Waldemar Tomaszewski chce wyjaśnień ws. informacji o zatrudnionych Polakach


Waldemar Tomaszewski, fot. wilnoteka.lt/Eryk Iwaszko
Lider AWPL-ZChR Waldemar Tomaszewski chce zainicjowania parlamentarnego śledztwa, które wyjaśniłoby okoliczności, w jakich informacje o narodowości osób zatrudnionych w sektorze transportu i komunikacji dotarły do prezydenta. Gitanas Nausėda powiedział na antenie litewskiego radia, że za kadencji Jarosława Narkiewicza w instytucjach podległych kierowanemu przez niego resortowi pracę znalazło 20 Polaków.

Zdaniem Waldemara Tomaszewskiego dochodzenie parlamentarne można by rozpocząć od przeanalizowania odpowiedzi Agnė Širinskienė, która przewodniczy sejmowemu Komitetowi Prawa i Praworządności, odpowiedzialnemu za ochronę danych.

„Dowiemy się wiele nowego, ponieważ pani Širinskienė oficjalnie zwróciła się do odpowiednich instytucji. Takich próśb być może będzie więcej, a może powstanie komisja parlamentarna, która wyjaśni tę sytuację, ponieważ jest to poważne złamanie konstytucji i innych aktów prawnych” – powiedział w rozmowie z litewską agencją informacyjną BNS Waldemar Tomaszewski.

Dyskusję dotyczącą narodowości osób zatrudnianych w spółkach podległych Ministerstwu Komunikacji wywołały słowa prezydenta Gitanasa Nausėdy, który 9 stycznia na antenie litewskiego radia powiedział, że Jarosław Narkiewicz to „człowiek, który zatrudnił co najmniej 20 swoich partyjnych kolegów lub osób związanych z członkami partii w spółkach podlegających ministerstwu”.

Media opublikowały pismo Służby Badań Specjalnych (STT) z sierpnia 2019 roku, w którym stwierdzono, że po rozpoczęciu pracy przez J. Narkiewicza na stanowisku ministra w podległym mu sektorze zatrudniono 12 osób związanych z członkami Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Związku Chrześcijańskich Rodzin, ale byli to krewni i powinowaci drugiego stopnia lub dalsi.

Portale delfi.lt I lrytas.lt podały, że STT zidentyfikowały takie powiązania zatrudnionych Polaków z partią jak np. kuzyn drugiego rzędu, wnuk, syn kuzynki żony, syn kuzynki.

Zdaniem W. Tomaszewskiego dane na temat zatrudnionych pracowników zostały zebrane nielegalnie. „Skandal polega na tym, że część ludzi wybrano na podstawie ich narodowości, a potem sprawdzano, czy można znaleźć jakieś powiązania z partią” – powiedział.

„Okazało się, że wszystkie te wytypowane osoby były przedstawicielami mniejszości narodowej, ale w partii nie ma tylko jednej narodowości, należą do niej ludzie różnych narodowości, nawet zajmujący odpowiedzialne stanowiska” – dodał.

Lider AWPL-ZChR podkreślił, że zbieranie tego typu informacji jest łamaniem prawa. „Szukano informacji dotyczących narodowości, a to jest zabronione, zabraniają tego nasza konstytucja oraz unijne rozporządzenie o ochronie danych” – powiedział.

„Kiedy pani Širinskienė otrzyma odpowiedzi, będzie wiadomo, kto (...) złamał prawo” – stwierdził polityk.

Urząd prezydenta twierdzi, że opierał się na informacjach nie tylko STT, lecz także udostępnionych przez inne źródła, w tym osoby prywatne. „Wszystkie informacje, które otrzymał i nadal otrzymuje prezydent, tylko umocniły samo wrażenie i prezydent podtrzymuje swoją opinię” – powiedział rzecznik prezydenta Antanas Bubnelis.  

Na podstawie: BNS, 15min.lt