W Mejszagole uroczystości upamiętniające prałata Obrembskiego


Fot. archiwum
W niedzielę w Mejszagole odbyły się uroczystości upamiętniające 115. rocznicę urodzin i 10. rocznicę śmierci pochodzącego z ziemi łomżyńskiej księdza prałata Józefa Obrembskiego, nazywanego patriarchą Wileńszczyzny. W ramach uroczystości modlono się w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Mejszagole i przy grobie księdza prałata, odbyła się wystawa zdjęć związanych z duszpasterzem, były śpiewy, deklamacja, balony z liścikami do prałata.


Z księdzem prałatem Józefem Obrembskim na Wileńszczyźnie związane są przede wszystkim dwie miejscowości: Turgiele, gdzie w 1932 roku ksiądz rozpoczął pracę jako wikariusz po ukończeniu seminarium duchownego w Wilnie i Mejszagoła, gdzie od 1950 roku pełnił obowiązki proboszcza, tu zmarł i tu jest pochowany.

Ksiądz prałat Józef Obrembski był i pozostaje na Wileńszczyźnie osobą niezwykle szanowaną. Po zakończeniu wojny, zmianie ustroju i przesunięciu granic, uznał, że nie wyjedzie do Polski, a pozostanie z parafianami, którzy również nie zamierzali porzucić swej ziemi. Przez wiele lat w czasach sowieckich był ostoją żyjących tu Polaków. Wychował niejedno pokolenie katolików. Otaczał opieką nie tylko wypędzonych księży, lecz także żebraków i osoby samotne. Był wielkim przyjacielem ludzi młodych.

„Kiedy zmarł prałat to każdy się zastanawiał, jak będzie wyglądała Wileńszczyzna po jego śmierci? Czy będziemy w stanie żyć z tym wszystkim, czego nauczał przez prawie 100 lat” – mówi Monika Urbanowicz, kustosz Muzeum księdza prałata Józefa Obrembskiego w Mejszagole.

Filarami pamięci i nauki księdza prałata są dzisiaj polska szkoła w Mejszagole, która nosi imię ks. Józefa Obrembskiego, coroczne pielgrzymki z Turgiel do Mejszagoły i muzeum przypominające też o kapłanach tej ziemi, którzy „w trudnych czasach musieli stawiać czoła rzeczywistości komunistycznej”.

„Prałatowi zależało na tym, aby zachowano pamięć o tym, co się działo w kościele” – mówi Urbanowicz. Dlatego też muzeum to przede wszystkim pamiątki po księdzu prałacie, ale też informacja o tych, którzy się tu w czasach radzieckich ukrywali, a byli to m.in. ks. dr Sylwester Małachowski, ks. Leon Ławcewicz, ks. prałat Lucjan Chalecki, ks. prałat Leon Żebrowski.

Muzeum ks. Józefa Obrembskiego to niepozorny, nieduży budynek, dawna plebania, trzy pokoje: sypialnia księdza, salon, w którym przyjmował gości  a byli wśród nich kardynałowie, biskupi, prezydenci Litwy i Polski – oraz kuchnia.

Prezentowane są tu rzeczy osobiste księdza, pamiątki, jego notatki. Można też obejrzeć dwa filmy dokumentalne o Obrembskim, które przygotowała telewizja polska jeszcze za jego życia, usłyszeć, co ludzie o księdzu mówią, m.in głos prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz samego księdza.

Monika Urbanowicz poznała księdza prałata Józefa Obrembskiego, gdy miał już 90 lat. „To była wyjątkowa postać – mówi. – Bardzo głęboko patrzył w oczy, trzymał człowieka za ręce i miałeś wrażanie, że dosłownie przenika do wnętrza”.

Urbanowicz podkreśla: „Nigdy nikogo nie krytykował, zawsze starał się dostrzec w człowieku dobrą iskierkę i w bardzo taki delikatny, dyplomatyczny sposób zwracał uwagę, ale nikt nie czuł się obrażony”. „Do niego wszyscy się garnęli. Niezależnie od tego, kto przyjeżdżał do prałata, czuł się wyjątkowym gościem i tego uczyłam się też od niego” – mówi Urbanowicz.

Ks. Józef Obrembski zmarł 7 czerwca 2011 roku. Zostało mu poświęconych kilka książek wydanych na Litwie: „Żywot jak słońce” autorstwa Jana Sienkiewicza i „Józef Obrembski  kapłan według Serca Bożego”, która zawiera wspomnienia księży Wileńszczyzny o duchownym.

Na podstawie: inf. wł., PAP