W „Opowieściach ulic Kolonii Wileńskiej” o Zofii Gulewicz
Wspólnota mieszkańców Kolonii Wileńskiej w ramach projektu „Historia łączy – opowieści ulic Kolonii Wileńskiej” przygotowała tablicę informacyjną o Zofii Gulewicz. Przewodnicząca wspólnoty Dalia Ivanauskaitė Sabalė z prośbą o informację zwróciła się do kierownik Zespołu „Wilia” Renaty Brasel i na podstawie przesłanych bogatych materiałów opracowano informację o słynnej choreograf.
Jak twierdzi jeden z mieszkańców ulicy Zofii Gulewicz: „Teraz, kiedy wiem, że to była baletnica, tancerka, choreograf, a nie jakaś polityk, dużo przyjemniej mieszkać przy tej ulicy”.
Propozycja nadania ulicy imienia Zofii Gulewicz pochodziła od przedstawicieli społeczności polskiej Wilna, w tym weteranów zespołu „Wilia”. Upamiętnić legendarną choreograf najstarszego na Litwie polskiego zespołu ludowego należało nie tylko ze względu na jej zasługi wobec zespołu, ogromny wkład w rozwój polskości na Wileńszczyźnie, lecz także dlatego, że Pani Zofia do dziś pozostaje wspaniałym wzorem do naśladowania dla kolejnych pokoleń tancerzy i choreografów.
Wilno i Wileńszczyzna słyną ze swej wielokulturowości. Pani Zofia Gulewicz – rodowita warszawianka – nie tylko odnalazła się w tym tyglu kultur i narodów, ale też potrafiła zaskarbić szacunek ludzi kultury niezależnie od narodowości. „Polskie tańce narodowe w jej choreografii tańczył nie tylko zawodowy zespół «Lietuva», lecz także inne litewskie zespoły. Współpracowała też między innymi z zespołem żydowskim, którego siedziba była tak jak i „Wilii” w Pałacu Związków Zawodowych. Zresztą w samej „Wilii” byli nie tylko Polacy” – opowiada choreograf Danuta Mieczkowska-Kowalczuk (kierownik dziecięcej grupy tenecznej w latach 1985-1990). „Nigdy od Pani Zofii nie można było usłyszeć słów krytyki pod adresem ludzi innych narodowości. A i ją obdarzano powszechnym szacunkiem” – dodaje uczennica Zofii Gulewicz. Między innymi właśnie dlatego, zdaniem Danuty Mieczkowskiej-Kowalczuk, ważne jest, by pamięć o tej nietuzinkowej osobie była pielęgnowana nie tylko wśród Polaków Wileńszczyzny.
Jako choreograf Polskiego Zespołu Pieśni i Tańca „Wilia” Zofia Gulewicz stworzyła kilkadziesiąt układów tanecznych. Wiele z nich do dziś jest w repertuarze zespołu, między innymi: wileńskie „Kadryl i polka”, „Walc palmowy”, czy legendarny już „Polonez Ogińskiego” i „Mazur ułański”. Niezliczoną liczbę choreografii autorstwa Z. Gulewicz ma wiele innych zespołów na Litwie. (Współpracując z litewską kadrą gimnastyki artystycznej, pomagała ona przy opracowaniu występów gimnastek.) Wiele jej prac zaginęło w zapomnieniu, inne są do dziś cennym wzorem dla kolejnych pokoleń adeptów Terpsychory.
„Pani Zofia – wychowanka warszawskiej szkoły baletowej, wnuczka Niżyńskiej – miała niezwykły dar, dzięki któremu kroki taneczne chłopskich tańców nabierały rysów poezji ruchu” – mówi jej uczeń, Zygmunt Wojniłło (kierownik dziecięcej grupy tanecznej w latach 1991-1993). „Sama była tancerką doskonałą i ze swoich uczniów starała się wydobyć maksimum. A przecież do zespołu przychodziła młodzież o bardzo zróżnicowanych umiejętnościach” – dodaje Z. Wojniłło.
„Można powiedzieć, że Pani Zofii udało się też stworzyć swoją szkołę tańca ludowego” – dodaje Zygmunt Wojniłło. Wśród kierowników grup tanecznych ludowych zespołów na Wileńszczyźnie ciągle dużą grupę stanowią tancerze „Wilii”. Dzięki „Wilii – strumieni rodzicy” rozwijały się między innymi takie zespoły jak: „Zgoda”, „Świtezianka”, „Wilenka”, „Sto uśmiechów”, „Strumyk”.
Tancerze, którzy mieli możliwość pracować pod czujnym okiem Zofii Gulewicz odnotowują też, że była ona wymagająca, ale nie krytykowała publicznie swoich tancerzy, tylko robiła to zawsze z taktem, „na stronie”. Była też osobą niezwykle skromną i ciepłą. „Była dla nas jak matka. Otaczała swoją opieką i starała się ostrzegać przed błędami, jakie zwykle popełnia się w młodości” – opowiada wieloletnia choreograf Zespołu Pieśni i Tańca „Świtezianka” Krystyna Bogdanowicz.
Pamięć o Zofii Gulewicz jest pieczołowicie pielęgnowana wśród członków zespołu „Wilia”. Teraz o wybitnej choreograf, która pochodziła z Warszawy, a umiłowała Ziemię Wileńską, dzięki aktywnej społeczności Kolonii Wileńskiej będzie mógł przeczytać każdy, kto zajrzy w ten zakątek stolicy.
Na podstawie: Inf.wł.