W pogoni za premierem K.


Niech władze litewskie wiedzą, że się nie poddamy, fot. T. Gutry
polskiekresy.pl, 20.07.2012
Szybki marsz w ślad za premierem Kubiliusem, nieustanne krzyki przez megafon, ludzie zza murów ambasady proszący, by nie przeszkadzać - to obraz wizyty szefa litewskiego rządu.
My uczestnicy protestu nie bez przyczyny myśleliśmy, że litewskie media będą chciały naszą akcję najpewniej przemilczeć, zmanipulować, zminimalizować lub zbagatelizować. Tymczasem wydaje się, że – jeżeli: po pierwsze 18 lipca wychodzący do nas z litewskiej placówki ludzie prosili, a nawet próbowali na nas wywrzeć presję z powodu tego, iż nasz krzyk sprawia, że "premiera nie słychać", po drugie jeśli za Kubiliusem biegaliśmy w ten sposób niemal pięć godzin, po trzecie wreszcie zdarliśmy swoje gardła - nie będziemy chyba nieobiektywni, jeśli stwierdzimy, że to dość istotny aspekt jego wizyty. Premier miał pełny spokój wyłącznie wtedy, gdy wyjeżdżał i wracał z lotniska. To zresztą nie pierwsze nasze z nim spotkanie. Podczas szczytu państw Europa Środkowowschodnia – Chiny (25 kwietnia 2012r.) przywitaliśmy go spokojnie i godnie przed Zamkiem Królewskim w Warszawie. Ponieważ w sytuacji Polaków na Litwie nie tylko nic się od tego czasu nie zmieniło na lepsze, ale wręcz pogorszyło postanowiliśmy następnym razem dobitnie zademonstrować swój sprzeciw. Warto podkreślić, że program pobytu w Polsce Andriausa Kubiliusa (oprócz wiadomości, że w ogóle spotka się z premierem Tuskiem i odwiedzi litewską galerię) owiany został czymś w rodzaju tajemnicy, co raczej nie jest w takich wypadkach standardem. W internecie nie można było znaleźć żadnych godzin wizyty, a jedynie dość enigmatyczne fakty. Czyżby czegoś się obawiał? Przecież chyba nie nas...

Charakterystycznym jest, że nie możemy znaleźć żadnych jego wypowiedzi dla polskich mediów, jakie byłyby efektem równorzędnej rozmowy z jakimkolwiek dziennikarzem. Wszelako mógł przecież zadać niewygodnie pytania o polską mniejszość. Jednym wyjątkiem jest witryna Delfi.pl Jednak to przecież oficjalnie, bez żadnej złośliwości portal, nie polski, lecz polskojęzyczny... Najwyraźniej premier na pytania dziennikarzy polskich mediów wolał nie odpowiadać. Natomiast aktywność w Polsce w sprawach litewskich była duża. Poniżej przytaczamy kilka luźno spisanych dat (Jest tego prawdopodobnie jeszcze więcej.) wraz z komentarzem, a następnie wracamy do przebiegu protestu.  

Przed wizytą Andriusa Kubiliusa 21 maja - powstaje Forum Dialogu i Współpracy z Litwą, grupujące zarówno nazwiska osób, które bardziej szkodzą niż pomagają, jak i cenionych przez nas, którzy m.in. podpisali się niegdyś pod listem w obronie Polaków na Litwie. List inaugurujący powstanie Forum podpisany był przez 100 intelektualistów, a zainicjowany przez Muzeum Historii Polski i dyrektora tej placówki Roberta Kostro. Przy czym niestety, choć inicjatywa cenna, treść listu odczytać można jako propagowanie przyjaźni z Litwą za wszelką cenę, bez uwzględnienia stanu poszanowania praw mniejszości narodowych i człowieka na Litwie. Na skutek tego, dwa tygodnie później powstał tzw. „List 300”do Forum, uściślający sprawę konieczności poprawy złej sytuacji Polaków na Litwie, a wyraźnie zaznaczający, że stroną odpowiedzialną za pogorszenie stosunków polsko-litewskich, właśnie ze względu na wyżej wymienione kwestie jest strona litewska. 

