Wielkanocne łałynkowanie w Ławaryszkach


Zespół "Barwy podwileńskie", fot. wilnoteka.lt
W niedzielę sala sportowa Szkoły Średniej w Ławaryszkach niemal pękała w szwach. Musiała bowiem pomieścić i licznie zebraną publiczność, i wielu małych i dużych artystów. Obok zdolnej młodzieży z miejscowej szkoły, wdzięcznych i rezolutnych maluchów z ławaryskiego przedszkola, na wiosenne łałynkowanie do Ławaryszek zaproszono sąsiadów. Swój kunszt przyjechali zaprezentować śpiewacy Zespołu „Mościszczanka” z Mościszek, tancerze Zespołu „Truskaweczka” z Mickun i muzycy z Bujwidz.
Zebrani na sali mieszkańcy i goście Ławaryszek mieli okazję nie tylko obejrzeć program artystyczny, zanucić znane piosenki i rozgrzać dłonie szczerym oklaskiwaniem artystów. Wszyscy wyszli bogatsi w wiedzę o Ławaryszkach - o miejscowości, której historia sięga XV wieku, gdzie już w XVII wieku działała szkoła przyparafialna, a od roku 1870 - pierwsza dwuklasowa szkoła narodowa! Autorem krótkiej, ale jakże treściwej prelekcji był nauczyciel historii Szkoły Średniej w Ławaryszkach Albert Wołk.

Pomysłodawcą i jednym z organizatorów wiosennego koncertu w Ławaryszkach (oprócz koła AWPL) był miejscowy Zespół „Barwy podwileńskie” wraz ze swoją kierowniczką Lidiją Vasiljevą. To oni postanowili wskrzesić wspomnienia o zapomnianym zwyczaju wielkanocnego kolędowania, zwanego na Wileńszczyźnie łałynkami. „Barwy podwileńskie” rozpoczęły koncert od odśpiewania najbardziej charakterystycznych łałynek, i opowieści o tym, jak to dawniej bawiła się modzież w okresie Wielkanocy. Warto posłuchać: 

„Już tylko najstarsi mieszkańcy ziemi wileńskiej pamiętają o wiosennym kolędowaniu w czasie Świąt Wielkanocnych, zwanym na Wileńszczyźnie „łałynkami”. Wielkanocne kolędowanie związane było z wiosennymi zalotami. Śpiew kawalerów pod oknem panny rozlegał się tak długo, aż ktoś wyszedł z domu i poczęstował kolędników jajkiem, kiełbasą, czasem nawet kieliszkiem wódki. Tradycja nakazywała odwiedzać kolejno wszystkie domy, w których były panny na wydaniu.

Kolędnicy pukali w okno z pytaniem: „Czy można ten dom rozweselić?”. Najpierw śpiewali „Wesoły nam dziś dzień nastał”, później tak zwane łałynki - przyśpiewki, pozdrowienia. Były to pieśni o charakterze życzeniowo-zalotnym, przypominały nieco ballady. Składały się zwykle z kilku lub kilkunastu wierszy przeplatanych okrzykiem „Witamy Pannę winem zielonym”, „Łałym, łałym, daj łałym” albo „Zielony jawor w dąbrowie”. Łałynki opowiadały najczęściej o miłości, zalotnikach, ślubie i wianku dziewiczym. Domownikom składano życzenia wszystkiego najlepszego, a dziewczętom - rychłego zamążpójścia.

Śpiewaków rzadko odprawiano z pustymi rękami, bo wtedy złorzeczyli i wypominali gospodarzom skąpstwo, a potrafili też zaintonować coś złośliwego. Takiej przyśpiewki bano się niegdyś najbardziej, wierząc, że może sprowadzić nieszczęście na domowników. A prawie pewne było, że panna o zamążpójściu nie miała co marzyć”.

Na podstawie: Inf.wł.