W. Tomaszewski: na Wileńszczyźnie AWPL-ZChR zdobyła najwięcej mandatów!


W. Tomaszewski, lider AWPL-ZChR, fot. Wilnoteka.lt
Już przed północą znane były wstępne wyniki wyborów samorządowych na Litwie. Sztab wyborczy polskiej Akcji Wyborczej mieścił się w wileńskim Domu Kultury Polskiej, a przewodniczący AWPL-ZChR już mógł ogłosić kolejny sukces: w Okręgu Wileńskim (obejmującym stołeczne Wilno oraz rejony wileński, solecznicki, trocki, święciański, szyrwincki, elektreński i wiłkomierski) polska partia zdobyła najwięcej mandatów. W skali całej Litwy na AWPL głosowało ponad 5% wyborców, co Waldemar Tomaszewski uznał za dobry znak przed wyborami do Sejmu, które odbędą się na Litwie jesienią przyszłego roku.
Co prawda sam europoseł AWPL-ZChR nie przeszedł do drugiej tury wyborów mera m. Wilna, ale chyba nikt nie spodziewał się, że wyprzedzi byłego mera od liberałów A. Zuokasa lub obecnego mera od konserwatystów V. Benkunskasa. Chodziło o umocnienie pozycji polskich radnych i to się akurat udało - zamiast 6 Polacy będą mieć 7 mandatów (mało zabrakło do ósmego) w 51-osobowej Radzie stolicy Litwy. Warto jednak zauważyć, że Waldemar Tomaszewski jako kandydat na mera zdobył zdecydowanie mniej głosów (19 tys.), niż polska Akcja Wyborcza (prawie 24 tys.), na którą głosowało nawet o 20% więcej wilnian, niż cztery lata temu. Należy odnotować, że tym razem AWPL startowała bez formalnej koalicji z Aliansem Rosjan Litwy, chociaż na jej listach, jak i poprzednio, znaleźli się nie tylko Polacy.

Utrzymanie niepodzielnych rządów w rejonie solecznickim i bezapelacyjne zwycięstwo Z. Palewicza w pierwszej turze nie były zaskoczeniem. Natomiast utrzymanie solidnej przewagi w rejonie wileńskim sprawiło, że dla wielu spadł kamień z serca - rozwój podwileńskich osiedli sprawił, że Polacy już nie stanowią większości w tym rejonie, a zwycięstwo zapewniła im większa aktywność w miejscowościach tradycyjnie polskich. Co prawda wybrać mera już w pierwszej turze nie udało się - po rezygnacji M. Rekść z ubiegania się o reelekcję nowy kandydat polskiej partii Waldemar Urban musiał przekonać do siebie wyborców, zaś Robert Duchniewicz - także Polak, kandydat socjaldemokratów - już nie pierwszą kadencję pracuje nie tylko wśród Polaków. Za dwa tygodnie zmierzą się więc w drugiej turze walki o fotel mera rejonu wileńskiego.

Do sukcesów AWPL-ZChR należy dodać umocnienie pozycji w rejonie trockim, gdzie polska partia zdobyła o połowę więcej mandatów - 6 zamiast dotychczasowych 4 - jednak tego chyba nie wystarczy, by pozbawić władzy liberałów, którzy "zreformowali" polskie szkoły w Połukniu i Starych Trokach. Liberałowie zwyciężyli zdobywając w Trokach 10 mandatów i razem z tradycyjnym koalicjantem - konserwatystami - będą mieli 12 miejsc w 25-osobowej Radzie. Polacy z socjaldemokratami mieliby 11, więc języczkiem u wagi będzie tu dwójka radnych od Związku Chłopów i Zielonych. O fotel mera rejonu trockiego J. Narkiewicz z AWPL-ZChR zawalczy tu w drugiej turze ze "starym znajomym", obecnym merem A. Šatevičiusem, z którym niedawno przegrał w wyborach przedterminowych. 



Zdecydowanie gorzej polska partia wypadła na północy Wileńszczyzny. W radzie Wisagini (miasteczko wokół zamkniętej elektrowni atomowej) AWPL-ZChR straciła ostatni "polski" mandat utrzymując jednak dwa "rosyjskie" - na skutek rankingowania Zygfryd Binkiewicz spadł z 1. pozycji, ustępując miejsca Rosjanom z 2. i 3. pozycji na liście. Tu jednak 25 mandatów podzieliło między sobą aż 7 ugrupowań, w tym z 4 list weszło po 2-3 radnych, więc 2 mandaty Akcji Wyborczej mogą się liczyć w koalicyjnych rozmowach. Porażką okazały się te wybory dla AWPL w rejonie święciańskim, ale społeczność polska może mieć tu podwójną reprezentację: polska partia zobyła tylko 2 mandaty (poprzednio miała 4), lecz kolejne 3 zdobyli Polacy, startujący z listy socjaldemokratów, więc w sumie Polaków w Radzie będzie więcej!

Przypomnijmy: przed niespełna rokiem w święciańskim oddziale AWPL-ZChR doszło do rozłamu po sławetnych promoskiewskich wpisach na FB byłego szefa tego oddziału i ex-posła Z. Jedzińskiego. Polacy (w tym radni), którzy odeszli z polskiej partii planowali powołać oddzielny komitet wyborczy, ostatecznie jednak wystartowali ze wspólnej listy z socjaldemokratami (czyżby ukłon w stronę socjalistycznej młodości Marszałka Piłsudskiego, który właśnie tu się urodził?). Zajmowali na niej co drugie miejsce (2, 4, 6, itd) i zdobyli 3 z 6 mandatów tej partii (np. Andrzej Jundo przesunął się na 3 miejsce z aż 34. pozycji na liście!). Nie zmienia to jednak faktu, że samodzielne rządy w tym rejonie utrzymają liberałowie mera R. Klipčiusa, który także uzyskał reelekcję już w I turze. Spadek poparcia dla polskiej Akcji Wyborczej z 1950 głosów (ponad 15% głosujących) w 2019 r. do 997 (8,5 %) i utrata połowy mandatów są jednak dość bolesne.