12 czerwca - odbyła się debata pt. „Jaka polityka wobec Litwy?” zainicjowana przez p. dr Renatę Mieńkowską-Norkiené, pracowniczkę naukową na Uniwersytecie Warszawskim (prywatnie żonę wysoko postawionego pracownika litewskiej administracji państwowej, udzielającą się w litewskich mediach). Na spotkaniu obecna była atachée ambasady naszych sąsiadów, która pomimo bardzo przychylnego nastawienia obecnych do Litwy skrytykowała spotkanie na zasadzie „nic o nas bez nas”. Jej reakcja mocno mnie zdziwiła, ponieważ miała to być w zamierzeniu – o ile się nie mylę - wewnątrzpolska dyskusja na temat słuszności lub niesłuszności obecnego kursu polityki wobec naszych sąsiadów. Czy Polacy na takie wewnętrzne dyskusje są przez Litwinów zapraszani, nie mówiąc już w ogóle o możliwości zabrania głosu? Ponadto czy pracowniczka ambasady wyznaje, wspomnianą przez siebie zasadę wobec 60 tys. zignorowanych litewskich Polaków, którzy podpisali się przeciw treści uchwały edukacyjnej, która właśnie ich dotyczy?

26 czerwca - Adam Michnik przebywał na Litwie i mówił o relacjach polsko-litewskich. Wypowiedział znamienne zdanie: „trzeba być optymistą”. Wyraził zdziwienie, jak polscy politycy mogą się oburzać (sięgając po słowa Jana Widackiego, byłego ambasadora RP na Litwie, którego działalność litewscy Polacy oceniają bardzo negatywnie), że władze litewskie prowadzą politykę lituanizacji Litwy (sic!). Wypowiedź ta wyglądał jakby tym samym Litwinom przyznał prawo do działań wbrew obowiązującemu prawodawstwu Unii Europejskiej. Ciekawe czy redaktor równie niefrasobliwie podszedłby do polityki "repolonizacji" (sic!) Niemców na Opolszczyźnie? Chyba nie, bo jak sam stwierdził coś jest w opinii o nim, że toleruje wszystkie nacjonalizmy (a więc i sąsiadów) oprócz polskiego. Po serii krytyki w polskim kierunku (włącznie z naszymi demonstracjami) zdecydował się zaakcentować swoją obiektywność stwierdzeniem, że Polacy na Litwie mają prawa do nazwisk i dwujęzycznych tablic. Nasuwają się pytania: a czy do mówienia we własnym języku na co dzień (w tym w szkole) nie mają? A czy można kraść im prawo własności ziemi, na której żyją i żyli nieraz od setek? A czy nad manipulacjami, które de facto ograniczają Polakom ich prawa wyborcze mamy przejść do porządku dziennego?

