W gościnie u niemieskich Tatarów


Motiejus Chaleckas opowiadał, że litewscy Tatarzy słynęli z ogrodnictwa, fot. tygodnik.lt
"Tygodnik Wileńszczyzny", 17-23.11.2011, nr 583
Prawdziwy muzułmański ślub, smakowanie tatarskich potraw – to tylko kilka z wielu atrakcji imprezy zorganizowanej przez wspólnotę Tatarów w Niemieżu. Muzułmańskie Święto ofiarowania – Kurban Bajram – stało się okazją dla niemieskich Tatarów, by zorganizować festiwal kultur mniejszości narodowych i etnicznych Litwinów. Odbył się on w ubiegłą sobotę w Gimnazjum im. R. Kalinowskiego w Niemieżu.
„Chcieliśmy zorganizować festiwal, który przyczyniłby się do budowania jedności między narodami mieszkającymi na Litwie“ – powiedział Tair Kuzniecow, przewodniczący tatarskiej wspólnoty w Niemieżu. Zaznaczył, że podstawowy cel przyświecający imprezie powiązany jest z Witoldem Wielkim. „Wszyscy go nazywają Wielkim, ale czy ktoś zdaje sprawę z tego, dlaczego jest tak nazywany? On jest Wielki, bo potrafił zjednoczyć, złączyć mniejszości narodowe na Litwie“ – powiedział Kuzniecow. Festiwal, zachęcający do wzmacniania więzów międzywspólnotowych, miał się odbyć przed rokiem, ale z powodów finansowych został przełożony na później.

I szachy, i muzułmański ślub

Od wczesnego rana do późnego wieczoru drzwi szkoły były otwarte dla wszystkich, chcących wziąć udział w imprezie integracyjnej oraz poznać kulturę i tradycje litewskich Tatarów. Oferta festiwalu była bardzo różnorodna i na każdy gust: turniej szachowy, wystawy, koncert, wycieczki, prezentacja tatarskiej kuchni, konferencja naukowa oraz prawdziwy muzułmański ślub.

Nawet szachiści zrobili przerwę w turnieju, by udać się do niemieskiego meczetu i na własne oczy zobaczyć uroczystość ślubną według tradycji islamskich. Jak powiedział imam Romualdas Krinickis, ten obrzęd nie odbywa się obecnie zbyt często – jeden ślub przypada na 15-16 pogrzebów. Tym razem wierność małżeńską przed Allachem przyrzekali Polka i Czeczen. Bez żadnych uroczystych orszaków, tylko z obowiązkowymi dwoma świadkami płci męskiej (ze strony męża) stawili się przed imamem. Po krótkiej ceremonii zostali ożenieni, czyli według tradycji islamskich zawarli umowę małżeńską (Duchowny zaznaczył, że któryś z małżonków może i nie przyjmować islamu).

Jeżeli zaś chodzi o śluby tatarskie, to przewodniczący Zrzeszenia Tatarskich Wspólnot Litwy, Adas Jakubauskas powiedział, że obecnie normą są małżeństwa mieszane. Natomiast do II wojny światowej były one wielką rzadkością, bo Tatarzy żenili się tylko z Tatarkami. Oprowadzający po cmentarzu muzułmańskim i opowiadający o meczecie w Niemieżu Boris Wilczinskij, ojciec trzech synów: Rawila, Eldara i Emila, też potwierdził, że zwyczaje się zmieniają. Z opowiadań swego dziadka pamięta, że kiedyś kobiety nie miały prawa uczestniczyć w ceremonii pogrzebowej na cmentarzu, stały wyłącznie za płotem. Teraz już takiego zakazu nie ma.

Pomyślna współpraca

Swoją osobą imprezę zaszczycił europoseł, przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Waldemar Tomaszewski. Występując przed zebranymi, cieszył się, że takie spotkanie odbyło się w Niemieżu, gdzie w zgodzie i przyjaźni, współpracując ze sobą, żyją przedstawiciele wielu narodowości. Podkreślił, że przewodniczący niemieskiej wspólnoty tatarskiej jest prawdziwym liderem, gdyż jednoczy Tatarów i pomyślnie współpracuje z innymi mniejszościami narodowymi kraju. 

