Walka z monopolem gazowym


Fot. gazprom.ru
Litewski rząd dał wczoraj „zielone światło” reorganizacji sektora gazowego w kraju według zaleceń unijnych. Przede wszystkim chodzi o rozdzielenie produkcji i dystrybucji gazu. Viktoras Valentukevičius, szef spółki gazowej Lietuvos dujos krytykuje zamiary rządu oraz twierdzi, że w wyniku kosztów reorganizacji ceny gazu dla odbiorców pójdą w górę. Premier Andrius Kubilius z kolei ogłosił, że władze Lietuvos dujos wprowadzają w błąd mieszkańców Litwy.
Na wczorajszym posiedzeniu rząd Litwy przyjął dokumenty i projekty ustaw reformujące rynek gazu w kraju, które trafią teraz do sejmu. Obecnie importem i przesyłem gazu zajmuje się spółka Lietuvos dujos, której największymi udziałowcami są: rosyjski Gazprom i niemiecki E.ON Ruhrgas International. W ciągu około roku ma ona utracić kontrolę nad systemem gazociągów w kraju, by można było dopuścić innych graczy na rynku do ich użytkowania oraz do ich rozbudowy. Planowana jest budowa nitki gazociągu Jurbarkas-Kłajpeda. Gaz płynąłby nią z gazoportu, którego oddanie do użytku ma nastąpić w 2014 roku. To złamałoby monopol Gazpromu. 

Viktoras Valentukevičius, szef spółki gazowej Lietuvos dujos, określił reformę jako przeprowadzaną w niewłaściwym czasie oraz forsowaną bez żadnych przesłanek ku temu, że przyniesie korzyści użytkownikom. Zdaniem Valentukevičiusa, dla przeprowadzenia podziału spółki potrzebne będą dodatkowe inwestycje i trzeba będzie mocno się zastanowić, jak to zrobić, by nie ucierpiało na tym pół miliona odbiorców gazu ziemnego. Nie zgadza się również z tym, że przyniesie ona spadek cen gazu. To jest głos spółki kontrolowanej między innymi przez Gazprom.

Premier Litwy Andrius Kubilius oświadczył dziś, że władze Lietuvos dujos w sposób oczywisty wprowadzają mieszkańców Litwy w błąd. „Nikt nie zamierza nacjonalizować żadnej własności, mamy zamiar wprowadzić dyrektywę Unii Europejskiej, proponując takie rozwiązanie, że właściciel nie może zarządzać sam ani systemem przesyłu gazu, ani jego importem” - powiedział Kubilius. Podkreślił on, że wypowiedzi władz „Lietuvos dujos” wprawiają go w zdumienie. Pozwalają bowiem przypuszczać, że strasząc wzrostem cen, władze spółki będą też świadomie dążyć do ich podniesienia, by „potwierdzić swoje słowa”. Kubilius oświadczył, że rząd nie jest zadowolony z takiego działania zarządu spółki, w której państwo również ma udziały. „Długoterminowy efekt przekształcania rynku gazu, do którego dąży się w całej Unii Europejskiej, jest dobrze widoczny i oczywisty, bowiem stworzenie warunków dla konkurencyjności ma na celu osiągnięcie najbardziej korzystnych cen dla odbiorców” - zaznaczył Kubilius.

Litewski rząd planuje okres przejściowy dla rozdziału rynku gazowego, który trwałby nieco ponad rok, kiedy to akcjonariusze Lietuvos dujos mieliby się zdecydować, w której części systemu chcieliby skoncentrować posiadane akcje. Litwa wybrała do wprowadzenia w życie najbardziej restrykcyjny model funkcjonowania rynku gazowego spośród proponowanych przez Komisję Europejską, polegający na rozdzieleniu własności. W miejsce obecnej spółki Lietuvos dujos mają powstać dwie: jedna zarządzałaby dużymi gazociągami - przesyłowymi, a druga - małymi - rozdzielającymi. Kontrolę nad tą pierwszą sprawowałoby państwo. W ten sposób powstałby mechanizm sprzyjający konkurencyjności na rynku, co osłabiałoby z czasem monopolistyczną pozycję Gazpromu.

Obecnie struktura własnościowa spółki Lietuvos dujos wygląda następująco: E.ON Ruhrgas International - 38,9 proc., Gazprom - 37,1 proc., rząd Litwy - 17,7 proc., drobni akcjonariusze - 6,3 proc.

Przed tygodniem litewskie ministerstwo energetyki wystąpiło ze skargą na Gazprom do Komisji Europejskiej, domagając się śledztwa w sprawie nadużycia przez rosyjskiego dostawcę gazu dominującej pozycji na rynku oraz wywierania presji na rząd w Wilnie. Litwa liczy na to, że Komisja Europejska zażąda od Gazpromu dostarczania gazu ziemnego według „przejrzystych, rozsądnych i niedyskryminujących reguł”.

Na podstawie: BNS, inf.wł.