30 czerwca - w Wilnie powołano Forum Dialogu i Współpracy im. Jerzego Giedroycia. 2 lipca -w Warszawie przebywał minister energetyki RL Arvydas Sekmokas. 3 lipca - premier Litwy prosi o wsparcie Polski przy budowie elektrowni atomowej w Wisagini. Andrius Kubilis wspomniał też: Brakuje dziś wrażliwości Lecha Kaczyńskiego. Trochę to dziwne, bo z jednej strony z Litwini sygnalizowali przed wyborami w Polsce, że jak wygra PiS będzie tragedia, robiąc głęboki ukłon w stronę PO. Teraz PiS rzucił się na wspomniane słowa jak niedźwiadek na miód, publikując te wypowiedź premiera Litwy na swojej stronie. Gazeta Polska Codziennie zamieściła z nim wywiad. O prawa polskiej mniejszości żaden z rozmówców niestety nie zapytał.
4 lipca - prezydent Litwy Dalia Grybauskaite zawetowała zmiany dotyczące rejonu podbrodzkiego, którego powstanie korzystne byłoby dla Polaków. Strategia takiego działania jest bardzo czytelna: parlament, w którym większość stanowią konserwatyści, sygnalizuje, że nie zawsze uchwala ustawy antypolskie, ale zły glina prezydent Grybauskaite wetuje ustawę. Rolę dobrego gliny (choć nieudolnie, ergo skutecznie grając z p. prezydent do jednej bramki pełni często właśnie premier Kubilius). Poprzednio parlament (a zwłaszcza partia pana premiera Kubiliusa) uchwalał ustawy uderzające w Polaków, a prezydent Litwy uśmiechała się, jeździła do Polski i zapowiadała, że zawetuje niekorzystną dla Polaków uchwałę. Co oczywiście , jak się potem zawsze okazywało, było kłamstwem. 5 lipca - odbyła się konferencja ekspertów polskich i litewskich pt: Razem dla Regionu Morza Bałtyckiego, zorganizowana przez warszawskie Centrum Stosunków Międzynarodowych (CSM), oraz wileńskie Centrum Studiów Europy Wschodniej (EESC). 5-6 lipca - w Warszawie przebywał wiceminister litewskiego MSZ Egidijus Meilunas. 9 lipca - w stolicy odbyła się kolejna konferencja, tym razem na UW pt. Stosunki polsko-litewskie - diagnoza i najważniejsze wyzwania. Znowu zawdzięczamy ją pracowitej p. dr. Renacie Mieńkowskiej-Norkiené. Obecny był przedstawiciel Litewskiej Kancelarii Premiera, pani ambasador Litwy, red. Adam Michnik, obok niego, autor wywiadu rzeki z Vitautasem Landzbergisem, Mariusz Maszkiewicz i inni ciekawi ludzie. Na końcu mogę napisać tylko tyle, że wstęp nie był wolny. Aby uczestniczyć w spotkaniu trzeba było uprzednio się na nie zapisać, pisząc do organizatorów np. maila z prośbą. 10 lipca - litewskie władze wprowadzają kolejne, niekorzystne dla Polaków zmiany okręgów wyborczych i to tuż przed wyborami (sic!).11 lipca - szef BBN gen. Stanisław Koziej złożył wizytę na Litwie. Spotkał się z litewską minister obrony Rasą Juknevičiene i innymi przedstawicielami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo. Co ważne,wg polskojęzycznego Delfi: …kategorycznie zaprzeczył doniesieniom prasowym sprzed kilku miesięcy, jakoby strona litewska nie wywiązuje się ze swych zobowiązań (słowami: „Nie potwierdzam tych doniesień. Teraz nie ma żadnych problemów. Współpraca odbywa się bez zarzutów. Polskie dowództwo i polscy żołnierze nie przekazywali żadnych uwag”) Pozostawmy wypowiedź p. generała bez komentarza. 12 lipca - polski minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski oświadczył, że Warszawa jest gotowa do otwarcia w stosunkach z Litwą (?). 13 lipca - dociera do nas wiadomość, że premier Kubilius spotka się 18 lipca z premierem Tuskiem. Listę z pewnością można by ciągnąć dalej, ale uwagę przyciągał już teraz tylko 18-ty.

Przebieg protestu Choć protest zorganizowało stowarzyszenie Memoriae Fidelis, wraz fundacją Wolność i Demokracja, zaś wsparcia wprost nie do przecenienia udzieliła Prawica Rzeczypospolitej - na skutek niewystarczających informacji zjawiliśmy się 18 lipca przed 15.00 początkowo nie tam gdzie trzeba (!). Przybyliśmy w okolice Kancelarii Premiera, przechodząc między grupami dziennikarzy i operatorów, wozów transmisyjnych najróżniejszych mediów. Dopiero po dłuższym oczekiwaniu pokierowano nas pod restaurację Amber Room przy Al. Ujazdowskich 13, gdzie o godzinie 16.00 premier Andrius Kubilius miał się spotkać z premierem Donaldem Tuskiem. Po przybyciu na miejsce rozłożyliśmy transparenty. Zaraz po nas przybyli premierzy. Pojawiła się i wjechała, niemal natychmiast, kolumna samochodów (być może premier Litwy był już na miejscu, czekając aż polski premier skończy konferencję prasową w KPRMie). 

