. Dzisiaj bardzo potrzebujemy tej czułości. Patrzenie na twarz Maryi jest kojące w świecie pełnym nienawiści, podziałów i trudności.

Rzecznik sanktuarium podkreśla, że od samego początku agresji Rosji na Ukrainę duchowni i wierni cały czas modlą się w Kalwarii Zebrzydowskiej przed cudownym obrazem Matki Bożej o pokój na świecie. Łączyli się także z papieskim zawierzeniem Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi. Po mszach śpiewane są suplikacje i odmawiane modlitwy.

Tegoroczne uroczystości Wielkiego Tygodnia także będą taką wielką modlitwą tysięcy pielgrzymów i pątników o pokój na świecie, a szczególnie za wschodnią granicą Polski

Papież na dróżkach

Kalwaria Zebrzydowska to szczególne miejsce dla polskiego papieża Jana Pawła II. Karol Wojtyła od dzieciństwa był przyprowadzany przez rodziców na kalwaryjskie dróżki.

– Kiedy miał dziewięć lat i umarła jego matka, ojciec przyprowadził go do kaplicy i przed cudownym obrazem Matki Bożej powiedział mu: „Karolu, od teraz Maryja będzie twoją mamą” – mówi o. Tarsycjusz. – Chłopiec od początku uczył się kalwarii, potem bardzo chętnie przyjeżdżał tu jako ksiądz czy biskup, czemu dał świadectwo w czasie pierwszej papieskiej pielgrzymki do Polski w 1979 r., gdy mówił, że kiedy jako biskup miał jakieś trudne sprawy, to one się tutaj na dróżkach rozwiązywały. Znał kalwarię, każdy jej kąt, ale też miał kalwarię w życiu, przeżywał ją w swoim sercu. To jest jego duchowy portret papieża cierpiącego. W 2002 r., gdy był ostatni raz Polsce, to tutaj celebrował ostatnią mszę świętą. Wcześniej zawierzył w Łagiewnikach świat Bożemu Miłosierdziu, a potem przyjechał do Matki Miłosierdzia, która jest przecież pierwszym owocem miłosierdzia, bo w pełni korzysta z tego, co Jezus wysłużył nam i przeżył w chwale nieba. Papież wskazał na nią jako konkretny znak Bożego Miłosierdzia. W tym roku minie 20 lat od tego wydarzenia.

Artykuł ukazała się 10 kwietnia 2022 roku na stronie internetowej „Kuriera Wileńskiego” www.kurierwilenski.lt.