Brak pomieszczeń do spotkań wspólnoty jest obecnie najbardziej aktualnym problemem niemieskich Tatarów. „Mamy wiele do pokazania, zaoferowania. Mamy wiele do zrobienia, ale nie posiadamy do tego warunków. Bez pomocy dyrektora Gimnazjum im. Kalinowskiego, Zbigniewa Maciejewskiego, który nam udostępnił pomieszczenie szkolne, nie udałoby się zorganizować tego święta“ – powiedział Kuzniecow. Dziękuje też innym sponsorom: Ministerstwu Kultury, samorządowi rejonu wileńskiemu, starostwu niemieskiemu, spółkom „PakMarkas“ i „Valdorfo didmena“.

Owszem, budowa domu wspólnotowego (obok meczetu w Niemieżu) trwa od 2004 roku. Niestety, jak zaznaczył pan Tair, z wielu powodów została ona wstrzymana. Na jej zakończenie brakuje środków, a władze rządowe nie śpieszą z pomocą. Jakubauskas zaznaczył, że dobrym przykładem dla dzisiejszej władzy może być budowa meczetu w Kownie w 1933 roku. „Przeglądałem dokumenty archiwalne, gdzie wyraźnie jest napisane, że żadnych biurokratycznych przeszkód nie było w budowie“ – oświadczył pan Adas, dodając że ówczesny premier, mimo tego, że kraj był biedny, dołożył do budowy meczetu. Obecni na imprezie przedstawiciele AWPL obiecali, że postarają się pomóc w rozwiązaniu problemu budowy domu wspólnoty w Niemieżu.

Czebureki dla wojowników

W ramach festiwalu zostały zaprezentowane dwie wystawy poświęcone Tatarom. Fotografik Jonas Paršeliunas przywiózł ekspozycję zdjęć pt. „Tatarzy w Litwie“, a Lusia Gaidukevičiene z orańskiej wsi Subartonys przedstawiła wystawę „Sekrety kulinarnego dziedzictwa litewskich Tatarów“.

Gołąbki, pierogi, czebureki to są dania, które przywędrowały do nas razem z Tatarami. „Obecnie wszyscy myślą, że kibiny są daniem karaimskim, ale Karaimi nawet nie mają takiego wyrazu jak kibiny. Jest to danie dawnych mieszkańców Krymu – Tatarów i Karaimów“ – wyjaśniła pani Lusia, prawdziwa Tatarka. Ciekawie opowiedziała też o czeburekach. Okazuje się, że kiedyś były daniem wojowników. „Dlatego są płaskie, by można je było kompaktowo złożyć do torby. Ta torba była wkładana pomiędzy koniem a siodłem. Koń galopując ogrzewał to danie i w okresie kilku dni wojownik miał pod ręką ciepłe i kaloryczne danie“ – opowiadała rozmówczyni. Podkreśliła, że prawdziwe ciasto czebureka nie zawiera ani twarogu, który obecnie powszechnie się dodaje, ani jajek. Musi składać się tylko z mąki, soli i wody. Litewski skilandis też wiele zawdzięcza Tatarom, gdyż siekane mięso zawdzięczamy właśnie im. Podobnie pierogi - trafiły na Litwę ze Wschodu. Ich pierwowzorem były tatarskie „kundumy“, których nadzienie zawierało rąbane mięso baranie, wołowe, ale tylko nie wieprzowe, bo jak wiadomo Tatarzy są muzułmanami i nie jadają wieprzowiny. Gaidukevičiene jest inicjatorką wydanej niedawno książeczki „Stolistnik i nie tylko...“, zawierającej 13 przepisów dań kuchni tatarskiej. Wraz z Fatimą Bujnowską, Roże Makulavičiute-Aleksandrovič zrealizowała ten projekt przy wsparciu Ministerstwa Kultury.