Zza ogrodzenia ujrzeliśmy obu premierów. Włączyliśmy megafon, aby powiedzieć, że spotykanie się w innych sprawach niż pozytywne zmiany sytuacji polskiej mniejszości jest dwulicowe. Zwłaszcza, że przed przylotem premiera, po raz kolejny, na krótko przed wyborami zmieniono okręgi wyborcze na niekorzyść Polaków na Litwie, znów ich krzywdząc. Przez ok. 2 godziny krzyczeliśmy pod budynkiem przede wszystkim dwa hasła "Umów trzeba dotrzymywać!" oraz "Dwulicowy premier Litwy". Następnie podbiegliśmy do kolumny wyjeżdżających samochodów, po czym udaliśmy się w ślad za konwojem premiera jadącego na wernisaż do ambasady. Litewska placówka znajdowała się zresztą kilka kroków stamtąd. Jednak premier uniknął krótkiego spaceru. Najwyraźniej - względy bezpieczeństwa. 

Pod ambasadą w stronę ulicy skierowane były dwie kamery. Na nasz widok natychmiast je usunięto. Rozpoczęliśmy krzyczenie haseł. Pod ambasadą byliśmy w 9 do 11osób, ograniczeni przepisami ustawy o zgromadzeniach, która dopuszcza pułap 14 osób na wystąpieniach niezarejestrowanych. Przy organizacji protestu trzeba zatem bardzo uważać, by w ogniu pikiety, gdy dochodzą nowi ludzie nie przekroczyć tego stanu. Zdjęcia zrobił nam przechodzący obok Tomasz Otocki, piszący dla Delfi.pl. Podszedł do nas również Eldoradas Butrimas, pytając się czy czytaliśmy umowę polsko-litewską: (cyt) abyśmy krzycząc, że umów trzeba dotrzymywać wiedzieli co krzyczymy. 

Wiedzieliśmy. Ponieważ każdy z nas chciał z nim dyskutować wkradł się chaos, który na szczęście udało się uporządkować. Pobiegł do nas litewski kamerzysta, starając się nagrać choć ostatni fragment tej dyskusji. Podobno miał się ukazać w telewizji litewskiej. Tak nam powiedziano, choć nie wszyscy w to uwierzyli. Podeszła do nas litewska korespondentka Njole Druto. Nawet rozmowę z E. Butrimasem przerywaliśmy krzyczeniem haseł przez megafon, aby polemiki spowodowały przerwy w skandowaniu naszych haseł podczas wystąpienia litewskiego premiera. Na tym bowiem głównie nam zależało.

Sytuacja zaogniła się, gdy jeden z naszych kolegów dostrzegł, że w oknie prawego boku budynku, gdzie właśnie mieściła się wystawa obrazów zebrani są ludzie, zatem warto pokrzyczeć w również ich stronę. Grupa podzieliła się więc na dwie części. Jedni stali przed bramą, drudzy podeszli pod szybę z transparentem. W tym momencie wzdłuż przeszklonych drzwi przeszedł premier Litwy. Zbliżyliśmy do okna tubę i rozpoczęliśmy krzyczeć ile sił, co chwilę się zmieniając, aby częstotliwość była większa, a gardła wytrzymały dłużej. Dyskomfort musiał być znaczny, gdyż już wcześniej, podczas spotkania premierów pod budynkiem w Al. Ujazdowskich 13 staruszka, która do nas podeszła powiedziała, że słychać nas daleko po drugiej stronie zabudowy.

Teraz krzyczeliśmy z większą siłą, przy samym oknie. W efekcie wyszedł do nas Paweł Brudzyński, student bałtystyki, z którym dyskutowałem ponad rok temu na konferencji bałtystów pt. Czesław Miłosz i polsko-litewski dialog międzykulturowy. Jego obecność w tym miejscu nie dziwi, bo Litwa i temat mostu energetycznego między Polską a Litwą to chyba jego pasja. Prosił nas abyśmy byli ciszej, ponieważ nic nie słychać. Odpowiedzieliśmy, że o to nam chodzi. Podeszła do nas również p. Njole Druto, którą znam z dyskusji w radiu Wnet, mówiąc, że w środku są również Polacy. Powiedzieliśmy, że dla nas nie ma to znaczenia (jeden z kolegów po chwili zażartował: „Mają zakładników!") nie występujemy bowiem przeciw Litwinom jako narodowi, a tylko przeciw polityce państwa litewskiego. Podeszła do nas też pani, którą często widujemy, gdy tylko pojawia się litewska kamera, a ambasada ma coś wspólnego z imprezą na którą przybyliśmy. Powiedziała abyśmy poszli sprzed oszklonych drzwi/bramy, ponieważ jest to litewskie terytorium. Odpowiedzieliśmy, że za bramą, tam gdzie stoi jest Litwa, a my stoimy na polskim terytorium.

Każda z tych rozmów-prób uciszenia nas kończyła się dalszym krzyczeniem haseł. Po jakimś czasie ludzie, próbujący nas przekonać byśmy odeszli lub przestali krzyczeć, poddali się. Wszystkim odpowiadaliśmy zresztą, że jeśli premier wyjdzie i obieca nam jakieś zmiany, odejdziemy w spokoju. Przed godziną 20.00, po czterech godzinach protestu nasi koledzy sprzed głównej bramy ambasady dali nam znać, że prawdopodobnie konwój z politykami szykuje się do wyruszenia. W odpowiednim momencie zrobiliśmy dla niego alejkę z transparentów, nie przerywając skandowania haseł. Dźwięk syren zagłuszał nas, ale nieskutecznie. Zaczęliśmy szykować się do rozejścia. Konwój jednak po chwili powrócił i wjechał na teren ambasady. Zatem znów zaczęliśmy krzyczeć nasze hasła, ale samochód premiera, jak się okazało, był pusty. To zwróciło uwagę niektórych z nas: Tak szybko nie przejechałby przez Żwirki na lotnisko! Zresztą po co konwój miałby tu wracać! Przy restauracji nieopodal ambasady - jeden z panów w garniturach nie pozwolił się zbliżać. Jadła tam jakaś ważna osoba. W efekcie rozłożyliśmy transparent i dla pewności wrzasnęliśmy ostatni raz serię hasła: Precz z litewskim szowinizmem, a następnie odeszliśmy. 

Ok. 20:40, po kilkugodzinnym skandowaniu haseł, wracaliśmy z protestu. Godzinę później, zmęczony, ze zdartym gardłem, już sam, w innym punkcie miasta widziałem konwój zdążający na lotnisko. Pomyślałem „…Ech, gdyby jeszcze tutaj...” 

Komentarze

#1 Aleksander Szycht -

Aleksander Szycht - zorganizował i przeprowadził wzorowo protest przeciw naruszaniu praw człowieka i mniejszości polskiej na Litwie. Wszystko odbyło się z poszanowaniem prawa i przepisów dotyczących tego typu manifestacji. Nie było żadnych obraźliwych haseł - tylko merytorycznie,konkretnie i stanowczo.
To bardzo zdolny student .Potrafi rozmawiać i argumentować- jest przekonywujący i taktowny oraz dobrze zorientowany w tematyce Polaków na Litwie. Jego argumentacja wprawia w zakłopotanie dyplomatów i intelektualistów w tym Ambasador Litwy w Warszawie, T.Venclowę na spotkaniu w UW,

#2 Pan Kubilius - znany obłudnik

Pan Kubilius - znany obłudnik - zwany często Pinokiem - to od prawd które wygłasza- Litwini myślą ,że mozna pluć na kogoś bezkarnie , bo są malym krajem , zakompleksionym narodem i im wszystko wolno. OTÓZ PANOWIE LITWINI - NIE , TRZEBA DOTRZYMYWAĆ UMÓW . JUŻ DOŚĆ OBŁUDY LITEWSKIEJ.

#3 # 15 logika bez

# 15 logika bez logiki
Rządzący na Litwie muszą przestrzegać praw UE,praw mniejszości i praw człowieka - tylko tyle i aż tyle.
Na razie likwidacja polskich szkól, szczucie na Polaków., grabienie polskiej własności, zakaz używania języka polskiego, przeinaczanie nazwisk, ograniczanie praw wyborczych przez manipulowanie granicami okręgów wyborczych, tak aby mniejszość nie miała swojej reprezentacji w Sejmasie.
. To wzory z ZSRR i Niemiec z 1939 - z wiadomymi skutkami ! I temu ma się przyglądać UE i Polska bezczynnie!

#4 Wykrzyczeli obłudnikowi

Wykrzyczeli obłudnikowi Kubiusowi prawdę prosto w oczy, przy tym spektakularnie głośno.łBravo!!!
Pewnie obiadek mu smakował jak mało kiedy...