Tatarska wspólnota się odradza

Wspólnota Tatarów w Niemieżu jest największą w kraju i liczy ok. 400 członków. Według Jakubauskasa, obecnie na Litwie mieszka ogółem ok. 4 tysięcy Tatarów. Podczas konferencji, która odbyła się w ramach festiwalu, cieszył się, że obecnie wspólnoty tatarskie odradzają się i stają się coraz aktywniejsze. „W okresie sowieckim naprawdę baliśmy się, że minie jeszcze 50 lat i Tatarzy po prostu znikną. Dzięki Bogu, pojawiła się możliwość, pojawiły się warunki do odbudowywania swej wspólnoty, zrzeszenia się ludzi i próbowania scalenia tego, co stracone“ – powiedział Jakubauskas.

Zaznaczył, że do II wojny światowej wśród litewskich Tatarów było sporo inteligencji: naukowców, ludzi sztuki, wysokiej rangi wojskowych, którzy stali u podstaw tworzenia się Wojska Litewskiego. Niestety, w czasie wojny większa jej część została wymordowana, zesłana lub wyjechała za granicę. Gdy w końcu lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku odradzało się państwo litewskie, litewscy Tatarzy też musieli wszystko zaczynać od nowa. „Dzisiaj możemy się poszczycić, że wspólnota tatarska posiada 9 doktorów nauk. Licząc procentowo, to bardzo dobry wynik. Średnia wykształcenia tatarskiej młodzieży też jest niezła, gdyż nasza młodzież, podobnie jak i w całej Litwie, dąży do wykształcenia“ – cieszył się pan Adas. Dodał, że przed miesiącem została też założona organizacja młodzieży tatarskiej „Dusłyk“.

Brak tatarskiej restauracji

Historyk Romas Batura podkreślił, że Litwa od stuleci była państwem tolerancyjnym względem innych wyznań, narodów i właśnie dlatego na Litwie swoje miejsce znaleźli i Tatarzy, i Karaimi. Litwa stała się dla nich drugą ojczyzną. Mieli tutaj możliwość zachowania swojej wspólnoty i aktywnego włączenia się w życie kraju. Zawsze też byli wierni Litwie. Gdy w XV-XVI wieku sułtan turecki próbował przeciągnąć na swoją stronę litewskich Tatarów, to otrzymał od nich oświadczenie, że Litwa przyjęła ich jak swych braci, dlatego jej nigdy nie zdradzą.

Dodał też, że Niemież od czasów Witolda, który osadził tutaj Tatarów, był obronnym forpostem Wilna. Właśnie tutaj trwały bitwy wstrzymujące natarcie wrogów na stolicę.

I właśnie o waleczności tatarskich wojowników, których na swój dwór sprowadził Witold, przypomniał etnolog Libertas Klimka. Zaznaczył, że w dziedzinie wojskowości przez wiele stuleci litewscy Tatarzy byli „naszymi bardzo dobrymi pomocnikami“. Zdaniem etnologa w Niemieżu i okolicach obecnie brakuje informacji o dawnej świetności tej osady, gdzie kiedyś znajdował się nawet zamek Witolda. Rozwój infrastruktury turystycznej pomógłby przyciągnąć tutaj więcej odwiedzających. Klimka uważa, że w tej miejscowości mogłaby też powstać restauracja, gdzie byłyby serwowane tatarskie dania. „Niemież z tego powodu mógłby jeszcze bardziej zasłynąć niż Troki“ – uważa etnolog.

Czy nieduże wspólnoty narodowe na Litwie mają przyszłość? Takie pytanie zadał Jakubauskas.

Maciejewski stwierdził, że w czasach carskich zabraniało się używać języka polskiego, a „pomimo tego Polacy i teraz mówią po polsku w niepodległej Litwie“. Bo jak wiadomo, litewscy Tatarzy utracili swój język. „Mam nadzieję, że nadejdą czasy, kiedy Tatarzy od nowa nauczą się swego ojczystego języka, a państwo niepodległej Litwy wszelako będzie wspierało i kulturę, i język Tararów, i Polaków, i Rosjan, i Białorusinów, i nie nie będzie zabraniało pisać w języku ojczystym ulic, nazwisk, nazw własnych“ – powiedział Maciejewski.