#5 "nie występujemy bowiem

"nie występujemy bowiem przeciw Litwinom jako narodowi, a tylko przeciw polityce państwa litewskiego."

Mialo byc napisane "... a tylko przeciw panstwu litewskiemu". Mogę zrozumiec tych ludzi: na KRESACH POLSKI znajduje się panstwo litewskie - ech jaka to niesprawiedliwosc....

Szkoda, ze oni nie potrafią zrozumiec, ze Kubilius - to Premjer panstwa, a nie wojewoda kresow polskich i dlatego nie ma o czym z nimi dyskutowac.

#6 Brawo!

Brawo!

#7 Super akcja. Gratulacje.

Super akcja. Gratulacje.

#8 Najłatwiej napisać, że

Najłatwiej napisać, że "Szycht nie ma bladego pojęcia..." albo obrazić personalnie, tylko co z takich wypowiedzi wynika? Merytorycznie nic. Co najwyżej świadczą one oględnie mówiąc nie najlepiej o ich Autorze.

Panie Aleksandrze. Pozdrowienia z Wilna. Michał.

#9 tak tak, napisz jeszcze, że

tak tak, napisz jeszcze, że polski podatnik to finansował... ej durny Ty durny

#10 Litewskie wladze rabuja

Litewskie wladze rabuja ziemie, niszcza szkolnictwo i sieja nienawisc - nie bylo by taz ak smutne, jak nie byla by to prawda

#11 Aleksander Szycht jest jedna

Aleksander Szycht jest jedna z najlepiej zorientowanych osób w Polsce na temat realnej sytuacji Polaków na LT.
Stąd też jego i jego kolegów zaangażowanie w tej ogólnonarodowej i ogólnoeuropejskiej sprawie.
Żaden uczciwy i przyzwoity człowiek znający lt realia nie przejdzie obojętnie nad konsekwentną , trwającą 21 lat,dyskryminacją Polaków na LT.

#12 Szycht nie ma bladego pojęcia

Szycht nie ma bladego pojęcia o Polakach na Litwie.

#13 Brawo ,że są ludzie w Polsce

Brawo ,że są ludzie w Polsce , którzy mówią prawdę wprost. Tym bardziej cieszy ,że są to Polacy należący do wszelkich opcji politycznych :
"Dla Wilniuków ponad politycznymi podziałami!"
http://www.polskiekresy.pl/index.html?act=nowoscifulldb&id=181

#14 Aleksander nie jest

Aleksander nie jest krzykaczem, to świetnie przygotowany merytorycznie do dyskusji Młody Człowiek.
Tak trzymac!!!

#15 # 3 Jak jest ukrywanie i

# 3 Jak jest ukrywanie i tolerowanie obłudnej polityki na Litwie wobec mniejszości to boli jak ktoś powie kilka słów prawdy jak Szycht. Oj boli ....

#16 # logika ty służbowo tutaj ?

# logika
ty służbowo tutaj ? Na delfi możesz być prorokiem. To nie jest rozmowa na argumenty. To jest protest wobec naruszania praw Polaków na Litwie. Anty litewskie jest naruszanie praw mniejszości i praw człowieka.
I nikt tu nikomu łaski nie robi jeśli rządowi litewskiemu to nie odpowiada może wystąpić Unii Europejskiej.
Wtenczas hulaj dusza....

#17 Szycht=prawicowy świr, chcący

Szycht=prawicowy świr, chcący się wypromować dzięki mniejszości polskiej na Litwie.

#18 Manifestacja antylitewska

Manifestacja antylitewska jest poprostu antylitewska. Są ludzie, ktorzy "nie lubią", lagodnie mowiąc, Litwy. Jaka moze byc reakcja Premjera panstwa na takie manifestacje ? Tylko i wylącznie ignoracja.

Lekko zrozumiec, gdyby zamiast panstwa wyobrazic sobie osobę: ktos będze krzyczal na mnie "ej ty, draniu, glupku, debile jeden !". Jaka moze byc moja dyskusja czy wogole rozmowa z takimi ?

#19 Najpiękniejsza i

Najpiękniejsza i najpikantniejsza sytuacja to ucieczka przed manifestującymi. Relacja po prostu doskonale
opisana - brawo!

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.